Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

„Rój” i XVI Okręg Narodowego Zjednoczenia Wojskowego

Walkę o Wielką Polskę uważam za największy swój obowiązek. Wstępując w szeregi NZW, mam szczerą i nieprzymuszoną wolę. Wpierw zginę, aniżeli zdradzę. Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, że wiernie będę walczył o niepodległość Polski. Rozkazu Wodza Naczelnego oraz wszystkich innych przełożonych będę słuchał i posłusznie wykonywał. Tak mi dopomóż Bóg i Ty Królowo Korony Polskiej.
Armia Podziemna Narodowe Zjednoczenie Wojskowe.
Komenda Okręgu „Orzeł”, D-ca „Rój”.

Tekst przysięgi obowiązującej w XVI Okręgu NZW,
znaleziony przez UB przy jednym z partyzantów poległym w 1950 r.

13 kwietnia 1951 r., zdradzony i okrążony, poległ w walce st. sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”, dowódca jednego z najdłużej walczących z komunistami oddziałów Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na Mazowszu. Przebywał wówczas wraz z Bronisławem Gniazdowskim „Mazurem” w gospodarstwie Burkackich we wsi Szyszki (gm. Kozłowo, pow. pułtuski), gdzie został osaczony przez 270 żołnierzy z I Brygady KBW i  funkcjonariuszy UBP i MO.

St. sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz ps. „Rój” na czele oddziału.

Mieczysław Dziemieszkiewicz urodził się 25 stycznia 1925 roku w Zagrobach, pow. Łomża, był synem Adama i Stefanii z d. Świerczewskiej. Rodzina Dziemieszkiewiczów określana była w materiałach UB jako robotnicza, chociaż zaznaczano, że jego ojciec „walczył w szeregach białogwardzistów przeciwko Armii Czerwonej”. W 1939 r. Mieczysław ukończył Szkołę Powszechną w Różanie.

W czasie okupacji niemieckiej pracował w Makowie Mazowieckim w niemieckim przedsiębiorstwie przewozowym. W latach okupacji uczęszczał na kursy tajnego nauczania w Makowie Mazowieckim. Działał w NSZ, przewoził materiały konspiracyjne, które przekazywał mu brat Roman ps. „Adam”, „Pogoda”, który również należał do NSZ i w późniejszym okresie był komendantem Powiatu NSZ Ciechanów oraz dowódcą oddziału partyzanckiego sformowanego po akcji na PUBP w Makowie Mazowieckim z siedzibą w Krasnosielcu.

Został zamordowany przez żołnierzy sowieckich jesienią 1945 r. Drugi brat – Jerzy, za działalność w NSZ został skazany na 7 lat więzienia.

Wiosną 1945 r. Mieczysław Dziemieszkiewicz został wcielony do 1. zapasowego pp „ludowego” WP w Warszawie, skąd zbiegł i przedostał się na teren powiatu Ciechanów, gdzie działał jego brat Roman. Wstąpił do oddziału partyzanckiego NSZ-NZW ppor. Mariana Kraśniewskiego „Burzy”, gdzie przyjął pseudonim „Rój”. Początkowo był łącznikiem między Komendą Okręgu a Komendą Powiatu.

Jego bezpośrednim przełożonym był dowódca kompanii Marian Koźniewski „Walter”. Rozkazem dowódcy NSZ z 8 VIII 1945 r. Mieczysław Dziemieszkiewicz został odznaczony Krzyżem Walecznych, zaś w 1948 r. został awansowany przez komendanta XVI Okręgu NZW do stopnia starszego sierżanta.

Po masowych aresztowaniach dokonywanych przez UB w Ciechanowie „Walter” polecił „Rojowi” sformować patrol Pogotowia Akcji Specjalnej na teren powiatu Ciechanów. Głównym zadaniem patrolu była fizyczna likwidacja członków PPR oraz funkcjonariuszy UB i MO, ale tylko na wyraźny rozkaz dowództwa. Działalność zbrojną „Rój” rozpoczął w 1946 r.

We wrześniu brał udział w akcji oddziałów NZW pod ogólnym dowództwem komendanta XVI Okręgu NZW kpt. Zbigniewa Kuleszy „Młota” na cukrownię w Szczukach. Ubezpieczająca akcję grupa „Roja” urządziła zasadzkę, w którą wpadł pluton operacyjny MO z Ciechanowa.

Jesienią 1946 r. nastąpiła kolejna fala aresztowań członków podziemia. W samym tylko listopadzie PUBP w Pułtusku przesłuchał ponad 200 osób. W reakcji  na  masowe aresztowania, żołnierze pułtuskiego Obwodu WiN krypt. „Paulina” przy pomocy kolegów obwodu „Otylia” z pow. Ostrów Mazowiecka pod dowództwem ppor. Stanisława Łaniewskiego „Przelotnego” dokonali spektakularnej akcji na więzienie w Pułtusku, w wyniku której uwolniono 65 osób.

W akcji  tej brał udział także oddział „Roja”. Była to na terenie Polski ostatnia akcja w wielkim stylu wykonana przez podziemie niepodległościowe w celu uwolnienia więźniów. Przebieg akcji w Pułtusku ilustruje raport Zygmunta Dąbkowskiego ps.„Kryma” (zastępca komendanta Obwodu pułtuskiego) do prezesa Obwodu WiN Ostrów Mazowiecka Hieronima Piotrowskiego „Jura”:

Narnik, ściśle tajne, 28 XI 46. Do Prezesa Obwodu Otylia Ob. „Jura”. Raport.
W nocy z dn. 25/26 po dokładnym wywiadzie i otrzymaniu ostatnich informacji, w tempie konspiracyjnym w 100%-tach była przeprowadzona operacja na Pułtusk w celu uwolnienia więźniów. Cel został osiągnięty. W liczbie około 70-ciu ludzi politycznych zostało wypuszczonych.

Operacja trwała do dwóch godzin. Zachodnia część miasta do kanału przy obsadzie dwóch mostków, była opanowana przez nasze wojska i odcięta od głównych sił UB i MO. W akcji brało udział 39 ludzi. Oddział ś.p. „Przelotnego” liczący 25-ciu ludzi, w skład którego wchodziło 3-ch: „Brzytew”, „Kruczek” i „Drozd”. Patrol „Wisa” 6-ciu ludzi i nasz patrol w liczbie 8-miu ludzi.

Siła broni maszynowej składała się z 10-ciu RKM-ów Potem doszły jeszcze 3-y RKM-y zdobyte z więzienia. Operacja miała przebieg następujący: 1-wsze nastąpiło rozbicie centrali telefonicznej na poczcie. 2-gie wtargnięcie do gmachu zamieszkałego przez straż więzienną i jednocześnie obstawa gmachu więziennego i wysłanie patroli na obstawę mostków i ulic. UB z MO kilkakrotnie atakowało na te dwa mostki, lecz po otworzeniu ognia z naszej strony uciekali z powrotem w popłochu.

Operacja była przeprowadzona świetnie i w należytym porządku. Powodem ofiar było w nieodpowiednim czasie ściągnięcie posterunków z mostków i ulic rozkazem ś.p. „Przelotnego”. Bo po ściągnięciu tych posterunków wszyscy w kupie chodzili przy więzieniu przez jakieś dwadzieścia minut. UB miało czas przedostać się na tę część miasta, która była opanowana przez nas.

