Polska tonie w czerwonej powodzi… Istnieje przysłowie, że „tonący brzytwy się chwyta”,
jakże ono obecnie pasuje do wielu Polaków! Toniemy – a nadzieja, której się chwytamy –
pozostaje niestety tylko przysłowiową brzytwą.
Ostatni wpis dokonany w pamiętniku przez
kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”, pod datą 1 maja 1949 r.
21 maja 1949 r., zginął kpt. Zdzisław Broński „Uskok” – legendarny dowódca oddziałów partyzanckich na Lubelszczyźnie. Należał do najaktywniejszych i najbardziej bezkompromisowych dowódców antykomunistycznego podziemia.
W latach 1944-49 podległe mu patrole przeprowadziły wiele głośnych akcji przeciwko siłom reżimowym. O tym jak wielkie znaczenie przywiązywali komuniści do jego ujęcia lub likwidacji niech świadczy fakt, że w operacji osaczenia kpt. Brońskiego brał udział sam Dyrektor Departamentu III MBP płk Jan Tataj, który prowadził z nim kilkudziesięciominutowe pertraktacje poprzez właz bunkra.
Jakież musiało być zdziwienie pułkownika MBP, gdy w pewnym momencie usłyszał od osaczonego i znajdującego się w obliczu śmierci Polskiego Oficera, by mu już nie przeszkadzał, ponieważ… pisze listy. Niedługo później kpt. „Uskok” „umknął” im po raz kolejny, rozrywając się granatem.
Zdzisław Broński urodził się 24 XII 1912 r. w Radzicu Starym (pow. Lubartów) w woj. lubelskim. Jego rodzice, Franciszek i Apolonia z Warchulskich, prowadzili 12-hektarowe gospodarstwo rolne. Był trzecim dzieckiem; miał dwie siostry i brata. Po ukończeniu szkoły powszechnej uczęszczał do gimnazjum w Lublinie.
W 1934 r. powołano go do odbycia służby wojskowej w 23. pp we Włodzimierzu Wołyńskim. Ukończył wówczas szkołę podoficerską i otrzymał stopień plutonowego. Po powrocie do domu pracował w gospodarstwie rodziców. Należał do miejscowego koła Związku Młodzieży Wiejskiej „Siew”.
W sierpniu 1939 r. został zmobilizowany, uczestniczył w walkach wrześniowych w szeregach 50 pp., jako d-ca plutonu ckm. 8 września dostał się do niewoli i umieszczono go w Stalagu IIb w Hammerstein, następnie skierowano do pracy w gospodarstwie rolnym, skąd zbiegł 17 X 1940 r. Po powrocie do domu nawiązał łączność z powstającymi strukturami konspiracyjnymi. Wstąpił w szeregi Polskiej Organizacji Zbrojnej „Racławice”.
W 1941 lub 1942 r. przeszedł do ZWZ-AK, gdzie pełnił funkcję dowódcy placówki w Rodzicu Starym w I. Rejonie Obwodu AK Lubartów. Początkowo posługiwał się pseudonimem „Zdzich”, a następnie „Uskok” – któremu pozostał wierny do końca. W tym czasie dowodzony przez niego pluton liczył 35 żołnierzy.
Jesienią 1943 r., po serii aresztowań przeprowadzonych przez Niemców w obwodzie lubartowskim, zaczął się ukrywać i organizować grupę partyzancką. 16 V 1944 r. grupa „Uskoka” została przemianowana na oddział lotny nr VI Zgrupowania OP 8. pp AK, który liczył w tym okresie ok. 40 partyzantów, jednak stan oddziału stale wzrastał i w lipcu obejmował już ok. 60 żołnierzy (w tym ośmiu żołnierzy sowieckich – jeńców, zbiegłych z obozu w Skrobowie).
Kwaterą oddziału był las zawieprzycki, a następnie lasy kozłowieckie i parczewskie. W czerwcu jednostka Brońskiego została przydzielona do 27. Wołyńskiej DP AK. 16 lipca zgrupowanie partyzanckie liczące ok. 6 tys. ludzi stało się celem ataku oddziałów niemieckich w liczbie 7-8 tys. żołnierzy. 18 lipca 27. DP AK przebiła się przez pierścień obławy i przeszła w lasy czemiernickie.
