MIECZYSŁAW ZAJEWSKI „TURBACZ”, „ANGLIK” ( 17 XI 1918- 10 X 1988 )
OBROŃCA WILNA
Urodzony w Pacunelach na Litwie. Cała rodzina usunięta administracyjnie z Litwy za manifestowanie polskości w 1924, zamieszkała w Wilnie na Nowym Świecie, tuż obok kolei.
Ojciec Henryk (1893-1934) inwalida wojenny, uczestnik walk korpusu gen. Dowbór-Muśnickiego w okolicach Mińska i Bobrujska 1918-1919. Do chwili uzyskania emerytury sytuacja materialna rodziny pozostającej od 1934 pod opieką matki Anny z domu Andrzejewskiej z okolic Turgieli, córki solidnego gospodarza, stała się bardzo trudna(1). Przyznana w 1937 emerytura zmieniła sytuację całej rodziny, choć tylko na 3 lata, do 1 IX 1939. Mieczysław – najstarszy syn Henryka i Anny, ukończył w 1936 z wynikiem pozytywnym 4-letnią Szkołę Handlową Stowarzyszenia Kupców i Przemysłowców Chrześcijan w Wilnie.
W latach 1936-1937 wspólnie z kolegą Władysławem Klonowskim ukończył kurs podchorążych piechoty przy I Dywizji Piechoty Legionów w Wilnie. Później w 1938 zatrudniony jako pracownik umysłowy przy Magazynie Zasobów PKP ; w marcu 1939 wysłany na praktykę w PKP do Wadowic. W sierpniu 1939 wezwany na ćwiczenia wojskowe, we wrześniu 1939 wcielony do II batalionu 1 pułku piechoty Legionów. Uczestniczył w walkach w okolicach Pułtuska – Wyszkowa.
Według jego zapisków: Nocą, mimo dużego zmęczenia prowadzę patrol. W jakiejś wsi mamy szukać i zbierać ewentualnych pogubionych. Rano o świcie w Wyszkowie Zatory. Niemcy nas bombardują.
Trudna przeprawa przez most. Za Wyszkowem zapadamy w lasy…dzienny odpoczynek w wykopanych schronach. Alarm nocny, po śniadaniu wychodzimy w stronę Wyszkowa. Przyjmujemy pozycje obronne nad rzeką. Mój batalion w odwodzie. Po południu odgłosy walki. Stan pogotowia w batalionie. Kilkakrotny alarm do przeciwuderzenia. Bagnety na karabinach. Poszycie lasu pali się, dym gryzie oczy. To ręce dywersantów. Napięcie olbrzymie.
Batalion cofa się na wschód. W dzień raczej chowamy się, nocą idziemy i to bardzo szybko. Okrążamy Warszawę od północy. Kuchnia zaginęła. Brak posiłków. Okrutne zmęczenie.
Dnia 13 września 1939 część batalionu zabłądziła nocą i miast na Kałuszyn pomaszerowała na Garwolin. Po zorientowaniu się batalion zmienia kierunek marszu i w najbliższej wsi trafiamy na nieprzyjaciela. Wywiązuje się walka. Wieś płonie. Ginie mój dowódca plutonu.
Cały batalion idzie w rozsypkę. Dnia 17 września Mieczysław zalazł się w Lublinie z resztkami batalionu. Lublin już ostrzeliwany. Opuszczają tedy miasto w nowo utworzonym batalionie , ale po dwóch dniach opuszczają pociąg zablokowany w okolicach Zamościa.
Dnia 21 września dowódca batalionu rozwiązuje formację. Mamy wiadomość, że Warszawa broni się i wojska sowieckie wkroczyły na teren Polski. Od 22 do 25 września jestem w Hrubieszowie, noszę mundur wojskowy. Dnia 25-g września przekraczam Bug i kieruję się na wschód. Po tygodniu w dniu 1 października dobrnąłem do Wilna. Przed łapanką NKWD w pociągu uratowała go polska rodzina oświadczając, że jest ich synem. Tak ocalał, brudny i okrutnie przemęczony dotarł do rodzinnego domu na ulicy Śniegowej.
Konspirację antyniemiecką rozpoczął wraz z kolegami w lipcu 1941 roku. Jak wspominał po latach: Moim zadaniem było szkolenie młodszych dowódców (podoficerów) , uczestnikami byli członkowie tajnych drużyn harcerskich. Ustalałem plan szkolenia i jego zakres. Przełożonych poza kolegą nie znam. Daty szkolenia i adresy otrzymuję parę dni przedtem. Orientuję się, że Włodek (Klonowski) zawiaduje całością. Ilość szkolonych w jednej grupie nie przekracza 6 osób… Szkolenie prowadzę raz w tygodniu Spotykam się początkowo z trzema grupami.
