Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

„Jacek”. Rzecz o Jerzym Woźniaku (cz. 3)

DEKONSPIRACJA I ARESZTOWANIE „JACKA”

W 1947 r. już zbliżał się epilog scentralizowanego Podziemia poakowskiego. Dwa miesiące później, w październiku, miesiącu, który zapoczątkował szerokie aresztowania w strukturach Zarządu Obszaru Południowego, „Jacek” miał objąć w miejsce ppor. Kubika kluczową funkcję kierownika Wydziału Organizacyjnego, do czego, jak się wydaje, jednak ostatecznie nie doszło.

W pierwszej połowie listopada otrzymał od ppłk. Cieplińskiego zadanie wyjazdu do Warszawy w celu zorientowania się w możliwościach osiedlenia i zorganizowania tam siatki konspiracyjnej. „Na wolności” widzieli się wówczas po raz ostatni. W Otwocku wynajął i opłacił na pół roku mieszkanie mające być kolejnym lokum dla ppłk. Cieplińskiego, wówczas jednego z najbardziej poszukiwanych przez służby bezpieczeństwa działaczy niepodległościowych.

Ze względu na trwające od początków października aresztowania podkomendnych ostatni prezes Zarządu Głównego WiN zamierzał się tam osiedlić na dłużej, wyciszyć działalność podległych mu struktur i zamrozić na pewien okres szkielet sieci organizacyjnej.

Już nie zdążył. Dekonspiracja przyszła ze strony jednego z byłych żołnierzy rzeszowskiej AK rozpracowanego przez agenta „Kruka” i następnie aresztowanego. „Przez okres dwóch tygodni odmawiał wyjaśnień, dopiero po przywiezieniu do Krakowa i konfrontacji z [kierownikiem łączności] Szmidem [Józefem] ujawnił nazwisko i miejsce pobytu ‘Bogdana’.

W godzinach wieczornych 27 XI 1947 r. w Zabrzu ppłk Łukasz Ciepliński „Bogdan”, ostatni prezes Zarządu Głównego WiN, i bezpośredni dowódca „Jacka”, został aresztowany przez grupę operacyjną funkcjonariuszy UB. Od tego czasu coraz bardziej zaciskała się pętla również wobec samego emisariusza. Był to już kres działalności WiN-u.

Rozluźniały się wówczas też podstawowe zasady prowadzenia pracy podziemnej, jakże często tragiczne w skutkach dla wielu działaczy podziemia. „Powojenne zmęczenie i ukryte pragnienie do normalnego życia, potęgowane powszechnym wrażeniem opuszczenia Polski przez aliantów, powodowało, że znaczna cześć konspiratorów nie przestrzegała reguł konspiracji tak konsekwentnie jak w czasach okupacji niemieckiej.

Wielu aresztowanych składało zeznania, nie wierząc już w sens sprawy, lub bardzo chcąc wierzyć w dobrą wolę przesłuchujących ich funkcjonariuszy. To ważne – jak się wydaje – przyczyny wielkich wsyp podziemia w latach 1945 – 1947”, stwierdzi potem historyk.

Aresztowanie „Jacka” nastąpiło na Górnym Śląsku. Miejscu, w którym działacze Podziemia, jak sądzili, mogli się znacznie bezpieczniej ukrywać niż w penetrowanym przez służby bezpieczeństwa Krakowie, czy zniszczonej Warszawie. 9 XII 1947 r. w Katowicach, w zorganizowanej zasadzce ulicznej, „Jacek” został aresztowany przez funkcjonariuszy UB.

Kilka godzin wcześniej zdołał jeszcze odbyć zaplanowane wcześniej spotkanie z, wspomnianym wcześniej, ostatnim kierownikiem WiN na Okręg Kraków Mieczysławem Huchlą „Wacławem”. Ujęto go pod fałszywym nazwiskiem podczas umówionego wcześniej na godz. 18 spotkania (koło remontowanego wówczas kościoła na przeciwko Pałacu Biskupiego) z ppłk. Ł. Cieplińskim.

Teren był dokładnie zabezpieczony kilkunastoma funkcjonariuszami ubranymi po cywilnemu. Nie miał żadnych szans ucieczki. Od razu wiedzieli, kogo zatrzymali. Przyczyną dekonspiracji były informacje o spotkaniu przekazane w ramach zawartej „umowy” z wyższymi oficerami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przez aresztowanego „Bogdana”.

