Wczoraj w sali kinowo-konferencyjnej Muzeum Żołnierzy Wyklętych odbyło się spotkanie z autorami książki Pod znakiem „Orła” i „Tęczy”. Trzy komendy XVI Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na północnym Mazowszu, tom 1. Monografia (Warszawa 2025)
Interesującą dyskusję z dr. Kazimierzem Krajewskim i dr. Tomaszem Łabuszewskim poprowadził Michał Ostapiuk, kierownik Działu Naukowo-Wydawniczego Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Wybitni badacze podziemia antykomunistycznego opowiedzieli publiczności o początkach budowania konspiracyjnych organizacji narodowych na terenie północnego Mazowsza. Członkowie wspomnianych struktur, działając jeszcze pod okupacją niemiecką, szybko zdali sobie sprawę, że wkrótce zmierzą się z nowym, tym razem komunistycznym okupantem. Autorzy przedstawili relacje miejscowego podziemia narodowego z Armią Krajową, które na terenach północnego Mazowsza były koncyliacyjne (w przeciwieństwie np. do Białostocczyzny). Słuchacze dowiedzieli się o losach niektórych przywódców organizacji, którzy zginęli w tragicznych okolicznościach. Jednym z nich był Komendant Powiatu Ostrołęka Narodowych Sił Zbrojnych – Roman Dziemieszkiewicz (1918-1945) „Pogoda”. Ten wybitny członek konspiracji został zastrzelony na szosie przez dwóch czerwonoarmistów, którzy chcieli mu odebrać buty (nie zdając sobie sprawy z kim mają do czynienia w rzeczywistości).
Badacze w trakcie dyskusji poruszyli wątek amnestii ogłaszanych przez władze komunistyczne, w tym przede wszystkim amnestii z lutego 1947 r. Zdaniem dyskutantów celem wspomnianej amnestii było zebranie informacji o walczących partyzantach i rozbicie antykomunistycznego podziemia niepodległościowego. Z „oferty” komunistów skorzystał m.in. Komendant XVI Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego o krypt. Mazowsze – Zbigniew Kulesza (1917-2003) „Młot”. Nie widząc perspektyw na dalszą skuteczną walkę (dodatkowo był chory na gruźlicę) i chcąc zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie ujawnił się w Wałbrzychu, zostawiając towarzyszy broni bez żadnych rozkazów.
Komendę XVI Okręgu (przyjęła krypt. Orzeł) przejął, pochodzący z Kresów, Józef Kozłowski (1910-1949) „Las”. Nowy komendant zapobiegł rozpadowi struktur i kontynuuował walkę. Nie byłaby ona możliwa bez wsparcia ze strony miejscowej ludności. Komuniści dążąc do odcięcia partyzantów od zaplecza w terenie korzystali z „band pozorowanych”. Członkowie wspomnianych band, udając żołnierzy podziemia, okradali lub mordowali (zazwyczaj w nocy) gospodarzy sprzyjających ruchowi niepodległościowemu.
Od naszych gości publiczność dowiedziała się, że z 50 partyzantów, którzy przyszli z „Lasem” 48 zginęło w walce lub zostało zamęczonych/skazanych na śmierć przez komunistów. Tylko ten jeden przykład pokazuje, jak bardzo młodzi chłopcy z Kresów byli zdeterminowanymi, by walczyć z nowym okupantem do samego końca.
Historycy zwrócili uwagę, iż aparat bezpieczeństwa był bezwzględny w stosowaniu najbardziej perfidnych metod łamania ludzkich charakterów. Na współpracę z bezpieką szli niekiedy nawet zasłużeni partyzanci, którzy bali się np. o życie swoich bliskich. Zdarzały się też oczywiście przypadki, że motywacją były niskie pobudki, m.in. korzyści finansowe. Do likwidacji Komendy XVI Okręgu NZW o krypt. Orzeł w największym stopniu przyczyniła się właśnie sieć agentów pozyskanych przez aparat bezpieczeństwa.
Zgromadzeni na sali poznali również historię grupy morderców, funkcjonujących pod nazwą V kolumny, która została utworzona nielegalnie, z naruszaniem ówczesnego komunistycznego prawa. Członkowie V kolumny, złożonej z byłych żołnierzy podziemia niepodległościowego, wykorzystywali zaufanie dawnych kolegów z partyzantki i zabijali ich, gdy byli najbardziej bezbronni (np. we śnie). Ofiarami tej grupy byli m.in. Komendant XVI Okręgu NZW o krypt. Tęcza – Witold Borucki (1924-1949) „Babinicz” oraz dowódca patrolu NZW Eugeniusz Lipiński (1919-1949) „Mrówka”. Komuniści zamaskowywali działania skrytobójców pozorując obławy, np. Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Żołnierzy Wyklętych łączyła nie tylko walka z bronią w ręku przeciwko komunistycznemu porządkowi. Stanowili oni również wspólnotę ideową, intelektualną oraz duchową. Ci najczęściej przecież młodzi ludzie, potrafili przelać swoje motywacje, pomysły na prawdziwie wolną Ojczyznę, własne rozterki i ból na kartki papieru. Pisali pamiętniki, piosenki oraz wiersze. Oto jeden z nich, będący fragmentem wierszowanego życiorysu Mariana Borysa „Czarnego”, żołnierza NZW (źródło: felieton Michała Ostapiuka. http://bit.ly/47kkLOC)
[…] Mam lat dwadzieścia. W Polsce w tym czasie
Sroży się reżim hasłami terroru
Jam pas i mundur nałożył na się
Automat w rękę i marsz do boru
Poszedłem, bo jakoś było mi smętnie
Kiedym pomyślał bardzom żałował
Bo ciebie Ziemio kochał namiętnie
I Ciebie ludu mój umiłował
Poszedłem by nieść Ci pod twoją strzechę
Pieśń wolnej Polski, świat stworzyć nowy
I Tobie Ziemio chciał nieść pociechę
Choćby … rzucić na Twe okowy
Poznałem życie z przeciwnej strony
Przeżyłem dużo, cierpiałem wiele
Nieraz padałem w marszu zmęczony […]
[…]
Ale o Boże! Pozwól mi pożyć
Choć do tej chwili, niech sprzyja zdrowie
Bym mógł tak samo swe kości złożyć
Jak składali moi ojcowie
Kiedy umarli w późnej siwiźnie
Ja już nie pragnę późnego wieku
Ja tylko pragnę wolnej Ojczyzny
Spocząć pod ojców czułą opieką
Będę spokojnie spoczywał sobie
Chociaż się pamięć o mnie zatraci
Gdy mi spoczynku nie zmąci w grobie
Jak mordowanych moich współbraci
O Polsko, Polsko! Gdyby me imię
Było imieniem wieszcza-poety
To bym na górnym wyniósł Cię rymie
Podźwignął z martwych Twoje szkielety
Będąc przyszłości Twojej przytomny
Zbroje bym Twoją oczyścił z pleśni
Ale Ojczyzno – jam za ułomny
Bym mógł Cię wskrzesić mieczem swej pieśni.