Polemika Michała Ostapiuka, znawcy i badacza historii najnowszej, specjalisty postaci kapitana Romualda Rajsa ps.”Burego”, z artykułem Piotra Zychowicza.
Artykuł „Dwa oblicza „Burego” (Piotra Zychowicza) niestety nie jest „do rzeczy”. Jest bardzo mocno „od rzeczy”.
W 8 numerze (z 22. Lutego 2016 roku) tygodnika „Do Rzeczy” ukazał się artykuł Piotra Zychowicza „Dwa oblicza „Burego”. Jego treść przyjąłem z ogromnym zdziwieniem. Pan Piotr Zychowicz w artykule dotyczącym kapitana Romualda Adama Rajsa ps. „Bury”, podjął się syntetycznego przedstawienia losów tego żołnierza.
Można zgodzić się z zawartą w artykule treścią od jego początku aż do trzeciego akapitu rozdziału WALKA – na str. 61. Jednak w dalszej części, w wielu fragmentach, autor popełnił poważne błędy merytoryczne.
Jako historyk i badacz Polskiego Podziemia Niepodległościowego – w szczególności życia i działalności kpt. Romualda Rajsa „Burego” – czuję się w obowiązku przedstawić tekst, w którym pragnę uwypuklić najbardziej rażące błędy i niedomówienia, które charakteryzują artykuł Piotra Zychowicza.
(…) przyczyną egzekucji była zbrodnicza działalność wziętych do niewoli Litwinów.
Pierwszy z nich, to sprawa likwidacji dziewięciu litewskich policjantów wziętych do niewoli po stoczonej 8 stycznia 1944 r. (zwycięskiej dla oddziałów polskich) bitwie pod Mikuliszkami. Autor likwidację kolaborujących z Niemcami Litwinów nazywa „zbrodnią wojenną”.
Jest to termin kompletnie nieadekwatny wobec tego wydarzenia. Otóż według Zygmunta Kłosińskiego – żołnierza 3 Wileńskiej Brygady AK i jednocześnie autora monografii tego oddziału, przyczyną egzekucji była zbrodnicza działalność wziętych do niewoli Litwinów. Istniały poważne przesłanki do tego aby uznać tych ludzi winnymi udziału w wymordowaniu tysiąca dwustu Polaków.
Likwidacji tych zbrodniarzy w żaden sposób nie można uznać za „zbrodnię wojenną” – twierdzenia utrzymane w tym tonie to poważne nadużycie. Podobnie w przypadku zastrzelenia przez kpt. „Burego” wziętych do niewoli – podczas szturmu na Wilno – Niemców, trzeba przeanalizować sytuację w jakiej znalazła się dowodzona przez kapitana Rajsa kompania szturmowa.
Miała przed sobą niemieckie umocnienia, za sobą niemiecki pociąg, który silnym ogniem odciął szturmówkę od reszty sił 3 Brygady. W tym piekle walki wzięto do niewoli kilku niemieckich jeńców w tym SS – mana. Co z tymi ludźmi miał zrobić dowodzący kompanią kpt. „Bury”?
Nie miał możliwości przekazania ich na tyły – bo był odcięty. Wkoło miał tylko wroga. Zrobił więc to czego wymagało bezpieczeństwo oddziału – zlikwidował SS – mana i jego kompanów. Nie jest to oczywiście heroiczne zachowanie, jednak całkowicie zrozumiałe w zaistniałej sytuacji.
Po egzekucji, kapitan „Bury” dowodząc swych umiejętności dowódczych i wręcz brawurowej odwagi, poprowadził natarcie swych żołnierzy. Jego postawa została doceniona przez dowództwo wileńskiej Armii Krajowej.
Za walki o Wilno został odznaczony orderem Virtuti Militari. Zgłaszający go do tego odznaczenia kpt. Gracjan Fróg „Szczerbiec”- dowódca Brygady musiał wiedzieć o incydencie z jeńcami. Mimo to nie podjął żadnych kroków przeciw swemu podwładnemu, wręcz przeciwnie – postanowił go uhonorować. Pamiętajmy, że kpt. „Szczerbiec” karał bardzo surowo za wszelkiego rodzaju naruszenia dyscypliny.
Dowodem tego są wyroki śmierci jakie zapadały w 3. Brygadzie (nawet wobec bardzo zasłużonych partyzantów). Gdyby kpt. „Szczerbiec” uznał działania kpt. „Burego” za „zbrodnię wojenną” postawił by go pod Sąd a potem najpewniej pod płot. Musiał ocenić jednak działanie „Burego” za całkowicie usprawiedliwione.
