Przed seansem „Tajnego współpracownika” prelekcję wprowadzającą do filmu wygłosił Robert Radzik – autor książek poświęconych podziemiu antykomunistycznemu.
– To jest jeden z najlepszych teatrów faktu, które powstały po roku 1990 w Polsce – mówił Robert Radzik. – Nie ma jednoznacznej do końca odpowiedzi, dlaczego człowiek, z wydawałoby się bardzo porządnej rodziny, przechodzi na stronę zła i maksymalnie się w to angażuje. Ta historia wydarzyła się naprawdę i została opisana kilkanaście lat temu. Jeszcze pod koniec lat 90. badacze zajmujący się problematyką podziemia niepodległościowego na Podlasiu zupełnie inaczej interpretowali fakty, wydarzenia, które tutaj państwo ujrzycie.
– Spektakl wprowadza nas w Polskę początku roku 1950. To szczególny czas, gdyż narzucona przez obce państwo i od niego totalnie uzależniona władza komunistyczna w Polsce decyduje się na tzw. przykręcenie śruby. Nie było już opozycji politycznej, władza w państwie należała do jednej pseudopartii politycznej, PZPR. Powstała na bazie bardzo szerokiego terroru – w więzieniach i obozach pracy siedzą i są skazywane tysiące ludzi. Od roku 1947 zaczęła się bitwa o handel. Państwo komunistyczne przejęło prywatną własność, tą część gospodarki, która nieraz przez pokolenia była własnością rodzinną, szczególnie dotknęło to małą i średnią przedsiębiorczość.
Robert Radzik mówił też o dwóch zjawiskach: rozpoczęciu walki z kościołem na dużą skalę i uderzeniu w polską wieś, czyli kolektywizacji rolnictwa.
– Polska roku 1950 to kraj bezwzględnie zsowietyzowany, kraj, który ma być na wzór i podobieństwo Związku Sowieckiego – kontynuował. – Oprócz armii sowieckiej przy każdej strukturze bezpieczeństwa publicznego funkcjonują tzw. sowietnicy, czyli doradcy sowieccy. W roku 1950 jest 33 tys. funkcjonariuszy UB. Do tego dochodzi 44 tys. ludzi żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zajmującego się na wzór wojsk wewnętrznych NKWD pacyfikacją reakcyjnych terenów i zwalczaniem reakcji, niepodległościowego podziemia, które występuje od od wiosny 1945 r. na połowie dzisiejszej Polski, szczególnie w pasie wschodnim, ale nie tylko. Nasze podziemie również trwa do początku lat 50. na Wileńszczyźnie, a szczególnie na Nowogródczyźnie.
Do aparatu terroru natomiast należy dodać ponad 120 tys. funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i dziesiątki tysięcy funkcjonariuszy ORMO oraz całą rzeszę tajnych współpracowników, agentów, informatorów.
Ciosem wymierzonym w podziemie niepodległościowe była amnestia z 1947 roku.
– Oczywistą jest rzeczą dzisiaj, ale też również dla części tych, którzy się nie ujawnili, że komuniści nie dotrzymają żadnych warunków amnestii, że jest to oszustwo, a cała operacja miała na celu tylko obezwładnienie podziemia, poznanie struktur, ludzi. Ale nie wszędzie podziemie się ujawnia. W kilku regionach Polski wznawia działalność wiosną 1947 roku. To fenomen w skali Polski – na terenach zaczynając od powiatu ostrołęckiego kończąc na powiatach Podlasia południowego przez Białostocczyznę podziemie jest zorganizowaną strukturą, na ogół w postaci Narodowego Zjednoczenia Wojskowego – dodał Robert Radzik.
„Tajnego współpracownika” obejrzeć można było w naszym kinie, w ramach naszego cyklu „Filmowe środy z MŻW”. Seanse odbywają się bezpłatnie.
„Tajny współpracownik” to spektakl Cezarego Harasimowicza, w reżyserii Krzysztofa Langa. Przedstawia historię cennego dla UB agenta. Doprowadził on do wielu wsyp, aresztowań i wyroków śmierci. Był kamuflowany przez funkcjonariuszy UB, specjalnie kierujących podejrzenia na innych uczestników zdarzeń.