W ramach akcji „Burza” oddział „Uskoka” wszedł w skład 3. komp. IV batalionu 8. pp leg. AK. Stoczył kilka walk z Niemcami, m.in. 22 VII 1944 r. w okolicach Ludwina koło Łęcznej, w której stracił jednego zabitego i dwu rannych, biorąc do niewoli 7 Niemców.
Tego samego dnia partyzanci urządzili zasadzkę na kolumnę pojazdów, będąc przekonani, że są to Niemcy, jednak okazało się to pomyłką – były to jednostki Armii Czerwonej. Doszło do walki, w której poległo dwóch sowietów, a kilkunastu odniosło ranny. Partyzanci stracili jednego zabitego.
„Uskok”, wiedząc o rozbrojeniu pod Skrobowem 27. Wołyńskiej DP AK i obawiając się by jego ludzi nie spotkał ze strony „wyzwolicieli” taki sam los, 3 VIII 1944 r. zdemobilizował swój oddział. Początkowo deklarował chęć wstąpienia do LWP, jednak na wieść, że jest poszukiwany przez nowe władze, razem ze swymi podkomendnymi powrócił do konspiracji.
Od sierpnia 1944 r. pełnił funkcję zastępcy, a następnie komendanta I Rejonu Obwodu AK Lubartów. Na początku 1945 r. odtworzył lotny oddział bojowy na bazie jednostki z okresu okupacji niemieckiej, podporządkowany DSZ, a następnie WiN. Początkowo oddział liczył ponad 20 ludzi, by w szczytowym okresie – latem 1945 r. – osiągnąć stan 30-40 żołnierzy.
25 III 1945 r. kilkudziesięcioosobowa grupa operacyjna NKWD, UB, MO zaskoczyła ich na kwaterze w Uciekajce, 10 kilometrów na północny-wschód od Łęcznej. Mimo przewagi liczebnej przeciwnika i niekorzystnych warunków terenowych partyzantom udało się wyjść z okrążenia. Stracili jednak pięciu poległych, po stronie przeciwnej było od sześciu do dziewięciu zabitych i kilkunastu rannych.
1 VI 1945 r. Broński został awansowany do stopnia por. cz.w., a 25 V 1946 r. mianowany na stanowisko komendanta OPL II w Obwodzie WiN Lubartów. Tym samym wszystkie oddziały partyzanckie i drużyny dywersyjne działające w tym obwodzie zostały podporządkowane jego dowództwu.
On sam podlegał bezpośrednio komendantowi oddziałów leśnych Inspektoratu WiN Lublin, mjr. cc. Hieronimowi Dekutowskiemu „Zaporze”. W okresie sierpień-wrzesień 1945 r. pełnił czasowo funkcję komendanta Obwodu DSZ-WiN Lubartów.
Zdzisław Broński respektował system organizacji i politycznej podległości cywilnemu dowództwu WiN, jednak coraz bardziej – podobnie jak inni d-cy oddziałów leśnych – radykalizował swoją postawę wobec nowej władzy i jej przedstawicieli, co nie pozostawało bez związku z przeżyciami jego rodziny i podległych mu ludzi (26 IV 1945 r.
GO UB-KBW spaliła gospodarstwo jego rodziców i kilku innych konspiratorów, rok później UB aresztowało jego 82-letniego ojca; na współpracowników „Uskoka” spadały bardzo surowe represje ze strony resortu, łącznie z przypadkami mordowania na miejscu cywili ujętych w trakcie operacji przeciwpartyzanckich).
21 IV 1945 r. we wsi Brzostówka rozstrzelano trzech członków PPR oraz spalono bramę triumfalną postawioną w lipcu 1944 r. na cześć Armii Czerwonej. 10 maja oddział wkroczył do Spiczyna, gdzie zajęto remizę strażacką, w której odbywała się zabawa, a następnie rozstrzelano 12 osób (milicjantów, funkcjonariuszy UB, członków PPR, wójta i jego zastępcę).
Z 18 na 19 VI 1946 r. we wsi Charlęż partyzanci, podając się za grupę operacyjną UB, zwołali miejscowych członków ORMO w celu pościgu i likwidacji „bandy”. Dziewięciu ormowców, którzy się zgłosili rozbrojono, a następnie rozstrzelano.
3 VII 1946 r. partyzanci „Uskoka”, pododdział mjr. „Zapory”, dowodzony przez kpt. Stanisława Łukasika „Rysia” oraz grupa ochrony sztabu zgrupowania „Zapory”, zostali zaatakowani w Radzicu Starym przez 500-osobową grupę operacyjną UB-KBW.
