„Będziemy na pewno wspierali Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce” – deklarował wicepremier Piotr Gliński w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” 2 stycznia br. Słowa dotrzymał. W poniedziałek w siedzibie Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce minister kultury podpisze z prezydentem miasta Januszem Kotowskim umowę o sfinansowanie budowy placówki. Koszty w całości pokryje resort.
W uroczystości wezmą udział: wiceminister kultury Jarosław Sellin, wicemarszałek Senatu Maria Koc, senator Robert Mamątow i poseł Arkadiusz Czartoryski.
Negocjacje treści umowy o wspólnym prowadzeniu przez ministerstwo i samorząd Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce są w finalnej fazie – zapewnia ministerstwo.
Resort zagwarantuje środki na budowę placówki i rewaloryzację obiektów, w których będzie się ono mieścić. Z kolei miasto zapewni pieniądze na działalność bieżącą. Intencją obu stron, które zawrą umowę, jest wspólne doprowadzenie do otwarcia muzeum w roku 2018.
– To wielka radość i satysfakcja, że to wyjątkowe muzeum ma w końcu realną szansę zaistnieć – mówi „Naszemu Dziennikowi” Janusz Kotowski.
Do budowy muzeum miasto przymierzało się od wielu lat. Zapewniło miejsce pod nie, stworzyło piękny projekt, ale siłami samego samorządu nie było w stanie go zrealizować.
Mimo że zarządzający obiektem występowali o dotację do ówczesnego ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, resort nie wyłożył nawet symbolicznej złotówki.
– Zostaliśmy potraktowani dramatycznie. W tak ważnych kwestiach, jak zgodność projektu z polityką historyczną państwa, dostaliśmy zero punktów. Szukaliśmy więc środków dalej, przygotowując w tym czasie wszystkie sprawy dokumentacyjne – relacjonuje prezydent Ostrołęki Janusz Kotowski.
Sytuacja zmieniła się po wyborach. Muzeum rozpoczęło rozmowy z ministrami Piotrem Glińskim i Jarosławem Sellinem. A ci potraktowali sprawę bardzo poważnie.
– Podkreślaliśmy, że to nie jest jakiś lokalny pomysł na muzeum regionalne, tylko na instytucję, która ma przypominać Polakom prawdę o naszych bohaterach – tłumaczy prezydent Ostrołęki.
Miasto bierze na siebie cały proces budowy, wszystkie sprawy nadzorcze, przetargowe i wykonawcze. – Na każdym kroku będziemy zdawać sprawę z tego, co jest zrobione. Jest rzeczą oczywistą, że przy tak ideowych projektach uczciwość co do każdej złotówki jest szczególnie ważna, żeby nie obrazić tych, których chcemy upamiętnić – zapowiada nasz rozmówca.
Budowa ma ruszyć tuż po podpisaniu umowy. Otwarcie zaplanowano na 1 marca 2018 r., w roku jubileuszowym odzyskania przez Polskę niepodległości.
Nowością jest stworzenie kładki nad przebiegającą tuż obok placówki drogą krajową, która ma przypominać o Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Będzie ona prowadziła w kierunku parku, a przy niej stworzona zostanie aleja bohaterów, naturalnej wielkości postaci z brązu, najwybitniejszych dowódców podziemia antykomunistycznego.
W ocenie Arkadiusza Czartoryskiego (PiS), podpisanie umowy na finansowanie budowy muzeum to mocny punkt tegorocznych obchodów Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.
– Mieliśmy okazję zobaczyć całe mnóstwo uroczystości, ale i ogromne zaangażowanie władz państwowych, od pana prezydenta Andrzeja Dudy począwszy, przez panią premier i wielu ministrów. To bardzo ważne, że zmieniło się podejście ministerstwa kultury do naszego projektu – podkreśla poseł.
Parlamentarzysta przypomina, że za zarządów koalicji PO – PSL wygenerowano przekaz, że w Polsce nie ma zapotrzebowania społecznego na tego typu projekty. Mimo że zainteresowanie tematyką Żołnierzy Wyklętych z każdym rokiem lawinowo wzrasta. I to głównie wśród młodych ludzi, którzy identyfikują się z wartościami reprezentowanymi przez tamto pokolenie.
W tym trudnym dla muzeum czasie placówka dostawała wsparcie jedynie od obecnego wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który był wówczas prezesem Banku Zachodniego WBK.
– Gdy zmienił się rząd, mieliśmy gotowy projekt architektoniczny, wykonawczy i użytkowy całego muzeum. Mogliśmy złożyć w ministerstwie absolutnie kompletną dokumentację. Bardzo nas cieszy, że państwo polskie wchodzi w tę inwestycję – mówi Czartoryski.
Nowoczesne muzeum w sposób przystępny ma pokazać trudną historię walk Niezłomnych z funkcjonariuszami aparatu komunistycznego w latach 40. 50. i 60. ubiegłego wieku.
Lokalizacja tej wyjątkowej placówki w Ostrołęce nie jest przypadkowa. To na tych terenach zgrupowania antykomunistyczne, cieszące się silnym poparciem miejscowej ludności, były szczególnie aktywne. Przez odziały zbrojne na Kurpiowszczyźnie przewinęło się kilka tysięcy osób.
Sama Ostrołęka została też swego czasu zajęta przez formacje antykomunistyczne. – Nieprzypadkowo w filmie o Mieczysławie Dziemieszkiewiczu „Roju” rzecz dzieje się w tzw. Republice Kurpiowskiej. To właśnie tutaj działali tacy słynni żołnierze jak ppor. Józef Kozłowski „Las” pokazany w tym filmie, „Rój” i inni – wylicza Czartoryski.
Piotr Czartoryski