A teraz, po siedemdziesięciu latach od tego wydarzenia, Piotr Zychowicz wysnuł wniosek o „zbrodni wojennej”. Podkreślmy – wniosek oparty o bardzo silny „materiał źródłowy” – czyli jedną relację.
Żołnierze… byli dumni, że służą pod jego rozkazami”.
Kolejny fragment tekstu wyraźnie dowodzi, że Piotr Zychowicz przeczy sam sobie dyskredytując umiejętności dowódcze „Burego”. Na 61. stronie pisze: „«Bury» prowadził swoich ludzi do fantastycznych zwycięstw. W Wornianach rozbił więzienie, ratując…70 Żydów i Polaków. Zdobył Nowe Troki….Turgiele, wygrał bitwę pod Mikuliszkami….Sypały się na niego odznaczenia i awanse. Żołnierze… byli dumni, że służą pod jego rozkazami”.
Na 62. stronie pojawia się natomiast tekst: „W szeregach NZW „Bury” toczył kolejne boje z czerwonymi. Pozbawiony silnej ręki „Łupaszki” zaczął jednak popełniać błędy. Niektóre z jego akcji były źle zaplanowane i przynosiły niepotrzebną śmierć żołnierzy. Akcje te sprowadzały również brutalne sowieckie pacyfikacje na polskie wioski. „Bury” okrutnie karał własnych ludzi. Za próbę opuszczenia oddziału rozstrzeliwał”.
Po pierwsze – o jakich źle zaplanowanych akcjach pisze Zychowicz. Oddział Okręgowego PAS–u działał w warunkach okupacji sowieckiej. Przeciw sobie miał cały potężny aparat totalitarnego państwa. Mimo to walczył i wymykał się kolejnym tropiącym go obławom. To prawda, oddział ponosił straty ale nigdy nie został rozbity.
Dzięki świetnemu dowodzeniu, zawsze wymykał się z nawet najbardziej misternie zastawionych sideł. Ponoszone straty nie były wynikiem złego planowania – były wynikiem ogromnej przewagi przeciwnika, który dysponował artylerią, lotnictwem i tym wszystkim co znajduje się w arsenale regularnej armii.
Podczas walk w Gajrowskich (16 lutego 1946 r.) oddział został zaatakowany przez grupę operacyjną wyposażoną w samochody pancerne. Mimo to 3. Brygada zadając straty przeciwnikowi, zdołała wyrwać się z „kotła”. Oddział liczący wtedy ok 100 partyzantów tropiło 1200 ludzi. Mimo to kpt. „Bury” i jego zastępca ppor. Kazimierz Chmielowski „Rekin” zdołali uratować większość podległych sobie żołnierzy.
Kolejne zdanie jakie pada w tekście Zychowicza o tym, że akcje przeprowadzone przez kpt. „Burego” sprowadziły brutalne komunistyczne represje na polskie wioski jest również nieprawdziwe. Białostocczyzna była pacyfikowana przez reżim komunistyczny już od 1944 r., jeszcze wtedy gdy nie było tam kpt. Romualda Rajsa.
Największą z akcji represyjnych – siły komunistyczne – przeprowadziły na początku 1946 r., została ona zaplanowana już w drugiej połowie 1945 r. Przypomnijmy, że kpt. „Bury” dowodzenie 3. Wileńską Brygadą NZW objął w połowie stycznia 1946 r.
Jego oddział, większe akcje zaczął przeprowadzać pod dowództwem ppor. „Rekina” na przełomie grudnia i stycznia (od demobilizacji 5. Brygady we wrześniu 1945 r. oddział kpt. „Burego” nie wykazywał aktywności bojowej). Jakim więc cudem można, brutalne pacyfikacje jakie spadły na polskie wioski, łączyć z działaniami kpt. „Burego”.
Przyczyną brutalnych komunistycznych pacyfikacji polskich wsi nie był kpt. „Bury”, ale poświęcenie ludności cywilnej, która w imię patriotyzmu udzielała wsparcia licznym oddziałom niepodległościowym operującym w tym terenie.