Udało im się przebić przez kordon obławy, jednak stracili trzech poległych. 27 XI 1946 r. partyzanci „Uskoka” wspólnie z oddziałem Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” jadąc do Chełma, by opanować znajdujące się tam składy amunicji, we wsi Świerszczów, na trasie Włodawa – Lublin, natknęli się na kolumnę samochodów UB i KBW. Doszło do walki, w wyniku której poległ partyzant z oddziału „Jastrzębia”.
W nocy z 31 X na 1 XI 1946 r. wspólnie z oddziałami „Jastrzębia” oraz Józefa Struga „Ordona” opanowano miasteczko Łęczna, gdzie rozbito posterunek MO, a następnie rozstrzelano jedenaście osób – członków PPR, współpracowników UB oraz milicjanta.
Kolejna wspólna akcja wspomnianych dowódców miała miejsce nocą 4/5 XII 1946 r. przeciwko silnie skomunizowanej wsi Rozkopaczew, zwanej potocznie „Moskwą”. W trakcie operacji doszło do wymiany ognia z miejscowymi uzbrojonymi członkami ORMO, w efekcie czego zabito jednego z nich, a we wsi spłonęło 26 gospodarstw.
12 I 1947 r. stacjonujący w Łuszczowie oddział starł się z kilkunastoosobową grupą milicjantów i ormowców. W wyniku walki zginął komendant posterunku MO w Wólce i czterech ormowców, jednak ranny w kolano został „Uskok”. Udało się go umieścić na bezpiecznej kwaterze, gdzie przez następne miesiące wracał do zdrowia.
W czasie akcji amnestyjnej wiosną 1947 r. kpt. Broński nie skorzystał z możliwości wyjścia z konspiracji i pozostał w podziemiu. „Uskok” – w przeciwieństwie do wielu dowódców – nie miał złudzeń i wiedział, że „władza ludowa” nigdy mu nie przebaczy. Poglądy te podzielała większość jego podkomendnych, gdyż z dowodzonego przez niego 25-osobowego oddziału z amnestii skorzystało zaledwie 7 żołnierzy.
Wiosną 1947 r. „Uskok” zreorganizował swój oddział, dzieląc go na trzy patrole, którymi dowodzili: ppor. cz.w. Stanisław Kuchciewicz „Wiktor”, st. sierż. Walenty Waśkowicz „Strzała” oraz sierż. Józef Franczak „Lalek” (od czerwca 1947 r.).
Brońskiemu, od października 1946 r., podporządkowane były również, działające w powiecie włodawskim, oddziały Józefa Struga „Ordona” i Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia”, po którego śmierci 3 I 1947 r., dowództwo przejął jego brat – Edward Taraszkiewicz „Żelazny”. Grupom tym, które ze względu na obecność licznych jednostek wojskowych, liczyły od kilku do kilkunastu osób, „Uskok” pozostawił bardzo szeroką autonomię.
12 września 1947 r. rozkazem Komendy Inspektoratu WiN Lublin kpt. Zdzisław Broński „Uskok” został mianowany dowódcą oddziałów partyzanckich na terenie byłego Inspektoratu Lublin. Rozkaz przesłał „Uskokowi” mjr „Zapora”, dotychczasowy komendant oddziałów leśnych na terenie inspektoratu.
Obszar podległy nowemu dowódcy podzielono na dwie części: komendę nad grupami zbrojnymi operującymi na północ od Lublina objął bezpośrednio kpt. „Uskok”, na południe od Lublina – por. Mieczysław Pruszkiewicz „Kędziorek” (zginął 18 V 1951 r. wraz ze swoim podkomendnym Walerianem Tyrą „Walerkiem” we wsi Zamajdanie, pow. Kraśnik, w walce z GO UB-KBW).
Pod koniec sierpnia 1947 r. „Uskok”, wraz z „Wiktorem” oraz szefem swego oddziału ppor. cz.w. Zygmuntem Liberą „Babiniczem”, przystąpili do budowy podziemnego bunkra w stodole Wiktora i Mieczysława Lisowskich w Dąbrówce (obecnie Nowogród), koło Łęcznej. Miała to być od tej pory główna kwatera Brońskiego. Wybór miejsca nie był przypadkowy.