A gdy już posterunek, który stał przy więzieniu od strony mostku zaobserwował, że podciąga UB, ś.p. „Przelotny” wydał rozkaz cofania i wystrzelił rakietę, która narobiła dużo popłochu we własnych szeregach, bo tylko najbliżsi wiedzieli z której strony została wystrzelona. I w popłochu wszystko zaczęło się cofać. Ja wycofywałem się za ś.p. „Przelotnym”, tylko po drugiej stronie ulicy.

I w tym czasie wyskoczyło z ulicy czy podwórka dwóch osobników. Ś.p. „Przelotny” zastrzelił pierwszego, a drugi jego śmiertelnie ranił, lecz i ten został zabity. „Przelotny” po czterech godzinach zmarł i jeszcze został zabity „Góra”. Okoliczności są niewiadome.

Tylko, że jest zabity, bo ciało jakieś leży w UB w Pułtusku. Z ich strony prawdopodobnie jest zabitych 9-ciu i coś rannych, lecz te cyfry nie są dokładnie ustalone. Z więzienia zabrana jest tylko broń, 3 RKM, 4 pp-sze i 11 KB. Jeden RKM i 2 pp-sze i KB zostały w naszym patrolu.

Jeden RKM jest wzięty do oddziału przez „Śmiałego” i jeden na placówkę przez „Drozda”. Było opracowane Społem, które po wycofaniu mieliśmy po drodze, lecz po wytworzeniu tego popłochu nie było o tym mowy. Ja teraz biorę się do dalszej pracy a w pierwszym rzędzie będzie musowo zaopiekować się zwolnionymi, bo już UB w niektórych miejscach po nich było. Teraz składam panu por[ucznikowi] serdeczne podziękowania za przesłaną pomoc. „Krym”.

St. sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz ps. „Rój”

 „Rój” był przeciwnikiem ujawniania się w ramach amnestii

W lutym 1947 r. władze komunistyczne ogłosiły amnestię dla żołnierzy podziemia, z której skorzystała większość członków obwodu WiN „Paulina”, tym samym kończąc działalność WiN na tym terenie. Część członków nie zaprzestała jednak konspiracyjnej działalności, zmieniła jedynie organizację na NZW, które nie złożyło broni. Narodowe Zjednoczenie Wojskowe operowało na dużą skalę jesienią 1945 r. obejmując swoim zasięgiem m.in. Północne Mazowsze.

Jednak już w kwietniu 1946 r. Komenda Główna NZW została rozbita w wyniku aresztowań prowadzonych przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego i nie została odtworzona w poprzednim kształcie. Więzy z komendami okręgowymi zostały w większości przypadków zerwane.

Uzyskały one całkowitą, niezamierzoną samodzielność i działały od tej pory na własną odpowiedzialność – nastawiając się głownie na przetrwanie do czasu zmiany sytuacji politycznej w kraju. W ten sposób działały samodzielne okręgi: Warszawa „Mazowsze”, „Orzeł”, „Tęcza” – do sierpnia 1949 r., a w formie szczątkowej przez dalsze dwa lata – do końca 1950 r. Jeszcze dłużej istniały poszczególne komendy powiatowe.

Ostatecznym kresem struktur NZW są lata 1952-1954, aczkolwiek np. Komenda Powiatu Bielsk Podlaski zakończyła działalność dopiero w 1956 r.

Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój” był przeciwnikiem ujawniania się w ramach amnestii. Jedną z pierwszych ważniejszych akcji, którą zademonstrował komunistom swoją niezłomną postawę, było opanowanie 3 IV 1947 r. osady Karwacz i rozbrojenie posterunku MO. 20 V 1947 r. „Rój” uczestniczył w odprawie kadry podoficerskiej w Olszynach, na której zdecydowano o kontynuowaniu działalności zbrojnej i wyborze nowego komendanta XVI Okręgu chor. Józefa Kozłowskiego „Lasa”.

W zreorganizowanym przez niego okręgu „Rój” objął funkcję komendanta Powiatu „Ciężki”-„Wisła” (pow. Ciechanów, część pow. Płońsk i Mława) i zarazem dowódcy oddziału partyzanckiego operującego na tym terenie. Jego oddział, liczący przeciętnie 15-20 żołnierzy, działał zazwyczaj podzielony na trzy samodzielne patrole partyzanckie Władysława Grudzińskiego „Pilota”, Ildefonsa Żbikowskiego „Tygrysa” i Stanisława Kakowskiego „Kaźmierczuka”.

Skład osobowy oddziału „Roja” zmieniał się w okresie prowadzonej działalności w zależności od likwidacji jego członków i napływu nowych w ramach uzupełnień. W oddziale służyli wyłącznie ludzie młodzi, najstarszy wiekiem kapral Władysław Bukowski „Zapora” urodził się w1920 r., zaś najmłodszy, plutonowy Władysław Grudziński „Pilot” w 1927 r. (średnia wieku wynosiła 26 lat).Uzbrojenie oddziału nie było najlepsze, jednak braki te rekompensowała odwaga, wola walki i determinacja w zwalczaniu komunizmu i sowieckich agentur.

Nasierowski był aktywnym działaczem partii. Chciał zlikwidować kościoły i zrobić z nich teatry lub muzea

8 VI 1947 r. w miejscowości Strusin powiat Ciechanów patrol „Roja” wykonał wyrok śmierci na sekretarzu Komitetu Gminnego PPR w Sońsku, Władysławie Nasierowskim. Nasierowski był aktywnym działaczem partii. Chciał zlikwidować kościoły i zrobić z nich teatry lub muzea.

Wypowiadał się także za unicestwieniem księży i „panów”. W miejscowości Bieńki gmina Sońsk strzelał nawet do figurki Matki Boskiej. Zanim wykonano wyrok, kilkakrotnie był ostrzegany przez podziemie. 24 IX 1947 r. patrol „Roja” wykonał akcję propagandową w miejscowości Zielona (gm. Bartołdy, pow. ciechanowski), w której odbywał się odpust i zabawa.

Rozbrojono dwóch funkcjonariuszy MO obecnych na zabawie. „Rój” wygłosił okolicznościowe przemówienie do zgromadzonej ludności. 12 X 1947 r. zlikwidowano w gminie Sypniewo (pow. łomżyński) agenta UBP o kryptonimie „Zemsta”, a dwóm innym agentom udzielono nagany i upomnienia. 17 (lub 19) X 1947 r. patrol „Roja” zlikwidował Henryka T. zamieszkałego w Ciemniewie (gm. Sońsk, pow. ciechanowski).

3 XI 1947 r. ok. 20 żołnierzy pod dowództwem „Roja” opanowało osadę Brańce (gm. Bartołdy, pow. ciechanowski), rozbroili posterunek MO i likwidowali funkcjonariusza UBP Jerzego Osowieckiego, członka PPR. 22 XI 1947 r. na szosie Ciechanów-Pułtusk koło miejscowości Gogole-Gołymin patrol „Roja” przeprowadził zasadzkę, gdzie zatrzymano dwa autobusy PKS, po czym zlikwidowano funkcjonariusza PUBP w Ciechanowie Jana Wodzyńskiego, członka PPR.

St. sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój” (z lewej) z kadrą oddziału.