Represje, jakie władza komunistyczna skierowała przeciw polskim wsiom, były próbą zastraszenia patriotycznej ludności tam zamieszkującej. Ten „niezwykle błyskotliwy „akapit” Piotr Zychowicz kończy następującym zdaniem: „«Bury» okrutnie karał własnych ludzi. Za próbę opuszczenia oddziału rozstrzeliwał”. Jest to nieprawda.
(…) oddział partyzancki to nie wycieczka krajoznawcza, którą można ot tak sobie opuścić.
Kpt. „Bury” nie stosował wobec swych ludzi żadnych „okrutnych metod”. Pamiętajmy, że oddział partyzancki to nie wycieczka krajoznawcza, którą można ot tak sobie opuścić. Osoby, które odchodziły z Brygady bez rozkazu to zwykli dezerterzy.
Dowódca nie mógł wiedzieć czy uciekinier powędrował do domu czy też na UB. Dezerter, który zaczął sypać na UB, mógł stać się przyczyną tragedii dziesiątek ludzi Dlatego też, tak jak w każdej armii świata, tak i w NZW dezerterów karano śmiercią.
Zaznaczmy, że w 3. Wileńskiej Brygadzie NZW, przypadki dezercji były pojedynczymi incydentami a wykonane wyroki śmierci należały do rzadkości. Trzeba również podkreślić, że istnieje co najmniej kilka przykładów, kiedy kpt. „Bury”, na prośbę partyzantów, zezwalał na odejście z oddziału.
Dlatego też zarzuty sformułowane przez Piotra Zychowicza są wyjątkowo niesprawiedliwe i nie mają żadnego odzwierciedlenia w stanie faktycznym.
Nie do przyjęcia jest infantylizacja – jakiej dopuścił się autor – podłoża konfliktu polsko – białoruskiego. Wbrew temu co pisze Piotr Zychowicz, genezy tego konfliktu nie należy doszukiwać się w bramach budowanych w celu przywitania Armii Czerwonej, czy też „zabranych świniach”.
Przypomnijmy, że ludność białoruska już w latach dwudziestych podejmowała działania skierowane przeciw Polsce. Mowa tu o sowieckich bojówkach – rekrutujących się z miejscowych Białorusinów – które zwalczały struktury państwa polskiego.
Mowa o powstających w pow. bielskim jaczejkach KPZB. Komunistyczna jaczejka istniała w Zaleszanach już w połowie lat dwudziestych. Przykładów wrogiej działalności tej mniejszości możemy odnaleźć znacznie więcej.
Wszystkie te antypolskie działania były pokłosiem głębokiego skomunizowania Białorusinów. W naturalny sposób – skomunizowanie ludności białoruskiej – ułatwiało sowieckiemu wywiadowi tworzenie wśród tej grupy sieci agenturalno – dywersyjnej.
Obraz działań odwetowych – wykonanych przez 3. Brygadę – skierowanych przeciw skomunizowanym wsiom białoruskim, jaki zaprezentowano w artykule, również wymaga kilku dodatkowych wyjaśnień. Trzeba wyraźnie zaakcentować, że kpt. „Bury” nie dążył do fizycznej eliminacji mieszkańców wsi, które zostały spalone.
Przykładem to potwierdzającym jest akcja przeciw Końcowiźnie. W tej wsi spalono część zabudowań – wśród ludności cywilnej nie było żadnych ofiar śmiertelnych. Akcję tę przeprowadzał pluton sierż. pchor. NN „Leszka” przy którym znajdował się kpt. Romuald Rajs.
We wsiach Zanie i Szpaki, gdzie były ofiary – kpt. „Burego” nie było. Jeśli chodzi o spalone wcześniej Zaleszany istnieją archiwalia, które poważnie podważają kierowniczą rolę (a nawet obecność) kpt. „Burego” podczas palenia tej wsi.
Wiemy za to, że kierował akcją palenia Wólki Wygonowskiej – tu zastrzelono dwóch mężczyzn. Jeden z zastrzelonych był przed wojną członkiem KPZB. Najprawdopodobniej więc zlikwidowano konfidentów. Trudno zakładać, że kpt. „Bury” wydawał rozkazy strzelania do ludności cywilnej, skoro tam gdzie mamy pewność że był – do przypadkowych ludzi nie strzelano.
