Ceniony badacz historii podziemia antykomunistycznego Leszek Żebrowski był gościem naszego Muzeum. Jego prelekcja była skierowana do nauczycieli z Ostrołęki i powiatu.
Leszek Żebrowski to syn oficera Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej, ekonomista, a także działacz opozycji antykomunistycznej. Od wielu lat prowadzi badania historii podziemia w Polsce. Jego specjalnością są dzieje konspiracyjnych organizacji narodowych.
Tematem jego prelekcji, wygłoszonej przede wszystkim dla nauczycieli z Ostrołęki oraz powiatu ostrołęckiego, były zagadnienia związane z oporem przeciwko komunistom po wojnie, a także z działalnością Narodowych Sił Zbrojnych.
Zaczął od przypomnienia, że wiele wydarzeń nie zaistniało w zbiorowej świadomości, a wzmianek o nich próżno szukać w podręcznikach historii. Przykładem choćby zbrodnia w Rosicy – zamordowano tam 1528 osób.
– Ludzie zostali spaleni żywcem, głównie kobiety, dzieci i starcy, bo mężczyzn w sile wieku i zdolnych do pracy Niemcy zabrali do robót przymusowych i obozów – mówił. – Co o tym wiemy? A to zbrodnia na skalę dziesięciokrotnie większą niż zbrodnia w Jedwabnem, o której wie cały świat.
Leszek Żebrowski przyznał, że publikacji o podziemiu antykomunistycznym przybywa. Niestety, nie została – jego zdaniem – wykorzystana główna fala zainteresowania działalnością partyzantów. Nie dość, że prawda o II konspiracji jest fałszowana, to osoby działające w jej strukturach są wyszydzane, oczerniane. Ponadto po 1989 roku wiele osób nie zostało zrehabilitowanych (Żebrowski był biegłym sądowych z zakresu historii podziemia powojennego na rozprawach).
– Po wojnie po 1944 roku zamordowano na ziemiach polskich – tych, które wchodzą w skład obecnego państwa polskiego – od 60 do 100 tys. ludzi. Liczba, którą znamy z wyroków sądowych – ok. 5 tys. kar śmierci – to ułamek całości.
Reszta była zabijana bez wyroków: ginęli albo w więzieniu, albo byli mordowani przez komunistyczne grupy pozorowane. Leszek Żebrowski przytoczył też słowa podpułkownika Ministerstwa Bezpieczeństwa Wewnętrznego Wiktora Herera skierowane do jednego z przesłuchiwanych żołnierzy – Powstańca Warszawskiego: „Zadaniem naszym jest nie tylko zniszczyć was fizycznie, ale my musimy zniszczyć was moralnie w oczach społeczeństwa”.
– To się działo wtedy, przez następne kilkadziesiąt lat i tak naprawdę do dziś – dodał nasz prelegent.
Leszek Żebrowski przypomniał też, że resorty siłowe komunistów miały swoje bandy pozorowane (osiem rodzajów), które dokonywały grabieży i przestępstw, podszywając się pod Żołnierzy Wyklętych.
– Cały czas w internecie powielane są wiadomości, jakich to zbrodni dokonali ludzie z podziemia niepodległościowego po 1944 roku. Są nawet dokładne statystyki. Szukając, skąd te wielkości się wzięły, znalazłem: „Jak obliczył Tadeusz Kosowski wśród ofiar podziemia zbrojnego było 5043 bezbronnych cywilów, w tym 2655 rolników, 961 gospodyń domowych oraz 187 dzieci do lat 14.”. Jak się to czyta, to rzeczywiście obraz tego jest straszny. Czy można jednak policzyć ofiary co do jednej osoby? Nie. Skąd jednak takie dane i kim jest autor, czy przeprowadzał jakieś badania? Nie. Tadeusz Kosowski był pułkownikiem Urzędu Bezpieczeństwa, na koniec kariery dyrektorem Departamentu. Do UB wstąpił w listopadzie 1945 roku, jako 17-18-latek. W swoich ankietach personalnych wpisywał, że do 1955 roku walczył z bandami leśnymi na terenie województwa krakowskiego, katowickiego i łódzkiego. (..) Ten człowiek jest dzisiaj punktem odniesienia dla wielu publicystów, polityków, nawet historyków.
Prelekcja Leszka Żebrowskiego odbył się w środę 16 listopada.