Patrole „Roja” nawet w okresie zimowym pozostawały ciągłym zagrożeniem dla wszelkiej maści bandytów, szpicli i komunistów, którzy jeszcze w 1949 r., w kierownictwie MBP oceniali, że jego grupa „w okresie zaostrzającej się walki klasowej […] jest najliczniejszą i najgroźniejszą bandą na terenie województwa [warszawskiego]”. I nie były to przesadzone opinie.

3 I 1948 r. patrol dowodzony bezpośrednio przez „Roja” wykonał wyrok śmierci na współpracowniku PUBP w Makowie Mazowieckim, Wacławie L. z Krasnosielca, 20 stycznia zlikwidowano współpracującą z UBP Władysławę W. z Ciepielowa,

7 lutego w Lisiogórze zastrzelono współpracującego z UBP Tadeusza G. członka PPR. 10 II 1948 r. partyzanci wkroczyli do Chodkowa Wielkiego (gm. Płoniawy, pow. makowski), gdzie ogłosili wyrok śmierci na czterech mieszkańców, którzy donieśli UB, iż byli brani przez partyzantów na podwody, jednak na prośbę mieszkańców wsi „Rój” odstąpił od wykonania wyroku, jedynie pouczając  skazanych. 16 III 1948 r. w Gąsocinie (pow. Ciechanów) patrola „Roja” rozbił posterunek MO i zniszczył agencję pocztową.

Za współpracę z UB zlikwidowano wójta gminy Sońsk, członka KPP i  PPR, Ignacego Sopytę. Trzech ostrzeżeń nie usłuchał także kierownik Szkoły Podstawowej w Gąsocinie – Stanisław Milewski i nadal donosił do UB na nauczycieli. Wydany wyrok brzmiał: „za komunę i współpracę z Bierutem – masz wyrok śmierci”.

Oddział Komendy Powiatowej „Ciężki” dowodzony przez Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” (stoi w środku), wiosna 1948 r.

Obóz partyzancki został otoczony przez czterdzieści plutonów wojska

23 IV 1948 roku w miejscowości Wola Wierzbowska patrol „Roja”, pod dowództwem „Pilota”, wykonał wyroki na 2 członkach PPR. Tego samego dnia w osadzie Gąsocin (pow. ciechanowski) patrol  „Tygrysa” zlikwidował Jana Wnukowskiego, Józefa Mosiewicza i Ryszarda Korycińskiego pod zarzutem donosicielstwa i współpracy z UB. 19 V 1948 r. „Rój” na czele 12 ludzi wkroczył do wsi Węgrzynowo (pow. ciechanowski).

Zatrzymano trzy osoby, dwie z nich na prośbę mieszkańców zostały zwolnione. Rozstrzelano członka PPR Witolda J., który biorąc partyzantów za grupę operacyjną UBP, wyjawił, że współpracuje z resortem bezpieczeństwa. Zorganizowano też wiec, na którym dowódca wygłosił przemówienie do zgromadzonych mieszkańców.

W czerwcu 1948 roku doszło do tragedii. W wyniku działalności informatora o kryptonimie „Zadrożny”, zwerbowanego spośród ludności, resort bezpieczeństwa zlokalizował leśną bazę Komendy XVI Okręgu NZW [kryptonim „Orzeł”] pomiędzy wsiami Karaska i Gleba.

Obóz partyzancki został otoczony przez czterdzieści plutonów wojska z I i II Brygady KBW oraz pracowników UBP i MO. Po kilkugodzinnej walce baza została zdobyta. Poległo czterech partyzantów: Władysław Mydło „Bohun”, N.N. „Wiatr”, N.N. „Tur” i N.N. „Dąb”.

Do niewoli dostali się ranni Józef Kozłowski „Las”, Henryk Tkaczyk „Sęk”, Jan Kulesza „Buber” i Józef N.N. „Lew” oraz Piotr Macuk „Sęp”, Bolesław Szyszko „Klon”, Czesław Kania „Nałęcz”, Piotr Darmofał „Ster”, Apolinary Samsel „Sokół”, Janina Chowańska-Kozłowska z dzieckiem i Marianna Szyszko.

W ręce UB dostał się też magazyn broni, archiwum XVI Okręgu, wyposażenie punktu wydawniczego oraz przygotowane materiały propagandowe. Straty sił komunistycznych, wobec ich miażdżącej przewagi, były stosunkowo niskie: oficjalnie przyznawano się do jednego zabitego i dwóch rannych żołnierzy KBW.

St. sierż. Mieczyslaw Dziemieszkiewicz „Rój” (oznaczony krzyżykiem) wśród swoich podkomendnych.

„Rojowi” podlegało około 40 osób.

10 lipca Witold Borucki „Dąb” podjął próbę odbudowy struktury organizacyjnej XVI Okręgu NZW nadając mu nowy kryptonim „Tęcza”, a sam zmienił pseudonim na „Babinicz”. Stworzył on pięć Komend Powiatowych. Komendzie XVI okręgu NZW „Tęcza” nie podporządkował się Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”, który stworzył samodzielną Komendę Powiatową NZW Kryptonim „Wisła” i został jej komendantem.

Jego zastępcą został Stanisław Okuniecki „Kruk”. Komenda „Wisła” obejmowała swoją działalnością powiaty Ciechanów, Pułtusk, Maków Mazowiecki, Przasnysz.

„Rojowi” podlegało około 40 osób. Przebywanie w jednym miejscu takiej ilości ludzi było niemożliwe. Podzielił on oddział na trzy patrole, sprawując dowództwo nad jednym z nich. W jego skład wchodzili: Wincenty Morawski „Rota”, Kazimierz Chrzanowski „Wilk”, Bronisław Gniazdowski „Mazur”, Hieronim Żbikowski „Gwiazda”, Czesław Wilski „Brzoza”.

Dowódcami dwóch pozostałych patroli byli: Ildefons Żbikowski „Tygrys”, podlegali mu: Józef Niski „Brzoza”, Henryk Niedziałkowski „Huragan”, Władysław Bukowski „Zapora”, Jerzy Miączyński „Szary”; oraz Władysław Grudziński „Pilot”, a podlegali mu: Józef Maruszewski „Sęp”, Piotr Grzybowski „Rekin”, Lucjan Krępski „Jastrząb”, Stanisław Tadżak „Wilk”.

Stoją od lewej: st. sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój” i dowódca jednego z patroli sierż. Ildefons Żbikowski „Tygrys”.

21 VIII 1948 r. w miejscowości Humięcino-Retki (gm. Grudusk, pow. ciechanowski) patrol z oddziału „Roja” zlikwidował funkcjonariusza Komendy Głównej MO Henryka C. (członka PPR). Wymierzono również karę chłosty miejscowemu sekretarzowi PPR.

29 VIII 1948 r. w Olszewce gmina Sońsk, w wyniku zdrady poległ st. sierż. Jan Żbikowski „Kmicic”, członek jednego z patroli „Roja”.  5 września pomszczono jego śmierć, wykonując wyrok śmierci na donosicielu – Czesławie Mierzejewskim. 7 września zlikwidowano za współpracę z UB Władysława P., wójta gminy Regimin (pow. ciechanowski), przed wojną w KPP, później w PPR, a 4 października czteroosobowy patrol „Roja” zlikwidował Wacława P. członka PPR, zamieszkałego w Kraszewie (gm. Ojrzeń).