Na szkolenia w miarę przerabianego materiału, przychodzę z granatem zaczepnym, obronnym, pistoletem itp. bronią, którą otrzymywałem od Włodka. W tym też czasie dowiedziałem się, że wchodzimy w skład Armii Krajowej. Szkolenia i różne ćwiczenia terenowe odbywają się nad rzeką Wilią lub w okolicznych lasach. Organizacyjnie szkolony przez Mieczysława Zajewskiego pluton (3 drużyny harcerskie) został włączony do brygady „Szczerbca” ( kpt. Gracjan Fróg ).
Operacja „Ostra Brama” ma już obfitą historiografię, nie ma przeto potrzeby w tym miejscu wyjaśniać ani genezy ani całego przebiegu tej operacji zaplanowanej w Komendzie Głównej AK już w wczesną wiosną 1944 roku. Całością tej operacji miał dowodzić płk Aleksander Krzyżanowski, mianowany w tych okolicznościach generałem brygady.
Uderzenie, które miało doprowadzić do opanowania Wilna i utworzenia tam przedstawicielstwa legalnego Rządu RP planowano na 6 lipca 1944 siłami dwóch Zgrupowań AK: wileńskiego oraz nowogrodzkiego. Teoretycznie były to siły liczące w sumie 9-10 tys. ludzi, ale do walki stanęło zaledwie 50-55 %, niestety bez broni ciężkiej, nie mówiąc już o artylerii czy broni pancernej.
Mocno przesadnie liczono na panikę Niemców i szybkie wycofanie się ich z Wilna lub też na kapitulację. Trudno dziś historykom wyjaśnić ten nadmierny optymizm wywiadu AK. Niedostatecznie też oceniono tempo natarcia sił sowieckich, z którymi w założeniach przynajmniej, chciano współdziałać, choć nikt dokładnie nie wiedział, jaki będzie stosunek wojsk sowieckich do polskich uzbrojonych oddziałów AK.
Ale siły niemieckie w Wilnie dalekie były od paniki, wręcz przeciwnie Niemcy byli bardzo dobrze przygotowani do twardej obrony. Rozkazem Hitlera nr 11 miasto miało zostać przekształcone w Fester Platz Wilna, obroną miał kierować wysoko ceniony sztabowiec gen. Reiner Stahl.
Siły, jakimi dysponował gen. Stahl były niebagatelne, liczyły łącznie 17400 żołnierzy i oficerów, 270 dział oraz 110 czołgów i wozów pancernych, 46 moździerzy, plus pociąg pancerny w Kolonii Wileńskiej. Od wschodu zbliżały się do Wilna potężne dywizje pancerne 3 Frontu Białoruskiego marsz. Wasilewskiego.
Już 2 lipca 1944 Rosjanie zdobyli przyczółek nad rzeką Wilią we wsi Rybaki. Tempo natarcia rosyjskiego zaskoczyło gen. „Wilka”, który rozłożył się 4 lipca kwaterą we wsi Wołkorabiszki. Polski generał musiał podjąć decyzję działania nie czekając już na koncentrację wszystkich zaplanowanych oddziałów AK, jeżeli miał wykonać swoje zadanie opanowania miasta przed sowietami.
Ale zadanie to w istocie rzeczy było niewykonalne. Nie było bowiem mowy o zaskoczeniu Niemców! Niemcy dysponowali dobrymi informacjami, wywiad niemiecki orientował się w zagrożeniu Wilna ze strony oddziałów partyzanckich Armii Krajowej (2).
Tymczasem Mieczysław przyłączony został z inicjatywy kpt. Józefa Grzesiaka („Kmita”, „Czarny”) komendanta wojennego dzielnicy „D” do brygady „Szczerbca”(około 700 ludzi ). pisze: w oddziale „Szczerbca” uzyskałem prawo utrzymania plutonu w całości pod moim dowództwem. Dodano mi tylko trzech drużynowych: drużynowym I kompanii szturmowej został „Bury” (Romuald Rajs), II kompanii –„Brzoza” (Wiktor Jagoda), mój pluton oraz pluton „Joego”(Jerzy Kasprzycki) był zalążkiem III kompanii./…/ Od końca czerwca są już w pełni gotowi do działania.
Na początku lipca opuszczamy zajmowane tereny za Turgielami i wyruszamy w kierunku Wilna. Maszerujemy tylko nocą. Na jednej z odpraw otrzymujemy rozkaz: przejść przez Kolonię Wileńską i wkroczyć do miasta na wzgórze Belmont . /…/ Nasze skrzydło natrafiło na pociąg załadowany wojskiem niemieckim. Znalazłem się z dwoma drużynami swego plutonu tuż przed pociągiem (8-10 metrów). Widoczność słaba. Niemcy zdecydowanie bronili się po opuszczeniu pociągu. Ginie mój zastępca drużynowy „Środa”.
