W pierwsze po ustaniu okupacji hitlerowskiej święto Matko Bożej Gromnicznej 2 lutego 1945 r. w Lidzie miała miejsce publiczna egzekucja jednego z polskich żołnierzy, przywódcy oddziału Armii Krajowej Jerzego Bokłażca.
Sceneria kaźni przypominała niedawne okrucieństwa hitlerowców. Tym razem w rolę scenarzysty wcielili się funkcjonariusze NKWD, którzy pojawili się na tych ziemiach na zapleczu Armii Czerwonej w lipcu 1944 r.
Jerzy Bokłażec „Pazurkiewicz” był rówieśnikiem odrodzonego państwa polskiego. Po ukończeniu szkoły podstawowej rozpoczął naukę w seminarium nauczycielskim.
Prawdopodobnie było to Państwowe Seminarium Nauczycielskie w Szczuczynie koło Lidy. Następnie zaczął pracę w Szkole Powszechnej nr 5. Mieściła się ona w pobliżu ruin średniowiecznego zamku wzniesionego jeszcze w XIV w.
Po agresji niemieckiej na Polskę we wrześniu 1939 r. Bokłażec, podobnie jak wielu jego rówieśników, wziął udział w walkach z najeźdźcą hitlerowskim.
Po 17 września tegoż roku ziemia lidzka znalazła się po raz drugi pod władzą radziecką (po raz pierwszy bolszewicy sprawowali rządy w tym mieście w latach 1918-1921). W miasteczku żyło jeszcze wielu świadków tamtych czasów.
Po powrocie do domu Bokłażec zaangażował się w działalność konspiracyjną. Pod koniec marca 1943 r. wraz z szefem łączności Obwodu AK Lida w Okręgu Nowogródzkim ppor. Czesławem Zajączkowskim (1917-1944) „Ragnerem” uczestniczył w tworzeniu jednego z pierwszych w okolicy patroli samoobrony w pobliżu kolonii Falkowicze (południowe tereny powiatu Lida, placówka 311).
Już po upływie miesiąca patrol rozrósł się do rozmiarów samodzielnego oddziału. Oficjalnie nazwano go oddziałem partyzanckim 312. Jednostka weszła w skład Zgrupowania Zaniemeńskiego. Po upływie roku oddział jeszcze się powiększył i stał się IV batalionem 77. Pułku Piechoty AK Okręgu Nowogródek.
Jerzy Bokłażec został awansowany do stopnia dowódcy VI. kompanii zmotoryzowanej tego batalionu. Oddział „Ragnera” liczył w owym czasie około 300 osób. Prócz walki z Niemcami praktycznie od razu wynikła potrzeba obrony miejscowej ludności przed grasującymi w okolicznych lasach oddziałami partyzantów radzieckich terroryzujących ludność polską.
Latem 1943 r. siłę „Ragnerowców” sprawdziły na sobie radzieckie oddziały partyzantów z Brygady Leninowskiej oraz oddział im. Woroszyłowa, które rabowały okoliczne wsie i chutory zamieszkałe w większości przez ludność polską.
W listopadzie 1943 r. wraz z dwoma innymi oddziałami AK „Ragnerowcy”, w tym również Bokłażec, walczyli w potyczce we wsi Buciły nad Niemnem z częścią sowieckiego Zgrupowania Białostockiego „partyzanckiego generała” Filipa Kapusty, jednego z twórców partyzantki radzieckiej na terenie Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.
5 marca 1944 r. batalion „Pazurkiewicza” został zaatakowany we wsi Filonowce przez radzieckie odziały desantowe, którym udało się przeprawić na drugi brzeg Niemna. Dowodzonym przez niego żołnierzom udało się obronić przed atakiem Sowietów doprowadzając do poważnych strat w ich szeregach.
W lipcu 1944 r. dowodzony przez Bokłażca batalion miał wziąć udział w operacji „Ostra Brama”. Został jednak otoczony przez frontowe jednostki radzieckie i nie dotarł do Wilna.
Po rozwiązaniu przed dowództwo oddziału Jerzy Bokłażec „Pazurkiewicz” wrócił w rodzinne strony. Nie zamierzał jednak rezygnować z dalszej walki. W sierpniu 1944 r. nowy komendant Podokręgu Nowogródek mjr Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz” mianował Zajączkowskiego dowódcą Zgrupowania Południowego.