Podobnie ma się sprawa z rzekomym gwałtem, który miał miejsce w Szpakach. Żołnierze 3. Brygady zaprzeczali jakoby miało dojść do takiego wydarzenia. Zaprzeczali również faktowi wrzucania zwłok do płonących zabudowań. Mamy tu słowo polskich żołnierzy przeciw słowu skomunizowanych mieszkańców. Należy więc podchodzić to tego typu rewelacji podawanych przez białoruskich świadków z bardzo dużą ostrożnością.
Na procesie jasno podkreślił, że rozkaz do spalenia wsi wydał on a nie „Rekin”
Najbardziej jednak kuriozalna jest końcowa część artykułu opisująca zachowanie kpt. Romualda Rajsa podczas śledztwa. Rzeczywiście kpt. „Bury” zaproponował współpracę UB – jednak motyw jaki mu przyświecał nie wiązał się z chęcią kolaboracji z komunistami. Wiemy, że był to wybieg który jemu i ppor. „Rekinowi miał dać możliwość wydostania się na wolność.
Nieprawdą jest również, że kapitan zrzucał winę za spalenie wiosek na ppor. „Rekina”. Na procesie jasno podkreślił, że rozkaz do spalenia wsi wydał on a nie „Rekin”. Oto stosowny cytat z zeznań składanych podczas pokazowego procesu w białostockim kinie „Ton”: „Z Hajnówki oddział wymaszerował w kierunku Bielska Podlaskiego i z kolei nastąpiło podpalenie wsi białoruskiej.
W szczególności w styczniu 1946r. od komendy powiatowej NZW na terenie pow. Bielska Podlaskiego wpłynął meldunek, że ludność białoruska zamieszkująca wsie Zanie, Szpaki, Zaleszany i Wólkę Wygonowską posiada broń i odnosi się źle do członków nielegalnych organizacji.
Na podstawie tego meldunku, a zasadniczo biorąc na podstawie fakt, że ludność ta nie repatriowała się do Związku Radzieckiego, « komenda główna NZW» poleciła wsie te spalić. Stosownie do polecenia komendy głównej w m-cu styczniu względnie lutym 1946r. dałem rozkaz „Wiarusowi” i „Bitnemu” do spalenia wsi Zanie, Szpaki i Końcowizny, a nadto po kilku dniach dałem rozkaz „Rekinowi” do spalenia wsi Zaleszany.
Zgodnie z moim rozkazem (podkr. MO) wsie powyższe zostały spalone. Jeśli chodzi o morderstwa dokonane w tych wsiach, to rozkazu w tym kierunku nie dawałem i dowódcy mordów tych dokonali na własną rękę, częściowo także z powodu ostrzeliwania ich przez mieszkańców Zanie i Szpaki”.
Jeżeli zaś chodzi o sprawę rozstrzelania furmanów, to warto przytoczyć słowa świetnego znawcy Podziemia Niepodległościowego dr. Kazimierza Krajewskiego: „W mojej ocenie, Jerzy Kułak w pracy poświęconej zgrupowaniu PAS NZW dowodzonemu przez „Burego”, dość pochopnie sklasyfikował likwidację tzw. furmanów, jako związaną z pochodzeniem etnicznym czy religijnym.
Wędrując po Podlasiu, miałem okazję rozmawiać ze starymi mieszkańcami wiosek położonych na terenach, na których to się działo. Opowiadali mi np. o „wyreklamowaniu” przez siebie znanych sobie prawosławnych znajdujących się w grupie „furmanów”.
Po prostu poszli do „Burego”, powiedzieli, że znają tego i tego człowieka i proszą, by go wypuścił. Ten przyjął ich porękę i człowieka zwolnił. Czy uczyniłby tak, gdyby kierował się wyłącznie kryterium religii? W grę wchodziły zupełnie inne kryteria”.
Trudno dziś ustalić czy furmani byli donosicielami UB (możemy domyślać się, że wiedzę na ten temat miało dowództwo oddziału). Podczas procesu kpt. „Bury” likwidację furmanów przypisywał samowoli plut. „Modrzewia”. Zapewne była to taktyka dostosowana do sytuacji w jakiej się znalazł.
Jednak zeznania kapitana nie mogły już zaszkodzić plut. „Modrzewiowi” – NN „Modrzew” nie żył od kilku lat (o czym „Bury” doskonale wiedział). Zeznania kpt. „Burego” składane przed komunistycznym sądem były dobrze przemyślane. Dzięki nim ppor.„Rekin”, otrzymał „łagodny” wymiar kary – został skazany na dożywocie. Dopiero później – już po straceniu kpt. „ Burego” – ppor. Kazimierza Chmielowskiego osądzono powtórnie i skazano na karę śmierci.