Od września 1948 roku organa bezpieczeństwa wzmogły działania prewencyjne na terenie powiatu Ciechanów. W październiku do akcji przeciw oddziałom partyzanckim XVI Okręgu NZW rzucono cztery bataliony I Brygady KBW (której sztab kwaterował w Przasnyszu) oraz po jednym batalionie z 9., 13. i 14. pułku KBW.

Ponadto stale zwalczały partyzantów siły UBP i MO. Oddziały „Roja” zmuszone były zmieniać miejsca postoju. „Rój” przeszedł ze swoją grupą na teren powiatu Pułtusk i skontaktował się w miejscowości Szyszki z Karolem Świąteckim „Głogiem”. „Rój” polecił „Głogowi” nawiązać kontakt z oddziałem Jana Kmiotka „Mazurka”, „Wira”, działającym na lewym brzegu Narwi w powiecie Pułtusk, Maków Mazowiecki, Ostrołęka, Ostrów Mazowiecka. Doszło nawet do czasowej współpracy obu oddziałów.

Żołnierze Komendy Powiatowej „Ciężki”. Stoi Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”, trzeci od lewej sierż. Ildefons Żbikowski „Tygrys”, wiosna 1948 r.

Jednak nawet zakrojone na tak wielką skalę działania sił resortu nie powstrzymały partyzantów od działania i likwidacji agentury oraz aparatczyków komunistycznych. 2 listopada w gminie Grudusk (pow. ciechanowski) patrol „Roja” zlikwidował sekretarza miejscowej organizacji PPR Stanisława Z. i członków PPR Józefa A., Bolesława K. i Remigiusza D. (poborcę podatków).

Następnego dnia w Łosinie (pow. pułtuski) zastrzelono sekretarza PPR Brunona U., a 4 lub 6 listopada w Kraszewie (pow. ciechanowski) rozstrzelano członka PPS Wacława K., przewodniczącego Gminnej Rady Narodowej, oskarżonego o współpracę z resortem bezpieczeństwa.

Noc minęła spokojnie.

W nocy z 9 na 10 listopada 1948 roku patrol W. Grudzińskiego „Pilota” zakwaterował się w kolonii Wyrąb Karwacki (pow. ciechanowski). Wszyscy partyzanci byli uzbrojeni w karabiny maszynowe, pistolety i granaty oraz odpowiednią ilość amunicji.

Noc minęła spokojnie. Rano 10 listopada około godziny 8:30 partyzanci zauważyli, że do zagrody, w której nocowali zbliża się wojsko. Wywiązała się walka, podczas której zginął Józef Maruszewski „Sęp”. Będąc ranny w nogę, pożegnał się z kolegami przez machnięcie ręką i strzelił sobie w głowę. Poległ również Józef Kozłowski „Lis”. Reszta partyzantów wycofała się szczęśliwie do zagajnika.

Drugi z lewej sierż. Ildefons Żbikowski „Tygrys”, trzeci st. sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”.

Działalność „Roja” i jego spektakularne akcje spędzały sen z powiek władzom bezpieczeństwa

Na przełomie 1948 i 1949 roku utworzony został patrol Stanisława Kakowskiego ps. „Kaźmierczuk”, który również podlegał „Rojowi”. W skład patrolu wchodzili Henryk Kakowski „Henryk”, Jerzy Miączyński „Szary”, Włodzimierz Miączyński. Swoją działalność „Kaźmierczuk” prowadził na terenie powiatu Przasnysz.

Działalność „Roja” i jego spektakularne akcje militarno-propagandowe na terenie kilku powiatów, spędzały sen z powiek władzom bezpieczeństwa, więc oprócz ciągłych obław grup operacyjnych, prowadziły one również działania agenturalne, mające na celu zlokalizowanie i likwidację oddziału.

Jednak wywiad partyzancki funkcjonował bez zarzutu i np. w marcu 1949 r. w oddziale KP „Ciężki” dowodzonym przez „Roja” rozpoznano i zlikwidowano agenta WUBP w Warszawie o kryptonimie „Janek”, którego donosy przyczyniły się do ustalenia miejsca pobytu i likwidacji w dniu 2 marca 1949 r. w Gostkowie patrolu Edwarda Dobrzyńskiego „Orzyca” z KP „Płomień II”. Oprócz dowódcy zginęło wtedy siedmiu partyzantów, a jeden dostał się do niewoli.

„Rój” wciąż boleśnie kąsał

Niestety, nieustanna praca operacyjna i bezwzględność bezpieki przynosiła coraz lepsze rezultaty w walce z podziemiem. 19 VIII 1949 r. w okolicy wsi Amelin agenci wewnętrzni (byli partyzanci), prowadzeni przez Kierownika Wydziału III WUBP w Warszawie – „Jan” i „Poprawny” – zamordowali w czasie snu komendanta XVI Okręgu NZW Witolda Boruckiego „Babinicza” oraz Tadeusza Milewskiego „Ciętego”, a w tym samym czasie dwaj inni agenci – „Zbigniew” i „Czarny” – zamordowali Stanisława Suchołbiaka „Szarego”, komendanta Powiatu „Błękit”. Resort bezpieczeństwa, chcąc utrzymać w tajemnicy rzeczywisty przebieg wydarzeń i rolę swoich agentów, upozorował obławę KBW w rejonie Amelina i walkę z partyzantami.

Agenci zostali błyskawicznie przerzuceni na inny teren z misją zamordowania komendanta Powiatu „Wiosna” Eugeniusza Lipińskiego „Mrówki”, którego zlokalizowano wraz z 4-osobowym patrolem 15 X 1949 r. pod wsią Olszewka (gm. Jednorożec) i w całości zlikwidowano.

Tym razem to tylko ćwiczenia partyzantów KP „Ciężki”, jednak takie sytuacje – tyle, że z prawdziwymi funkcjonariuszami UBP – zdarzały się często.

„Rój” był jednak ciągle nie tylko nieuchwytny, ale wciąż boleśnie kąsał. 18 września 1949 r. w Śniadowie jego oddział zlikwidował starszego referenta PUBP w Płońsku Józefa Laskowskiego (członka PZPR),  a 19 października przeprowadził wypad na miejscowość Czernice-Borowe (gm. Chojnowo, pow. przasnyski), gdzie rozbrojono posterunek MO i przeprowadzono rekwizycję w spółdzielni. Partyzanci zlikwidowali cztery osoby: funkcjonariusza MO Juliana Idzikowskiego, członka ORMO Stanisława Bakułę, kierownika Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” Stanisława A. (wszyscy byli członkami PZPR) oraz pracownika spółdzielni Władysława F.

Przegląd oddziału „Roja”, dowódca odczytuje rozkaz przed frontem żołnierzy, 10 V 1948 r.

Najbardziej wymowną politycznie i propagandowo akcję przeprowadził „Rój” 6 listopada 1949 r., w 32 rocznicę rewolucji październikowej, na stacji kolejowej w miejscowości Gołotczyzna (gm. Sońsk, pow. ciechanowski). W odległości 2 km. od tej stacji oddział „Roja” zatrzymał pociąg osobowy, gdzie po przeprowadzeniu rewizji, wszystkich pasażerów zatrzymano do dyspozycji dowódcy.