„Zostałem aresztowany idąc na kontakt z ‘Bogdanem’”, czytamy w jednym z protokołów przesłuchania aresztowanego. W innym śledczy zanotował podobną wypowiedź: „9 XII 1947 r. miałem mieć kontakt z ‘Bogdanem’ w Katowicach, ale ‘Bogdan’ się nie zgłosił, a zamiast niego zgłosili się pracownicy UB i mnie zatrzymano”. W tym czasie trwała już zakrojona na szeroką skalę operacja służb bezpieczeństwa likwidująca struktury WiN.

Rozbite były komórki kierownicze Zarządu Obszaru Południowego, „dobijano” siatki Okręgu Rzeszów, rozpracowywano kierownictwo Okręgu Kraków, „wyłapywano” ostatnich pozostających jeszcze na wolności działaczy Okręgu Katowice. Kilka dni potem rozpoczęły się masowe aresztowania w Okręgu Wrocław. Następowała agonia największego wówczas ruchu niepodległościowego.

Z ok. 30 tysięcy w 1946 r. szeregi intensywnie ściganych przez funkcjonariuszy „polskiego NKWD” działaczy WiN topniały wtedy, w listopadzie i grudniu 1947 r., do kilkuset, kilkudziesięciu…. Jednocześnie funkcjonariusze „Bezpieki” stopniowo rozwijali wielką operację prowokacyjną znaną dzisiaj pod nazwą „V Zarządu Głównego WiN” lub określaną kryptonimem całej sprawy – „Cezary”.

Rozpoczynał się wówczas w życiu „Jacka” najbardziej dramatyczny okres. 10 XII został przewieziony na dalsze śledztwo „operatywne” na ul. Koszykową w Warszawie. To właśnie w tym dniu, w ciągu kilkunastu godzin, funkcjonariusze UB osiągnęli kilka znaczących sukcesów w walce z Podziemiem niepodległościowym.

Tego samego dnia doszło w terenie do pierwszego kontaktu przybyłego do Polski kolejnego kuriera Delegatury Zagranicznej WiN, byłego dowódcy 6. Brygady Wileńskiej AK, cichociemnego, por. Adama Boryczki „Tońki” z wyższym oficerem Departamentu III MBP mjr. Henrykiem Wendrowskim występującym jako „Zygmunt” – rzekomy członek „V Komendy Głównej”.

Najprawdopodobniej również tego dnia został w Zabrzu aresztowany Stefan Sieńko „Wiktor”, późniejszy czołowy agent i prowokator fikcyjnej „V Komendy”. Inne hipotezy o wcześniejszym (listopad 1946 r.), czy dopiero późniejszym (styczeń 1948 r.) aresztowaniu „Wiktora” nie zostały dotychczas wiarygodnie uzasadnione ani potwierdzone źródłowo.

Tym samym wielka prowokacja służb bezpieczeństwa wymierzona w ludzi usiłujących w komunizowanej Polsce organizować opór i prowadzić działania niepodległościowe, a także w ośrodki emigracji polskiej na Zachodzie, została rozpoczęta. Również tego samego dnia w Poznaniu został na ulicznym kontakcie wydany ppłk Stefan Wincenty Rutkowski „Bolesław”, ostatni kierownik Okręgu Katowice. Także w ramach „umowy” z MBP.

Teraz jednak już nie sowieckie służby bezpieczeństwa musiały uderzać w polskich konspiratorów. Robili to już funkcjonariusze „polskiego NKWD”, Urzędu Bezpieczeństwa, wyszkolonego, zorganizowanego i kontrolowanego przez Sowietów. Późniejsi „kombatanci”….

WYROK MÓGŁ BYĆ TYLKO JEDEN

Jerzy Woźniak-Muzeum-Zolnierzy-Wykletych-12

Na samym początku śledztwa, kuszącymi obietnicami, funkcjonariusze MBP usiłowali złamać „Jacka”. W czasie jednego z pierwszych przesłuchań odrzucił on jednak propozycję współpracy agenturalnej z komunistycznym wywiadem, w tym jedną z pierwszych otrzymanych zaraz po aresztowaniu bezpośrednio od wiceministra „Bezpieczeństwa”, najprawdopodobniej gen. Mieczysława Mietkowskiego.

Po tej odmowie został skonfrontowany z ppłk. Łukaszem Cieplińskim. „Wiceminister – pisał potem w swoich wspomnieniach ‘Jacek’ – zasugerował natychmiastowe rozpoczęcie współpracy tak na terenie kraju, a w szczególności na terenie Londynu.