«O to walczyłem, nie przejmować się chłopaki, trzymać się, nie pokazać, że my się boimy»
Jeden z żołnierzy 3. Wileńskiej Brygady NZW, ppor. Józef Puławski „Gołąb”, który był transportowany na rozprawę w jednej więźniarce z kpt. Romualdem Rajsem po latach wspominał: „«Bury» był przekonany, że dostanie karę śmierci, ale mówi: «o to walczyłem, nie przejmować się chłopaki, trzymać się, nie pokazać, że my się boimy»”.
Cytat ten świetnie – wbrew temu co pisze Zychowicz – oddaje jakie nadzieje wobec komunistycznego sądu miał kpt. „Bury”. Zarzucanie kpt. „Buremu” chęci szczerej współpracy z UB może być przejawem braku znajomości dokumentów archiwalnych. Nie rozumiem, czemu Piotr Zychowicz budując tak poważne oskarżenie nie podjął próby ustalenia jego zasadności.
Kolejny błąd jaki wręcz bije w oczy to data śmierci Romualda Rajsa. W tekście pada data 31 grudnia 1949 r. Jest ona nieprawidłowa. Kpt. „Bury” został zamordowany 30 grudnia 1949 r. Błąd o tyle znamienny, że Zychowicz do tekstu dołączył fotokopie protokołu wykonania kary śmierci na którym widnieje poprawna data.
Wskazane tu błędy lub niedomówienia zamieszczone w tekście Piotra Zychowicza, nie wyczerpują wszystkich uchybień merytorycznych tego artykułu. Jest ich niestety więcej. W bardzo widoczny sposób widać, że Piotr Zychowicz oparł cały swój tekst na jednej książce (autorstwa Jerzego Kułaka). Przyjął całkowicie optykę reprezentowaną przez tego historyka.
Nie sięgnął do innych źródeł. Dowodem tego jest wzmiankowana data śmierci – powtórzona bezkrytycznie za J. Kułakiem. Niestety autor nie zweryfikował – w źródłach – ustaleń Jerzego Kułaka. A sam, co udowadnia treścią swojego tekstu, nie jest specjalistą w dziedzinie Podziemia Niepodległościowego. Uważam oparcie się na jednym autorze, przy pracy nad tak ważnym tematem, za bardzo poważny błąd metodologiczny.
Artykuł „Dwa oblicza „Burego” niestety nie jest „do rzeczy”. Jest bardzo mocno „od rzeczy”.
Artykuł „Dwa oblicza „Burego” niestety nie jest „do rzeczy”. Jest bardzo mocno „od rzeczy”. Człowiekowi, który poświęcił życie Ojczyźnie, Piotr Zychowicz nie okazał cienia szacunku. Szacunku polegającego – w przypadku historyka – na rzetelnym przygotowaniu bazy merytorycznej artykułu.
W rezultacie obraz kpt. „Burego”, jaki zaprezentował Piotr Zychowicz jest nieprawdziwy. Wnosi on w publiczny obieg wyjątkowo dużą liczbę nieprawdziwych faktów dotyczących osoby tego oficera.
Autor: Michał Ostapiuk
Historyk, publicysta, znawca powojennego Podziemia Niepodległościowego
2 Comments
Robert Radzik
Świetny tekst! Faktycznie zgadzam się z p. Michałem Ostapiukiem, że nie powinno się pisać bez dogłębnego sprawdzenia faktów. Artykuł p. Piotra Zychowicza czytałem i wpisuje się on w narrację pewnych środowisk i historyków, którzy dokonują podziału „Niezłomnych” na „słusznych” i „niesłusznych”. Postać kpt. Romualda Rajsa – „Burego” jest wręcz sztandarowym przykładem tej drugiej grupy. W świetle polemicznego artykułu p. Ostapiuka podobnie jak wcześniejszego tekstu pp. Krajewskiego i Wąsowskiego („Nasz Dziennik” następnie „Glaukopis”) nieprawdziwym staje sie sztucznie kreowany mit „Burego” jako „organizatora etnicznej czystki”.
kno1
To typowy Zychowicz , szuka sensacji, zabiera się za tematy które przysporzą mu popularności. Jemu nie chodzi o prawdę historyczną a wypromawanie się. To literatura a nie rzetelne opracowanie historyczne.
Comments are closed.