Bokłażec został wyznaczony na jednego z jego zastępców. Działania partyzantów były skierowane przede wszystkim na obronę ludności polskiej przed Sowietami. We wrześniu 1944 r. Zajączkowski wystosował ultimatum do władz sowieckich w Lidzie, w którym żądał zaprzestania eksterminacyjnej polityki wobec Polaków, grożąc odwetem.
Zgrupowanie Południowe przeprowadziło w tym samym miesiącu 12 akcji dywersyjnych, w tym dwa wykolejenia pociągów, będąc w tym czasie najpoważniejszym na ziemi nowogródzkiej przeciwnikiem władz komunistycznych i NKWD.
Żołnierze oddziału Zajączkowskiego stanowili główny cel prześladowań radzieckiej policji wewnętrznej, która wyładowywała całą swoją złość na pojmanych partyzantach „Ragnera”. Jako jednego z pierwszych enkawudzistom udało się schwytać ppor. Piotra Bartosza „Ryczę”. Nikt z „Ragnerowców” nie mógł liczyć nawet na najmniejszy przejaw litości ze strony funkcjonariuszy radzieckiej bezpieki.
Pod koniec 1944 r. (najprawdopodobniej w listopadzie) NKWD wpadło na trop Jerzego Bokłażca. Okrążono go pośrodku nocy podczas pobytu w domu u teściów mieszkających w miejscowości Klukowicze koło Taboły, gdzie w tym czasie przebywała również rodzina „Pazurkiewicza”, w tym żona z synem.
Próba bronienia się mogła narazić życie najbliższych mu osób więc partyzant zrezygnował z tego pomysłu. Zachowała się relacja z tych wydarzeń jego brata Ryszarda:
Zdarzenie miało miejsce późną jesienią – październik albo początek listopada 1944 r. Wieś Klukowicze. Dom osadnika wojskowego pana Juszkiewicza (…). Rodzina nasza przez okres okupacji niemieckiej mieszkała właśnie u pana Juszkiewicza.
W nocy, gdy już wszyscy spali, dom został okrążony przez oddziały NKWD. W domu był mój brat Jerzy, który po powrocie spod Wilna przyszedł odwiedzić rodzinę. Gdy Rosjanie weszli do domu, aresztowali brata i jego adiutanta (…).
W momencie aresztowania Rosjanie nie wiedzieli, kogo aresztowali. Po kilku uderzeniach w twarz dowiedzieli się od adiutanta, że aresztowali „Pazurkiewicza”. (…) Natychmiast bratem zainteresował się oficer dowodzący. Żołnierze przestali popychać, a oficer prowadził w miarę spokojną rozmowę (zwiększono ilość pilnujących żołnierzy).
Namawiał brata, aby zgodził się na współpracę z nimi – że pojedzie do Moskwy i niczego nie będzie mu brakowało. Po kategorycznej odmowie oficer zwrócił się do ojca, aby namówił swego syna do współpracy. Ojciec odmówił. W dalszej części przesłuchania zostaliśmy wyproszeni do mieszkania gospodarza.
Jedynie ojciec kilkakrotnie był wzywany. Oficer NKWD powiedział ojcu: „Znajesz papasza, ja chacieł jewo udarić w lico, no ruka u mienia nie podniałaś. Eto wielikij czeławiek, żałka szto nie choczet z nami rabotać” (tłum. Wiesz, ojczulku, chciałem uderzyć go w twarz, jednak ręka mi się nie podniosła.
To jest wielki człowiek, szkoda że nie chce z nami pracować). Jeszcze przez jakiś czas słyszeliśmy podniesione głosy Sowietów. Potem obaj zostali wsadzeni na furmankę i wywiezieni do Lidy, do więzienia.
Podczas śledztwa „Pazurkiewicz” był brutalnie torturowany, lecz nie wydał nikogo ze swoich towarzyszy ani nie zgodził się na współpracę z Sowietami. Zarzucono mu współpracę z Niemcami i walkę przeciwko nowej tzw. ludowej władzy.
Takie zarzuty oznaczały jedyny możliwy wyrok, którym była kara śmierci. Zrozumiawszy, że wszystkie namowy Bokłażca do współpracy są skazane na porażkę, postanowiono uczynić z jego stracenia widowisko, które miało zademonstrować potęgę NKWD i tym samym wytracić z głowy miejscowych Polaków myśl o stawianiu jakiegokolwiek oporu.
W bardzo mroźny dzień 2 lutego 1945 r. w centrum Lidy na skrzyżowaniu ulic ks. Falkowskiego i 3 maja (obecnie Leninskaja i Łomonosowa) pojawiła się szubienica. Od rana gromadzili się tu mieszkańcy zaskoczeni przygotowaniami Sowietów. Łącznie przyszło około 1 500 osób.