Dla upewnienia się w sytuacji chciał on osobiście raz jeszcze dokonać rozeznania. Odradzałem mu, a widząc jego postanowienie, ostatecznie zgodziłem się, sugerując tylko, aby wybrał do tego celu inne miejsce niż moje. „Środa” przesunął się tylko o jakieś półtora metra w prawo, lekko wychylił się ponad rów i zginął trafiony jednym pociskiem dokładnie w serce. Ginie dwóch kolejnych dowódców kompanii . Ginie razem 18 osób. Musimy się wycofać (3).
Z dalszej relacji pisemnej Mieczysława Zajewskiego wynika, że następnie przez dwa dni toczyli walki z bunkrami na Belmoncie, w których bronili się głównie „Ukraińcy w służbie niemieckiej”.
Oddział ponosi straty, ale wszyscy Ukraińcy zginęli. W tym też czasie wychodzą z konspiracji oddziały AK w mieście, likwidują poszczególne punkty oporu ukraińskie i niemieckie.(…) Na baszcie Góry Zamkowej powiewa sztandar biało-czerwony.
Ppłk „Poleszuk” (Adam Szydłowski) nadał 14 lipca 1944 depeszę do Komendanta Głównego następującej treści: Wilno zdobyte przy znacznym udziale AK, która weszła do miasta. Duże zniszczenia i straty. Stosunki z armią sowiecką chwilowo poprawne. Rozmowy w toku. Wilno przeżyło bardzo krotką, ale jakże radosną chwilę wolności. Polskość miasta bije w oczy (4).
Straty Armii Krajowej w bezpośrednich walkach w akcji „Ostra Brama” wniosły: 189 poległych; 235 rannych oraz 12 zaginionych. Nie jest to pełna lista strat, bo należało by doliczyć starty poniesione z wycofującymi się siłami niemieckimi gen. Stahla w dniu 13 lipca, poległo w tych walkach 79 partyzantów AK, rannych zostało 35, zaginionych 10-ciu.
Wojowanie Mieczysława Zajewskiego zakończyło się 12 lipca 1944. Otrzymał kartkę od „Kmity” (Józefa Grzesiaka) aby dołączył do jego oddziału na ul. Kalwaryjskiej, który już się ujawnił. Wtedy, pisze Mieczysław, niezwłocznie zameldowałem się u „Szczerbca” i podałem otrzymaną kartkę. Był wyraźnie niezadowolony i do ppor. ”Lota” powiedział: Przyszli bez broni ,wypuścić ich bez broni. Jak wynika z zapisków Mieczysława jego rozstanie ze „Szczerbcem” było dość chłodne: Podziękowałem za służbę i wyszedłem (5).
Z rozmów z bratem Mieczysławem już po latach odniosłem wrażenie, że istotą główną tego zadrażnienia było przekonanie, że miast bezszelestnego przeskoczenia 9 plutonów przez tory kolejowe, wdanie się w walkę z osłonowym niemieckim „pociągiem pancernym” w Kolonii Wileńskiej plutonów bojowych 3 brygady, z odsłoniętymi skrzydłami i bez broni ciężkiej było błędem taktycznym.
Wtórną, ale irytującą chyba sprawą była zmiana dokonana przez „Szczerbca” w dniu 6 lipca 1944 , który dowódcą III kompanii w miejsce „Joego” mianował „Ojca” (Henryka Iwaszkiewicza). Staż i doświadczenie bojowe wskazywało raczej na „Turbacza”(uczestnik wojny obronnej w 1939, kurs zaliczony podchorążówki), ale pewne różnice w sprawach organizacyjnych III kompanii utrwaliły awans „Ojca”, bo ten nie zadawał pytań, nie miał wątpliwości. Był człowiekiem oddanym „Szczerbcowi” .
Zdaniem Mieczysława to „Ojciec” rozpoczął walkę przy pociągu. Rozkaz rozpoczęcia ognia, a więc ujawnienia kompanii mógł pochodzić w zasadzie tylko od dowódcy (6). Czy rozpoczęcie walki z załogą opancerzonego pociągu w Kolonii Wileńskiej było nieuniknione? To już inne pytanie.
Podsumowanie służby w Armii Krajowej Okręgu Wileńskiego stanowiło pismo Głównej Komisji Weryfikacyjnej AK z Londynu z 25.V.1989 uznające, że podporucznik Zajewski Mieczysław, pseudonim „Anglik”, zaprzysiężony w Wilnie VIII.1941, pełnił obowiązki oficera wywiadu, od maja 1944 wcielony z plutonem „Szare Szeregi” do brygady AK „Szczerbca”, bierze udział w walkach o Wilno; przeniesiony do kompanii „Jana” walczy aż do wkroczenia wojsk sowieckich. Przyznaje: Medal Wojska i Krzyż Armii Krajowej (7).