Gospodarstwo znajdowało się na uboczu, usytuowane na pofałdowanym wzniesieniu, porośniętym drzewami i krzewami. Od najbliższych zabudowań dzieliło je ok. 100 metrów. U stóp wzniesienia rozciągała się rozległa dolina rzeki Wieprz, do której można było dostać się przez pobliski wąwóz.
Taka lokalizacja utrudniała obserwację z zewnątrz, a jednocześnie dawała realną szansę ucieczki w przypadku niezbyt szczelnego pierścienia obławy. Jednakże głównym czynnikiem, przesądzającym o wyborze miejsca pod budowę bunkra był fakt, że gospodarze – Wiktor i Katarzyna Lisowscy oraz ich syn Mieczysław ps. „Żagiel” – byli wieloletnimi i zaufanymi współpracownikami oddziału, a ich zabudowania już wcześniej służyły jako miejsce kwaterowania żołnierzy „Uskoka”.
Co pewien czas kpt. „Uskok” zwoływał odprawy z podległymi mu dowódcami patroli. Taki sposób dowodzenia sprawiał, że mieli oni dużą swobodę w działaniu, co czasem prowadziło do akcji przeprowadzanych bez jego zgody i wiedzy. W tym okresie działalności partyzanci podlegli „Uskokowi” przeprowadzili kilkadziesiąt akcji zbrojnych, z których dwie jeszcze wiele lat później wykorzystywane były w przeróżny sposób przez komunistyczną propagandą, by szkalować niepodległościowe podziemie.
1 V 1947 r. w Sernikach partyzanci z patroli „Strzały” i „Wiktora” rozstrzelali, wracających z pochodu pierwszomajowego w Lubartowie, siedmiu członków ZWM, z których trzech należało do ORMO. Druga akcja miała miejsce nocą z 2 na 3 VII 1947 r., kiedy to partyzanci z patrolu „Wiktora” wspólnie z oddziałami „Żelaznego” i „Ordona” wykonali akcję odwetową we wsi Puchaczów.
Według wcześniej sporządzonej listy rozstrzelano 21 mieszkańców wioski, kolejne dwie zmarły w wyniku odniesionych ran. Był to odwet za wydanie przez mieszkańców Puchaczowa trzech partyzantów z patrolu „Wiktora”, którzy polegli 26 VI 1947 r. w Turowoli. Choć akcja została przeprowadzona bez wiedzy „Uskoka”, to na kartach swojego pamiętnika zapisał on: „Z naszego punktu widzenia była to robota może zbyt krwawa, ale konieczna”. W jego opinii wieś była silnie skomunizowana i zachowanie jej mieszkańców zasługiwało na karę.
Po aresztowaniu 16 IX 1947 r. mjr. „Zapory”, WUBP w Lublinie podjął działania zmierzające do likwidacji jego następcy, który był uznawany za dowódcę znacznie bardziej niebezpiecznego od innych „niezłomnych”, gdyż mając olbrzymie doświadczenie konspiracyjne i bojowe sięgające jeszcze 1939 r., cieszył się powszechnym szacunkiem i poparciem znacznej części ludności wiejskiej powiatów lubelskiego i lubartowskiego.
Działania podejmowane przez funkcjonariuszy WUBP w Lublinie i PUBP w Lubartowie przez niemal dwa lata nie przynosiły spodziewanych rezultatów. Jakkolwiek zadano spore straty grupom podlegającym bezpośrednio „Uskokowi”, to sam Broński pozostawał aż do wiosny 1949 r. nieuchwytny.
31 III 1949 r., w wyniku zdrady, funkcjonariusze UB aresztowali w kol. Pasów (obecnie pow. świdnicki) dwóch żołnierzy kpt. „Uskoka” – Stanisława Skorka „Piroga” i Stanisława Bartnika „Górala”. Na podstawie informacji uzyskanych podczas brutalnego śledztwa, 1 IV 1949 r. osaczono na kwaterze w Pliszczynie (pow. Lublin) Walentego Waśkowicza „Strzałę”, który przy próbie wyrwania się z potrzasku poległ.
Znaleziono przy nim m.in. kalendarzyk, w którym pod datą 2 IV 1949 r. zapisał on: „spotkanie”. Potwierdziło to zeznania „Górala”, który stwierdził, że Waśkowicz miał odejść po 1 kwietnia na odprawę z kpt. „Uskokiem”, która najprawdopodobniej miała się odbyć w mieszkaniu gospodarza Władysława Zarzyckiego, zamieszkałego w kol. Łuszczów, w jednej z najważniejszych kwater oddziału.