Pociąg pojechał na dworzec kolejowy i tu „Rój” wygłosił do zgromadzonych przemówienie, podkreślając rychły upadek komunizmu. Partyzanci rozdawali wśród pasażerów ulotki, a następnie na potwierdzenie swoich słów rozstrzelali jadących tym pociągiem funkcjonariusza PUBP w Ciechanowie (członka PZPR) Mieczysława Piaskowskiego i oficera politycznego WP ppor. Czesława Pacała. Drugiego oficera rozbrojono i puszczono wolno.

Na przełomie 1949 i 1950 r. st. sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój” podjął próbę odbudowania struktur XVI Okręgu NZW (zachowały się dokumenty, na których podpisywał się jako komendant okręgu). Chcąc odciążyć pow. Ciechanów, poddawany stale terrorystycznym operacjom UB, w 1950 r. rozszerzył działalność na pow. Pułtusk, Nowy Dwór Mazowiecki, Wołomin, Mińsk Mazowiecki i Garwolin, okresowo przechodząc tam ze swoimi ludźmi.

Usiłował nawiązać kontakt z innymi dowódcami kontynuującymi działalność – Hieronimem Rogińskim „Rogiem” w pow. Ostrołęka i Kolno, Wacławem Grabowskim „Puszczykiem” w pow. Mława oraz Janem i Franciszkiem Kmiotkami w pow. Ostrów Mazowiecka i Pułtusk.

Na początku 1950 r. III Departament MBP wszczął rozpracowanie agenturalne pod kryptonimem „Zbiry”. Utworzono specjalną grupę operacyjną z siedzibą w Pułtusku, kierowaną przez por. Ryszarda Tabaczyńskiego z Wydziału III WUBP w Warszawie, której zadaniem było koordynowanie działań prowadzonych przez poszczególne PUBP przeciwko „Rojowi” i jego pododdziałom.

Przewinęło się przez nie łącznie 324 agentów i informatorów. Agent o kryptonimie „Zieliński”, dezerter z oddziału, zobowiązał się zabić swego byłego dowódcę. Zlecono wówczas zamordowanie „Roja” czteroosobowej grupie agentów o kryptonimie „V kolumna”.

Przez kilka miesięcy agenci kręcili się po okolicy, skontaktowali się nawet z oddziałem „Roja”, ale wobec ostrożności jego podkomendnych nie zdołali dokonać zabójstwa. Działalność „V kolumny” zakończyła się zaskakująco. Pomimo, że na polecenie mocodawców zabili kilku partyzantów, inkasując 20 tys. zł za każdą z ofiar, na rozkaz ppłk. Bolesława Trochimowicza zostali zlikwidowani przez funkcjonariuszy MBP.

„Rojowi” i jego żołnierzom jak na razie sprzyjało szczęście, jednak nie miało to trwać długo. 24 II 1950 r. patrol „Tygrysa” zakwaterował we wsi Osyski. W wyniku działalności agentury, następnego dnia grupa operacyjna UB-KBW otoczyła wieś i w trakcie przeszukiwania zabudowań Bronisława Kołakowskiego natrafiono na kryjówkę, w której znajdowali się żołnierze „Tygrysa”.

Zabudowania zostały ostrzelane pociskami zapalającymi. Partyzanci bronili się w płonącym gospodarstwie, a następnie próbowali przerwać pierścień okrążenia, niestety bezskutecznie. W walce zginęli: Ildefons Żbikowski „Tygrys”, Józef Niski „Brzoza”, Henryk Niedziałkowski „Huragan” i Władysław Bukowski  „Zapora”.

Po likwidacji patrolu „Tygrysa” aresztowano Bronisława i Mariannę Kołakowskich wraz z czwórką dzieci Teresą, Ireną, Zdzisławem i Jerzym. Bronisław i Zdzisław Kołakowscy zostali po okrutnym śledztwie skazani na karę śmierci i straceni 3 VII 1950 r. Jerzy Kołakowski, po ponad 3 miesiącach w areszcie śledczym w Ciechanowie, został zwolniony, jednak w wyniku tortur zastosowanych w czasie śledztwa zmarł miesiąc później. Teresę i Mariannę Kołakowskie skazano na wieloletnie więzienie.

Wykonane przez UB pośmiertne zdjęcie partyzantów z oddziału Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” (patrol „Tygrysa”), poległych 25 II 1950 r.; od lewej leżą: Ildefons Żbikowski „Tygrys”, Józef Niski „Brzoza”, Henryk Niedziałkowski „Huragan” i Władysław Bukowski „Zapora”.

15 kwietnia 1950 roku patrol Stanisława Kakowskiego „Kaźmierczuka” z grupy „Roja” zlikwidował małżeństwo Henryka i Jadwigę Smolińskich w Osyskach gmina Bartołdy, podejrzewane o poinformowanie resortu bezpieczeństwa o pobycie partyzantów. Spalono także ich zabudowania.

Partyzanci pomścili w ten sposób śmierć „Tygrysa”, „Brzozy”, „Huragana” i „Zapory”, choć z dokumentów UBP wynika, że bezpośrednim sprawcą tragedii patrolu „Tygrysa” był agent UB o kryptonimie „Bartosz”. Nie można jednak wykluczyć sytuacji, że wywiad „Roja” ustalił, iż małżeństwo Smolińskich również przyczyniło się w jakiś sposób do zlokalizowania i zagłady patrolu przez grupę operacyjną, czym w efekcie wydało na siebie wyrok śmierci.

Apogeum w działalności „Roja” stanowiło planowanie efektownej akcji uprowadzenia gen. Piotra Jaroszewicza, za którego chciał zażądać zwolnienia więźniów politycznych z powiatu ciechanowskiego. Celowi temu służyć miał wypad „Roja” za Wisłę, do powiatu garwolińskiego, wiosną 1950 r.  Gen. Jaroszewicz w towarzystwie dwóch pułkowników WP na przełomie kwietnia i maja 1950 r. przebywał u krewnych w powiecie garwolińskim, jednak zasadzka zorganizowana przez „Roja” zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ Jaroszewicz wcześniej odjechał do Warszawy.

„Rój” składa gratulacje podkomendnym wyróżnionym w rozkazie Komendy „XVI” Okręgu NZW; pierwszy z lewej sierż. Ildefons Żbikowski „Tygrys”.

 Niektóre akcje „Roja” były prawdziwym wstrząsem dla władz komunistycznych,

Następny miesiąc przyniósł kolejną tragedię. 23 czerwca 1950 roku PUBP w Pułtusku otrzymał informację, że we wsi Popowo Borowe (pow. pułtuski) przebywa patrol z oddziału „Roja”, pod dowództwem Wacława Grudzińskiego „Pilota”. Zorganizowano obławę, w której wzięło udział około 2 tysięcy żołnierzy KBW i funkcjonariuszy UB. W akcji użyto samochody pancerne i samoloty, które koordynowały ruch pododdziałów (m.in. 3. batalion 10. pułku KBW dowodzony przez kpt. K. Kanię).

Okrążono wieś, przypuszczając, że oddział ukrywa się w zabudowaniach Kazimierza Chrzanowskiego „Wilka”. „Pilot” w pierwszej chwili pojawienia się wojska sądził, że jest to niewielki pododdział. Postanowił dobrać trzech miejscowych, zaufanych ludzi i uzbroić ich, aby przebić się do lasu. Gdy wszedł na drzewo z lornetką zorientował się, że wojska jest znacznie więcej niż początkowo sądził.