Drugi etap życia Mieczysława Zajewskiego, niestety bardziej gorzki i dramatyczny rozpoczął się z jego przyjazdem do Łodzi w końcu zimy 1945. W długiej uciążliwej podróży został kompletnie okradziony ze wszystkich oszczędności, jakie miał przy sobie. W lipcu 1945 zebrała się już cała jego rodzina z Wilna. Mieczysław rozpoczął starania tak o pracę, jak też o edukację.
Rozpoczął studia na Wyższej Szkole Ekonomicznej (Wydział Przemysłu) i w latach 1945-1948 zaliczył już 2 lata studiów na kierunku ogólno-ekonomicznym. Zaległych 2 egzaminów już nie zdążył zdać. W czerwcu 1948 został schwytany w „kotle” u swojej ciotki.
Możliwe, że było to dobrze zorganizowane „polownie” Wojewódzkiego Urzędu Publicznego w Łodzi na byłych członków Armii Krajowej wileńskiego okręgu, których sporo znalazło się w Łodzi. Ale to temat na oddzielną książkę. Mieczysław, wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Łodzi skazany został 25 czerwca 1949 roku na 6 lat więzienia, ucierpiał także jego brat Zygmunt oraz matka Anna. Został warunkowo zwolniony z wiezienia w Rawiczu na okres próbny 19 września 1951 roku.
Uzyskał pracę w przemyśle lnianym w Łodzi w księgowości; studiów już nie do kończy. Pozostając w Rejestrze Skazanych, zabronione mu było piastowanie wyższych stanowisk kierowniczych bez względu na jego zdolności i kwalifikacje (8).
Opublikował dwa artykuły w czasopismach fachowych (Miesięcznik „Finanse” w 1971 oraz „Ekonomia i Organizacja Pracy” 1971). Nadano mu Złoty Krzyż Zasługi w 1978 oraz Honorową Oznakę Miasta Łodzi (1983). Zmarł po bardzo ciężkiej chorobie nabytej głównie w więzieniu w Rawiczu, 10 października 1988.
Z braku miejsca na cmentarzu katolickim, pochowany został na Cmentarzu Ewangelickim na ul. Ogrodowej w Łodzi (9). Nie spełniły się jego marzenia, aby został pochowany w kochanym Wilnie, na Rossach obok ojca…
Władysław Zajewski
1) Oprócz najstarszego Mieczysława, było jeszcze trzech jego braci: Zygmunt (1920-1999_) Karol (1924- 2010) oraz Władysław (ur.1930)
2) Korab-Żebryk, Operacja wileńska AK, Warszawa 1985,PWN,s.215
3) Pisemna relacja Mieczysława Zajewskiego, Lata okupacyjne (brak daty, prawdopodobnie 1987 Archiwum Domowe)
4) Korab- Żebryk, dz.cyt.,s.440
5) Pisemna relacja Mieczysława Zajewskiego, Relacja z okresu 7-12 lipca 1944, str.9. Rkps datowany 14 V 1987.Ta relacja liczy w sumie 12 stron. Archiwum Domowe
6) Tamże, s.11.Natomiast wg. Olgierda Christy,U Szczerbca i Łupaszki,Warszawa 2000,”Autitor”, s.106-107 to niemieckie czujki spostrzegły przedzierających się Polaków i otworzyły ogień. Jego wszakże opinię,że pociąg rzekomo pancerny to literacka przesada podważam, bo ten rzekomy pancerny pociąg sam widziałem i zwiedzałem go ok.15-`16 lipca w Kolonii Wileńskiej, gdzie stał mocno pokiereszowany na torach, byłem w środku, zwiedziłem go, pierwsze trzy wagony były opancerzone !!! Możliwe, że jestem jedynym żyjącym, który widział, dotykał i był w środku tego pociągu…
7) Zaświadczenie weryfikacyjne Koła Byłych Żołnierzy Armii Krajowej L.dz.13330/89 ;Londyn 215 V 198
8) Opinia Naczelnego Dyrektora Zjednoczonego Przemysłu Lniarskiego w Łodzi Pana inż. Tadeusza Pytla z dnia 23.09.1972 oznajmiała:
Mieczysław Zajewski posiada wysokie kwalifikacje w zakresie rachunkowości przemysłu i bardzo duże doświadczenie zawodowe. Jest uzdolniony,pracowity i lojalny o dużym poczuciu odpowiedzialności i rozwagi Jednakże z uwagi na pozostawanie w Rejestrze Skazanych w PRL, nie mógł pełnić funkcji głównego księgowego. Oryginał opinii inż. Pytla w Archiwum Domowym
9) Wcześniej zmarł na skutek powikłań pogrypowych jego ukochany syn Sławomir Zajewski (1958-1983) student Politechniki Łódzkiej oraz żona Janina z d. Zborowska(1922-1988)