W nocy 2/3 IV 1949 r. grupa operacyjna UB-KBW osaczyła „Uskoka”, „Wiktora” i „Żelaznego” w domu Zarzyckich. Partyzanci, wykorzystując nieudolność przeciwników oraz wyjątkowy chaos panujący w ich szeregach, w brawurowym stylu, strzelając z automatów i rzucając granaty, przedarli się przez pierścień obławy, raniąc przy tym śmiertelnie dwóch funkcjonariuszy resortu.
Rozstrzygnięcie walki UB z „Uskokiem” nastąpiło dopiero w dniach 19-21 maja 1949 r. Było ono wynikiem zdrady żołnierza jego oddziału – Franciszka Kasperka ps. „Hardy”, który ujawnił się w 1947 r. Kasperek, który został pozyskany do współpracy 7 stycznia 1949 r., pod kryptonimem „Janek” stał się kluczową osobą w operacji przeciwko „Uskokowi”. Do 14 maja 1949 r. złożył 14 doniesień, które co prawda nie przyniosły spodziewanych informacji o miejscu pobytu „Uskoka”, ale już niedługo później sytuacja uległa zmianie.
19 V 1949 r. o godz. 23:40 do zabudowań Kasperka przybył, zwabiony przez niego na spotkanie, zastępca „Uskoka” – ppor. Zygmunt Libera „Babinicz”. Po wejściu do stodoły, rzucili się na niego czekający już tam funkcjonariusze UB i KBW. „Babinicz”, uzbrojony w dwa pistolety, stawił zacięty opór, wystrzelił kilkakrotnie, raniąc przy tym jednego z napastników. Gdy został powalony na ziemię, próbował jeszcze zdetonować granat obronny, który miał w kieszeni, jednak ostatecznie uległ przewadze, wytrącono mu broń z ręki i obezwładniono.
Przeraził mnie wygląd jego bosych stóp. Były to dwie kłody!
Akcję zakończono dnia 20 maja o godz. 3:00, po czym grupa powróciła do Lubartowa, gdzie przekazano „Babinicza” wraz ze zdobytą bronią do siedziby PUBP. Na miejscu funkcjonariusze tamtejszego urzędu poddali go rewizji osobistej, a następnie przewieziono go do WUBP w Lublinie. Został tam poddany bardzo intensywnemu, brutalnemu śledztwu, co potwierdza relacja Ireny Dybkowskiej, która tak wspominała moment konfrontacji z Liberą w gospodarstwie Lisowskich:
Gdy wprowadzili „Babinicza” do domu dziadków Lisowskich, poznałam go z trudem. I nawet nie jego opuchnięta, posiniaczona twarz najbardziej mnie zszokowała. Przeraził mnie wygląd jego bosych stóp. Były to dwie kłody! Tak spuchnięte, że chyba nie istniały na świecie buty, w które by weszły te stopy! Domyśliłam się wszystkiego….
Bestialsko katowany zastępca „Uskoka”, wydał ostatecznie miejsce pobytu swojego dowódcy, podając szczegółową topografię zarówno gospodarstwa Lisowskich, okolicy, jak również samego bunkra. Po uzyskaniu tych danych funkcjonariusze WUBP natychmiast przekazali informację o miejscu pobytu „Uskoka” do sztabu 3. Brygady KBW.
Bardzo szybko zorganizowano grupę operacyjną, której członkowie mieli ująć Brońskiego żywcem. 20 V 1949 r. o godz. 18:40 z Garnizonu Lublin wyjechała grupa operacyjna w sile 140 ludzi, wyposażona w 4 radiostacje i 3 psy służbowe, pod dowództwem mjr. Edwarda Wasilkowskiego – dowódcy 3. Brygady KBW. Grupa, wraz z aresztowanym „Babiniczem”, udała się samochodami do Nowogrodu, tam podzielono ją na dwie podgrupy i udano się marszem ubezpieczonym do Dąbrówki, z zadaniem okrążenia zabudowań i bunkra „Uskoka”.
O godz. 20:10 gospodarstwo Lisowskich zostało zamknięte dwoma pierścieniami obławy, natomiast odwód w sile 1+10 przeprowadził kontrolę zabudowań i zatrzymał wszystkich domowników. Oprócz przebywającego wówczas w bunkrze „Uskoka”, w obrębie zabudowań znajdowały się trzy osoby: Katarzyna Lisowska (matka Mieczysława) i jej wnuczki – Helena i Irena Dybkowskie. Gospodarz – Mieczysław Lisowski „Żagiel” – w porę zauważył żołnierzy i to pozwoliło mu ukryć się w życie nieopodal domu.