Uzbrojonym cywilom rozkazał wracać do domu, aby niepotrzebnie ich nie narażać. „Pilot” rozkazał swoim żołnierzom kierować się do lasu, a sam osłaniał ich z broni maszynowej. Przebiegając przez drogę został ranny w nogi, lecz czołgając się zdołał dotrzeć do swoich kolegów.

Z samolotu podawano wojsku przez radiostację dokładne miejsca pobytu partyzantów, na których nacierano samochodem pancernym. Walka trwała prawdopodobnie do wyczerpania się amunicji partyzantów, którzy wcześniej spalili swoje dokumenty. Około południa, 23 czerwca 1950 roku, KBW i UB zlikwidowało patrol plut. Władysława Grudzińskiego „Pilota”, w składzie: st. strz. Czesław Wilski „Brzoza”, „Zryw”, st. strz. Hieronim Żbikowski „Gwiazda”, st. strz. Kazimierz Chrzanowski „Wilk”.

Naoczni świadkowie przypuszczają, że partyzanci zastrzelili się sami, ponieważ wszyscy mieli rany postrzałowe w skroniach. „Rój” chciał pomścić straconych kolegów, lecz było to niemożliwe, ponieważ budynki zdrajcy były strzeżone kilka miesięcy przez KBW , prawdopodobnie aż do śmierci „Roja”.

Dowódca wygłosił antykomunistyczne przemówienie do pasażerów pociągu

Pozostali przy życiu partyzanci do końca 1950 r. prowadzili działania bojowe, urządzano zasadzki, wykonano dziewięć akcji rozbrojeniowych, w dziesięciu przypadkach wykonano kary śmierci na komunistach, bandytach i rabusiach. Niektóre akcje „Roja” były prawdziwym wstrząsem dla władz komunistycznych, jak np. wypad 28 VIII 1950 r. na stację kolejową w Pomiechówku (pow. nowodworski).

Czterech partyzantów pod dowództwem „Roja” rozbroiło posterunek SOK  i zastrzelili dwóch funkcjonariuszy tej formacji. Następnie zatrzymano pociąg i zlikwidowano dwóch milicjantów z Modlina. Dowódca wygłosił antykomunistyczne przemówienie do pasażerów pociągu, po czym oddział wycofał się bez strat.

Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój” (z lewej) przed frontem oddziału.

„(…) macie dzwonki alarmowe, więc możecie dzwonić. My będziemy w mieście jeszcze godzinę”

W nowy, 1951 rok żołnierze „Roja” weszli z niebywałą fantazją. Obiektem ich brawurowej akcji ekspropriacyjnej stał się Bank Spółdzielczy w Nasielsku. 15 stycznia 1951 r. dwuosobowy patrol z tego oddziału, w mundurach pod płaszczami, w biały dzień wszedł do banku i zabrał 46 512 zł. Odsłaniając mundury, partyzanci powiedzieli pracownikom:

Nie bójcie się, my jesteśmy z partyzantki […] macie dzwonki alarmowe, więc możecie dzwonić. My będziemy w mieście jeszcze godzinę.

Następnego dnia jedna z grup operacyjnych ścigająca partyzantów po akcji na bank w Nasielsku, złożona z plutonu KBW i pracowników UBP, dopadła partyzantów w wiosce Toruń (pow. pułtuski). Doszło do potyczki, jednak partyzanci zdołali oderwać się od pościgu.

Ryngraf Czesława Wilskiego „Zrywa” z patrolu Władysława Grudzińskiego „Pilota”, poległego wraz z dowódcą 23 VI 1950 r.

Resort bezpieczeństwa nie dawał za wygraną i działania operacyjne mające doprowadzić do likwidacji „Roja” i jego ludzi zataczały coraz szersze kręgi. Liczbę agentów i informatorów skierowanych przez UBP do rozpracowania pozostałości jego oddziału można szacować na kilkaset osób.

Większość z nich była zmuszana do współpracy groźbą i szantażem. Tym sposobem zwerbowano m.in. agentkę „Magdę”, córkę państwa Burkackich – Alinę, ze wsi Szyszki (gm. Kozłowo, pow. pułtuski), u których  „Rój” często bywał. Alina Burkacka „Magda” utrzymywała stały kontakt z „Rojem”, darzącym ją szczególnym zaufaniem i uczuciem – kilkakrotnie prosił ją o rękę.

Według powszechnej opinii pracownicy UBP za wydanie „Roja” obiecali zwolnienie z więzienia jej rodziców, skazanych za współpracę z partyzantami. Jej rodzice zostali aresztowani przez UB i skazani na karę 6 i 8 lat więzienia. 13 kwietnia 1951 roku wróciła ona z Warszawy, być może była na UB. Wracając ze stacji kolejowej do domu wstąpiła do sąsiadów.

Tutaj przyszedł także jej brat, powiedział, że „Rój” z „Mazurem” są u nich w domu i wyszedł. Po krótkim czasie także i ona wyszła. Nie wiadomo tylko czy widziała się z „Rojem” czy nie. Pewne jest, że poszła do nauczycielki i wzięła od niej rower. Pojechała do miejscowości Gzy, około 8 km od Szyszek, i tam zameldowała o miejscu kwaterowania „Roja”.

Pierwszy z lewej sierż. Ildefons Żbikowski „Tygrys”, trzeci st. sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”.

Ostatnia walka „Roja” i „Mazura”

W wyniku tego donosu 13 IV 1951 r. Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”, który przebywał wówczas wraz z Bronisławem Gniazdowskim „Mazurem” w gospodarstwie Burkackich we wsi Szyszki, został osaczony. W akcji brało udział 270 żołnierzy z I Brygady KBW i nieustalona liczba  funkcjonariuszy UBP i MO. Gospodarstwo zostało otoczone potrójnym pierścieniem tyraliery.

Akcję grupy operacyjnej wspierał samolot zrzucający flary oświetlające teren. Po kilku godzinach od rozpoczęcia akcji obaj partyzanci wybiegli z ukrycia i podjęli próbę przedarcia się przez kordon obławy. Padli w zmasowanym ogniu broni maszynowej.

Według raportu dowództwa I Brygady KBW, jeden z partyzantów, ciężko ranny, w momencie zbliżania się do niego grupy operacyjnej popełnił samobójstwo. Ubecy, jak to mieli w zwyczaju, wykonali zdjęcia zabitych partyzantów, zaś później ciągnięto ciała przez kilka kilometrów za samochodem. Miejsce Ich  pochówku pozostaje nieznane do dziś.

Po śmierci „Roja” aresztowano jego matkę oraz młodszego brata – Jerzego, który został skazany na siedem lat więzienia. W późniejszych latach był prześladowany przez SB, m.in. podrzucono mu broń w pracy, za co został ponownie skazany. W grudniu 1969 r. zmarł tragicznie w niewyjaśnionych okolicznościach.
A tak wyglądała ostatnia walka „Roja” i „Mazura” w świetle raportu KBW:

[…] Opis akcji operacyjnej przeprowadzonej w dniu 13 IV [19]51 r. przeciwko bandzie „Roja” w m. kol[onia] Szyszki (4389)
Dnia 13 IV [19]51 o godz. 17.30 dowódca specjalnej grupy kpt. Kiziński otrzymał wiadomość od szefa PUBP Pułtusk, że banda „Roja” w sile 2 przebywa w m. kol[onia] Szyszki (4289-c), gm. Kozłowo, pow. Pułtusk.