Wśród nich znajdowali się także żołnierze „Pazurkiewicza”, którzy przyszli by pożegnać swojego dowódcę. Wiadomo było, że w tłumie znajdują się również szpicle NKWD. W związku z tym powstrzymywano się przed okazywaniem uczuć.
Jedna ze świadków egzekucji Łucja Boboryk wspominała, że ludzie milczeli, kobiety płakały, mężczyźni palili, kto co miał, wszyscy patrzyli w ziemię. Około godziny 10 nad ranem plac został otoczony przez enkawudzistów z psami.
Po upływie około godziny pod szubienicę podjechała ciężarówka na której stał Jerzy Bokłażec. Sędzia odczytał wyrok, w którym ponownie obwinił go o współpracę z okupantem hitlerowskim oraz walkę z tzw. władzą ludową.
Podczas zakładania pętli na szyje nad całym placem rozbrzmiały słowa Bokłażca: Niech żyje Polska! Umieram za nią.
Samochód odjechał i polski partyzant zawisł na szubienicy. Łucja Boboryk wspominała, że śmierć nie nastąpiła od razu: Biedny, miał ciężką śmierć, bo długo męczył się, nie od razu skonał. Kręcił się w kółko, nogi to podkurczał, to wyprostowywał. Miał czyściutkie skarpetki, bielutki sweterek. Czy to tylko mi się tak zdawało, że tak długo żył. Kilka razy zamykałam oczy, modliłam się, a on ciągle żył i żył… Gdy skonał, rozkazano wszystkim się rozejść. Wśród miejscowych Polaków krążyła później pogłoska, że tej samej nocy polska partyzantka powiesiła dziesięciu Sowietów, na każdym pozostawiając napis Za Pazurkiewicza.
Ciało Bokłażca wisiało na szubienicy jeszcze przez trzy dni. Sowieci w nocy zdjęli mu buty. Po wszystkim ciało zabrano, spalono i pogrzebano w nieznanym do dzisiaj miejscu.
Urodzony w Lidzie poeta, żołnierz AK Mieczysław Pujdak „Krak” poświecił mu jeden ze swoich wierszy:
Pokazano Go jeszcze ludowi przed kaźnią,
Pokazano Go miastu, znajomym ulicom,
Gdy wstępował na deski odważnie,
Wtedy patrzy na sznur szubienicy.
Widział w gruzach, rozwalone domy,
Widział ludzi w smutku pogrążonych.
Jak bandytę żołnierza sądzono,
Lecz jak Polak postanowi skonać.
Nie drgnął, czując, jak powróz oplata
Szyję, która nigdy się nie zgięła
Przed najeźdźcą i wykrzyknął światu
Słowa: „Jeszcze Polska nie zginęła!”
Zakołysał się trup Bohatera,
Który nie legł w otwartej potyczce,
Lecz podstępnie schwytany umiera,
Nad deskami zwykłej szubienicy.
Bibliografia:
- J. Pawlak, Polskie eskadry w latach 1918-1939, Warszawa 1989.
- Z. Boradyn, Niemen rzeka niezgody. Polsko-sowiecka wojna partyzancka na Nowogródczyźnie 1943-1944, Warszawa 1999.
- K. Krajewski, T. Łabuszewski, Polegli na straconych posterunkach. Z dziejów polskiego podziemia niepodległościowego na Kresach II Rzeczypospolitej (1944-1956), Augustów 2013.
- K. Krajewski, Likwidacja ppor. Czesława Zajączkowskiego „Ragnera” przez Wojska Wewnętrzne Białoruskiego Okręgu NKWD, Źródło internetowe: www.armiakrajowa-lagiernicy.pl
- A. Lisowski, Na Kresach – czas pokoju i wojny. Wspomnienia osobiste z epoki wielkich przemian, T. 1., Katowice 2011.
- A. Siemionow, Kołyszko A., Szubienica w Lidzie, Ziemia Lidzka, nr 16, 1995.
- Pujdak, Mojej Ojczyźnie. Wiersze, Łódź 1993.
Na zdjęciach :
Ppor. Jerzy Bokłażec, źródło: K. Krajewski, Nowogródzki Okręg AK „NÓW” w fotografii, Warszawa 2021.
Ppor. Czesław Zajączkowski „Ragner” i ppor. Jerzy Bokłażec przy zdobycznym samochodzie niemieckim, źródło: K. Krajewski, Nowogródzki Okręg AK „NÓW” w fotografii, Warszawa 2021.