Zatrzymane kobiety zgromadzono w domu i skonfrontowano natychmiast z „Babiniczem”. Funkcjonariuszom UB zależało na ostatecznym potwierdzeniu informacji uzyskanych w toku śledztwa od Libery o pobycie „Uskoka” w bunkrze pod stodołą.
Obraz skutego i potwornie skatowanego więźnia wywarł przygnębiające wrażenie na siostrach Dybkowskich. „Babinicz” poinformował je o wydaniu miejsca pobytu swego dowódcy. Jakiekolwiek zaprzeczanie nie miało już w tym momencie sensu – domowniczki potwierdziły fakt lokalizacji bunkra „Uskoka” w obrębie zabudowań.
Przesłuchane kobiety zeznały, że „Uskok” jeszcze nie spożywał kolacji. Jego wieczorny posiłek ograniczał się zazwyczaj tylko do mlecznej kawy, którą dostarczano mu do stodoły albo bezpośrednio do bunkra. Uzyskane informacje dawały funkcjonariuszom UB nadzieję na ujęcie „Uskoka” żywcem.
Natychmiast przygotowano kawę do której wsypano środek usypiający. Do bunkra miała ją dostarczyć Irena Dybkowska. Przedtem została przez funkcjonariuszy odpowiednio „poinstruowana”, jak ma się zachować:
Odchylasz te trzy deski, co maskują właz do bunkra. Po obydwu twoich stronach będziemy stać z bronią gotową do strzału. Pamiętaj: bez żadnych kawałów, ostrzeżeń dla „Uskoka”! Wywołasz „Uskoka”, podasz mu tę kawę. I ani słowa o tym, co dzieje się na wierzchu! Zrozumiałaś? Jedno słowo, a łeb podziurawimy ci kulami!
Pomimo całej grozy sytuacji dziewczyna zachowała zimną krew. Po uchyleniu deski zapolnicy, które maskowały właz do bunkra, powiedziała: „Przyniosłam panu kawę”. Tym samym ostrzegła „Uskoka” o grożącym niebezpieczeństwie, bowiem obie siostry zwracały się do niego zwyczajowo „wujku”. Broński zrozumiał grę słów (miał zapytać: „Irenko, jest źle?”) i zamknął wewnętrzną klapę bunkra.
Ubecy nie zdawali sobie sprawy, że Dybkowska ostrzegła Brońskiego, bowiem trzykrotnie w ciągu nocy doprowadzano ją pod bronią pod właz bunkra, by sprawdziła czy środek nasenny zadziałał, lecz za każdym razem „Uskok” odpowiadał na jej wezwania.
Ostatecznie, 21 V 1949 r., około godziny 5:00 przystąpiono do akcji. Do stodoły weszła grupa szturmowa, by dostać się do zablokowanego otworu bunkra. „Uskok” odpowiedział strzałami, jednocześnie pytając: „Kto jest?”. Na żądanie by się poddał, Broński zaczął zwlekać z odpowiedzią, następnie otworzył ogień z pistoletu i rzucił granaty. Szturm zakończył się niepowodzeniem.
Nadal mając nadzieję na ujęcie „Uskoka” żywcem, pertraktacji z nim podjął się, uczestniczący w obławie Dyrektor Departamentu III MBP płk Jan Tataj, jednak nie przyniosły one rezultatu. Około godziny 7:00 członkowie obławy usłyszeli silną detonację w bunkrze. Funkcjonariusze zaczęli natychmiast nawoływać Brońskiego, lecz z wnętrza kryjówki nikt już nie odpowiedział.
Wobec braku pewności czy „Uskok” żyje, postanowiono przez podkopanie z zewnątrz do stodoły wysadzić ścianę trotylem, by dostać się do wnętrza bunkra. O godzinie 9:00 wysadzono ścianę i odnaleziono zmasakrowane ciało. Broński leżał na ziemi bez głowy i prawej ręki, z czego wynikało, że popełnił samobójstwo, detonując granat podłożony pod głowę.