Po otrzymaniu wiadomości o przebywaniu bandy natychmiast o powyższym powiadomiono Sztab G[rupy] O[peracyjnej] „R”, prosząc o udzielenie pomocy. W międzyczasie dowódca komp[anii] ppor. Światłowski przygotował pododdział do działań, o godz. 17.40 – 3 komp[ania] w sile 66 ludzi + 1 r[adio]st[acja] i 2 psy służbowe (kpt. Kiziński) z m. Pułtusk przez m. Przewodowo (4397) wyjechała 3 samochodami do m[iejsca] rozładowania Żebry-Folbogi (4392).

Po przybyciu do m. Przewodowo (4397) d[owód]ca spec[jalnej] Grupy spotkał się z szefem PUBP, gdzie dokładnie uzgodniono sytuację. Po osiągnięciu m. rozładowania o godz. 18.10 kompania szybkim marszem, omijając zabudowania, osiągnęła m. Dziarno (4291-c), skąd udała się w kierunku zachodnim, kontynuując marsz lasem, gdzie o godz. 18.40 osiągnięto podstawę wyjściową na skraju lasu koord[ynaty] (4289-a-c).

Na podstawie wyjściowej d[owód]ca kompanii ppor. Światłowski przystąpił do okrążania 3 zabudowań 2 grupami.

Pierwsza w sile 28 ludzi (kpr. Osioł) z zadaniem okrążenia zabudowy od strony północnej (jak na szkicu nr 1). Druga grupa w sile 28 ludzi (kpr. Szczepaniak) z zadaniem okrążenia meliny bandyckiej od strony południowej. Obie grupy o godz. 19.00 nawiązały styk w rejonie załamania rowu (4288-b). Odwód w sile drużyny znajdował się na skraju lasu (4289). W trakcie okrążania z zabudowania wyjechała furmanka i rowerzysta, udając się w kierunku m. Szyszki (4389-a).

Furmankę i rowerzystę zatrzymano, kierując ich na S[tanowisko] D[owodzenia] d[owód]cy. Po zakończeniu okrążania przeprowadzono dodatkowe rozpoznanie, w wyniku którego stwierdzono, że bandyci znajdują się w zabudowaniu, które jest położone na zachód od drogi (4289) polnej prowadzącej z m. Szczegocin (3489) do m. Szyszki (4489).

Na podstawie uzyskanych danych d[owód]ca kompanii zacisnął obstawę jak na szkicu, wariant drugi, o godz. 19.20. Z powodu małej siły wojska i zapadającego zmroku kpt. Kiziński zdecydował nie likwidować bandytów do chwili przybycia Spec[jalnego] Baonu z m. Przasnysz, d[owód]ca którego (3 kpt. Goraj) został powiadomiony o godz. 19.00 przez r[adio]st[ację] o znajdowaniu się bandy „Roja” w okrążeniu.

Pierwsza i druga kompania Spec[jalnego] Baonu w sile 170 ludzi (kpt. Goraj) o godz. 19.30 wyjechała z m[iejsca] p[ostoju] G[rupy] Operacyjnej] R-2, wymienione pododdziały na miejsce działań przybyły o godz. 21.40, gdzie d[owód]ca Baonu po zapoznaniu się z sytuacją zdecydował przybyłym wojskiem wzmocnić obstawę przez wstawianie żołnierzy w luki poprzedniej obstawy, cały rejon okrążenia podzielić na cztery odcinki dowodzenia, do likwidacji bandy przystąpić z nastaniem dnia.

Siłą pierwszej kompanii uzupełnić obstawę od strony północnej, drugą kompanią natomiast od strony południowej, jeden pluton specjalnej kompanii pozostawić jako odwód.

O godzinie 23.00 w zabudowaniu, w którym przebywała banda, zaobserwowano podejrzane ruchy, po czym zauważono szybko zbliżających się dwóch bandytów w kierunku prawego skrzydła północno-zachodniej części obstawy. Na odległość 40-50 m strz. Mrożek Zdzisław i strz. Lorec Bronisław, zauważywszy zbliżających się bandytów, z pm-ów otworzyli seryjny ogień, po strzałach tych usłyszano jęki bandytów.

Ta część obstawy, która w tym czasie zauważyła bandę, otworzyła po nich ogień. Na rozkaz d[owód]cy baonu ogień przerwany, który trwał od trzech do czterech minut. W dalszym ciągu teren oświetlono rakietami w celu zorientowania się w sytuacji, w tym czasie zauważono w odległości około 45 metrów ustawiony na nóżkach rkm i skierowany lufą w kierunku obstawy oraz leżących obok niego dwóch bandytów.

Szopa, w której znajdowała się kryjówka „Roja” i „Mazura”.

Słysząc jęki, dowódca batalionu kpt. Goraj zdecydował: wysłać grupę w sile trzech ludzi + pies służbowy (ppor. Światłowski) w celu ujęcia jeszcze żywego bandyty. W czasie zbliżania się grupy do rannego usłyszano z ich strony pistoletowy strzał, dowódca baonu, licząc się ze stratami, na linię obstawy wycofał grupę w celu powtórnego użycia grupy i psa służbowego na dłuższej lince.

Po wyruszeniu grupy oraz oświetleniu terenu rakietami zbliżająca się grupa zauważyła, że obaj bandyci są zabici (godz. 23.20). Nie ściągając przez całą noc obstawy, około godz. 6.00 dokładnie przeszukano melinę, gdzie wykryto bunkier, w którym to ukrywała się banda. Działania zakończono o godz. 7.00.

Wyniki akcji operacyjnej zabito bandytów („Rój” i „Mazur”) – dwóch. Zdobyto broni: LMG-42 (rkm niemiecki w dobrym stanie) – jeden, pistolety (Parabellum i P-38) – dwa, amunicji różnej – 500 szt.                                       

Gospodarstwo Burkackich w kolonii Szyszki, ostatnie miejsce schronienia Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” i Bronisława Gniazdowskiego „Mazura”.

Jesienią 1951 roku dwaj żołnierze „Roja”, Stanisław Tadżak „Wilk” i Tadeusza Skoczylas „Kot” chcieli pomścić śmierć dowódcy. Jednak dom zdrajczyni był strzeżony i żołnierze „Roja” wpadli w zasadzkę UBP. Jak wspomina Pani Burkacka, w nocy z 19 na 20 września, zobaczyła przez okno idących w stronę domu dwóch mężczyzn [„Wilk” i „Kot”]. Nagle padł strzał i „Wilk” został zabity. Według relacji pani Burkackiej, dostał w skroń.

Czy możliwe, aby trafił go któryś z żołnierzy zasadzki, nocą, z odległości kilkudziesięciu metrów? Raczej nie. Prawdopodobnie „Kot” był w zmowie z UB od czasu rozpracowania operacyjnego o kryptonimie „Rozbitki”. Podprowadził „Wilka” pod zabudowania Burkackich i tam bez trudu, z bliskiej odległości mógł go zabić. „Kot”, co prawda, został aresztowany, ale po kilku dniach zwolniono go i wrócił do pracy w gospodarstwie.

Ostatnim oddziałem działającym do 14 października 1951 roku, który podlegał „Rojowi”, dowodził Stanisław Kakowski „Kaźmierczuk”. W jego skład wchodzili Henryk Kakowski „Henryk” i Jerzy Miączyński „Bohun”, „Szary”. Od marca 1951 roku grupa „Kaźmierczuka” ukrywała się w gospodarstwie Anastazego Pszczółkowskiego w Kadzielni powiat Przasnysz, na strychu obory. 14 października 1951 roku, rano około godziny szóstej do Pszczółkowskiego przyszedł sąsiad, Edmund Chmielewski, z wiadomością, że wojsko okrążyło wieś.

Wkrótce przyszedł patrol trzech żołnierzy KBW i zaczęli przeszukiwać zabudowania. Gdy weszli do obory zostali ostrzelani przez ukrywających się tam partyzantów. Zginął jeden żołnierz bezpieczeństwa. Wojsko zaczęło strzelać pociskami zapalającymi, od których zapalił się dach obory, ogień przeniósł się na stodołę, a następnie na zabudowania E. Chmielewskiego.

Zmusiło to partyzantów do opuszczenia kryjówki. Pod osłoną dymu Henryk Kakowski i Jerzy Miączyński próbowali przebić się przez pierścień okrążenia, jednak w trakcie walki zginęli, zaś „Kaźmierczuk” bronił się w płonącej stodole, a nie chcąc dostać się żywym w ręce UBP, popełnił samobójstwo. Ciała zabitych zostały przewiezione do Przasnysza i do dziś nie wiadomo, gdzie spoczywają.

Po likwidacji patrolu „Kaźmierczuka” zostali aresztowani przez UB: Anastazy Pszczółkowski, Zenon Chmielewski, Eugeniusz Pszczółkowski, Aleksander Sosnowski i Mieczysław Morawski. Wraz ze śmiercią st. sierż. Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” i patrolu Stanisława Kakowskiego „Kaźmierczuka” przestał istnieć najaktywniejszy oddział Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na północnym Mazowszu.

„Rój” był uwielbiany przez żołnierzy i podziwiany za heroizm na polu bitwy

Jeszcze za życia „Roja” zaczęła kształtować się o nim zarówno czarna jak i biała legenda. Ta pierwsza kreowana była przez lokalnych działaczy PPR, funkcjonariuszy UBP i MO oraz ich najbliższe otoczenie. Uciekano się do makabrycznych form tworzenia czarnej legendy, np. w 1950 r. rannego partyzanta z oddziału „Roja” przywieziono furmanką do szkoły podstawowej w Nasielsku, aby pokazać dzieciom jak wygląda „faszysta, gad, wróg ludu, zbir”.

Zwłoki Dziemieszkiewicza funkcjonariusze UBP upozowali na faszystę przebierając ciało w elementy umundurowania, którego nigdy nie używał np. beret i kołnierz z naszytym emblematem trupiej główki – wykonane zdjęcie miało charakter propagandowy.

Wśród żołnierzy NZW i ludności cywilnej z obszaru jego działania już za życia stał się legendą, którą spotęgowała heroiczna śmierć. „Rój” był uwielbiany przez żołnierzy i podziwiany za heroizm na polu bitwy. Zawdzięczał to wyjątkowej wyobraźni i opanowaniu taktyki, choć zawsze miał do czynienia z przeciwnikiem górującym liczebnością i uzbrojeniem.

W stosunkach pomiędzy dowódcą a żołnierzami obowiązywały formy koleżeńskie – wszyscy zwracali się do siebie kolego. Te poprawne formy wzajemnego odnoszenia się przekładały się także na kontakty z ludnością cywilną, bez pomocy której nie miałby żadnych szans przetrwać w terenie tak długo.

Znamienna jest też, wiążąca się ściśle z kondycją moralną oddziałów, strona religijna partyzanckiej obyczajowości, tak charakterystyczna dla życia wsi mazowieckiej, a więc modlitwa kończąca dzień, zamawianie mszy św. za poległych kolegów.

Bardzo ciekawym świadectwem duchowej sfery życia partyzantów NZW są nacechowane głęboką religijnością notatki st. sierżanta Władysława Grudzińskiego „Pilota”, w których ustawicznie przewija się odwoływanie się do opieki Matki Boskiej.

Podczas walki w nocy z 9 na 10 listopada 1948 roku w kolonii Wyrąb Karwacki „Pilot” oddawał się w ręce Boga i wołał w duchu: „Matko Najświętsza ocal mnie i osłaniaj swym płaszczem”. Warto też na koniec zacytować apel komendanta Powiatu „Wisła” st. sierż. „Roja” do żołnierzy NZW z dnia 28 maja 1950 r., który jednoznacznie pokazuje o co i dlaczego walczyli ci ostatni żołnierze Niepodległej:

Koledzy!
Pomimo że straszny wróg wszelkimi metodami stara się nas zniszczyć, my ufni w moc Boską idziemy zawsze naprzód i z każdym krokiem zbliżamy się do chwili zwycięstwa. Koledzy, nie zrażajmy się tym, że giną co dnia najlepsi synowie Ojczyzny. Nic to. Giną za wiarę i Polskę, a z krwi ich wyrośnie Wielka Chrześcijańska Polska tylko dla prawdziwych Polaków.

Pamiętajmy o tym, żeby zniszczyć chwasty spośród naszego społeczeństwa, a wtedy przystąpimy do odbudowy wielkiego domu rodzinnego, którym jest Wielka Polska. Koledzy, nie zrażajmy się nawet tym, gdy giną nasi koledzy. Bracia, to są ofiary, po których zbliżamy się do zwycięstwa. Do celu, do którego dążymy, nic nas nie może powstrzymać.

My, Narodowcy, idziemy [z] testamentem gen. Sikorskiego i kontynuować go będziemy aż do końca wojny, aż do zwycięstwa. Koledzy, każdy z Was musi być dobrym żołnierzem, dowódcą i kolegą, bo gdy przyjdzie chwila, że zginie Wasz dowódca, nie hamujcie pracy, a szerzcie Narodową Organizację jako Apostołowie, głosząc słowo Boże wśród pogan. A więc do czynu, Bracia Koledzy. Życzę Wam pomyślnej pracy z Bogiem. K[omendant] O[kręgu] „Rój”.

Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”, mimo młodego wieku należał do najwybitniejszych, najbardziej energicznych i zdeterminowanych dowódców terenowych XVI Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Cieszył się poparciem ludności, dzięki któremu mógł tak długo działać i utrudniać komunistom utrwalanie swej władzy.

Poległ w walce o wolną i niepodległą Polskę. 13 X 2007 r. za wybitne zasługi dla niepodległości Polski został pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Autor: Grzegorz Makus

historyk, absolwent UMCS, twórca strony „Żołnierze Wyklęci – Zapomniani Bohaterowie” poświęconej antykomunistycznemu podziemiu w Polsce po 1944 r., badacz dziejów oddziału partyzanckiego WiN Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” i Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego”. Autor publikacji historycznych i przeszło 50 artykułów prasowych dotyczących niepodległościowego podziemia, publikowanych m.in. w „Gazecie Polskiej”, „Gazecie Polskiej Codziennie” i „Nowym Państwie”. W 2009 r. odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego „Złotym Krzyżem Zasługi” za wkład w przywracanie pamięci o żołnierzach antykomunistycznego podziemia.

0
    0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyPowrót do sklepu
    Skip to content