W bunkrze znaleziono m.in. 31 sztuk broni, kilkaset sztuk amunicji, radioodbiornik „Philips”, radiostację niemiecką oraz walizkę z różnymi dokumentami. W tej ostatniej znajdowały się pamiętniki „Uskoka” (wydane przez IPN w 2004 r.) i Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego” (wydane przez IPN w 2008 r.). Zwłoki załadowano na ciężarówkę i wywieziono w nieznanym kierunku. Miejsce pochówku kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka” do dzisiaj pozostaje nieznane.
Zaraz po zakończeniu obławy funkcjonariusze UB aresztowali Katarzynę Lisowską, która została skazana na 10 miesięcy więzienia i przepadek mienia. Jej wnuczki zostały aresztowane 28 V 1949 r. Irena Dybkowska została skazana na 5 lat, zaś Helena Dybkowska na 8 lat więzienia.
Właściciel gospodarstwa – Mieczysław Lisowski „Żagiel”, któremu udało się uciec, niedługo potem nawiązał kontakt ze Stanisławem Kuchciewiczem „Wiktorem”. Został aresztowany 27 X 1951 r. i skazany na dożywocie, złagodzone później do 12 lat więzienia, które opuścił 25 II 1958 r. Zygmunt Libera „Babinicz”, został skazany na 13-krotną karę śmierci, którą wykonano 28 V 1950 r. w podziemiach budynku administracyjnego na Zamku w Lublinie.
Zasługi informatora „Janka” zostały wysoko ocenione przez jego mocodawców z UB, za co otrzymał 20 tys. złotych tytułem „nagrody za pracę”. Później jeszcze kilkakrotnie odbierał drobne sumy za aktywną współpracę z resortem. 6 VII 1949 r. oficer prowadzący przydzielił mu rewolwer, automat PPS i granat, jednak nie uchroniło to Kasperka przed rozliczeniem ze strony partyzantów. Stanisław Kuchciewicz „Wiktor”, poprzez siatkę swoich współpracowników, zebrał materiał dowodowy obciążający „Hardego” i został on zlikwidowany 1 IX 1950 r.
Po zakończonej akcji w Dąbrówce funkcjonariusze UB napisali na jednej z desek zapolnicy: „Bunkier i „Uskoka” szlak [sic!] trafił”. Mieli rację – ich kilkuletnie „polowanie” zakończyło się wielki sukcesem. Likwidacja „Uskoka” oznaczała bowiem koniec zorganizowanego oporu zbrojnego na środkowej Lubelszczyźnie.
Podlegający mu żołnierze jeszcze przez kilka lat kontynuowali walkę w grupach „Wiktora” i „Żelaznego”, ale w ich działaniach dawał się wyraźnie odczuć brak centralnego ośrodka decyzyjnego i autorytetu dowódcy tej klasy co „Uskok”. Przez kolejne lata nieliczni już jego partyzanci byli tropieni i likwidowani z całą bezwzględnością. 6 X 1951 r. zginął „Żelazny”, półtora roku później – 10 II 1953 r. – „Wiktor”. Ostatni podkomendny „Uskoka” – Józef Franczak „Lalek” – poległ w walce dopiero 21 X 1963 r.
Śmierć kpt. Brońskiego nie oznaczała dla komunistów kresu walki z nim. Jego fizyczna likwidacja była tylko jej częścią. Kolejnym etapem było brukanie jego legendy i pamięci o zasługach dla lokalnej społeczności, dlatego też przez następne czterdzieści lat stanowił cel ataku reżimowych historyków, określających go – jak i jemu podobnych – mianem „zaplutych karłów reakcji”, „reakcjonistów”, „faszystów”, „degeneratów”, a przede wszystkim „bandytów”.
Kpt. Zdzisław Broński „Uskok” był kawalerem Orderu Virtuti Militari klasy V i Krzyża Walecznych. 5 marca 2008 r., za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, został pośmiertnie odznaczony przez śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Autor: Grzegorz Makus
historyk, absolwent UMCS, twórca strony „Żołnierze Wyklęci – Zapomniani Bohaterowie” poświęconej antykomunistycznemu podziemiu w Polsce po 1944 r., badacz dziejów oddziału partyzanckiego WiN Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” i Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego”. Autor publikacji historycznych i przeszło 50 artykułów prasowych dotyczących niepodległościowego podziemia, publikowanych m.in. w „Gazecie Polskiej”, „Gazecie Polskiej Codziennie” i „Nowym Państwie”. W 2009 r. odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego „Złotym Krzyżem Zasługi” za wkład w przywracanie pamięci o żołnierzach antykomunistycznego podziemia.