Wysuwane argumenty przez rozmówcę: bardzo dobra znajomość z J. Maciołkiem i jego pełne zaufanie do mnie; nikt nie wie o moim aresztowaniu; z moimi poglądami na konieczność likwidacji zbrojnego podziemia przysłużę się tej sprawie przy pełnej pomocy i wyrozumiałości ze strony władzy ludowej.

Jako dodatkowego ważkiego argumentu wiceminister użył faktu zawarcia umowy o tzw. ‘cichym ujawnieniu’ między MBP a Ł. Cieplińskim. Zgłoszona wątpliwość moja co do tego wywołała dość nieoczekiwaną reakcję ze strony wiceministra. Wydał polecenie przez telefon i za około 15 minut do gabinetu został wprowadzony Ł[ukasz] Ciepliński”.

Ostatni prezes WiN oświadczył swojemu podkomendnemu, w co wówczas jeszcze wierzył, że otrzymał od kierownictwa MBP zapewnienie o przeprowadzeniu „cichej amnestii” po ujawnieniu podległej mu sieci konspiracyjnej. Działacze podziemia nie mieli być aresztowani, ani represjonowani. Oficerowie UB nazywali to „umową”.

Druga strona, znajdując się w matni, i jednocześnie w poczuciu odpowiedzialności za swoich podkomendnych, bardzo chciała w to wierzyć. Podobnie było wcześniej w Wilnie, Lwowie, Rzeszowie…W ramach tych „umów” funkcjonariusze sowieckich służb bezpieczeństwa ciągle żądali jednak wydawania nazwisk, pseudonimów i adresów ludzi, wskazywania magazynów broni, miejsc ukrycia archiwów, radiostacji. Były to dla nich klasyczne działania operacyjne mierzone jedynie skalą własnej skuteczności.

Po tym spotkaniu „Jacek” został umieszczony w piwnicznej izolatce. Dzisiaj już wiemy, że to wówczas, po konfrontacji ze swoim dowódcą i odmowie podjęcia współpracy oficerowie MBP wydali na niego wyrok śmierci. 24 XII osadzono go w celi izolacyjnej X pawilonu na Mokotowie. Został poddany ciężkiemu, wielomiesięcznemu śledztwu.

Przesłuchania prowadził por. Edward Zając, por. Jerzy Krzyżanowski, por. Ryszard Roykiewicz (jak wynika z dokumentów najczęściej; najprawdopodobniej jako przydzielony śledczy).

W styczniu 1948 r. rozwijający operację „Cezary” funkcjonariusze Departamentu III MBP, podszywając się pod „V Zarząd Główny”, pisali w korespondencji do prezesa Delegatury Zagranicznej WiN ppłk. Maciołka, jednej z pierwszych rozpoczynających tą wielką prowokację: „Jak Panu już wiadomo, kierownik [Łukasz Ciepliński] aresztowany został 28 XI 47. Z chwilą aresztowania jego i ‘ Jacka’ (w dniu 10 XII 47) wytworzyła się taka sytuacja, że cały teren (Wydziały, obszary i komórki specjalne (odcięte zostały od reszty kierownictwa, gdyż wszystkie kontakty wiązał w swoim ręku kierownik”.

Osobne przesłuchania „Jacka” prowadzili również funkcjonariusze sowieckiego kontrwywiadu w „ludowym” wojsku, Informacji Wojskowej. W marcu podczas jednego z nich, pojawiła się ponownie propozycja współpracy. Musiała dotyczyć spraw zupełnie niezwiązanych z WiN-em, skoro wcześniej „Bezpieka” zdekonspirowała w liście „V Zarządu Głównego” fakt aresztowania „Jacka”.

I tym razem oferta zdrady została odrzucona. W tym czasie inwigilację w celi prowadziło wobec aresztowanego emisariusza kilku podstawionych konfidentów celnych – współwięźniów. Jak wynika z zachowanych do dzisiaj dokumentów raporty agentury celnej inwigilującej „Jacka” otrzymywali na biurko między innymi wiceminister „Bezpieczeństwa” gen. Roman Romkowski i dyrektor Departamentu Śledczego MBP płk Józef Różański.

Przytoczmy tutaj kilka fragmentów tych donosów: „Woźniak jest dobrze poinformowany o różnych ośrodkach konspiracyjnych za granicą. Jest dobrze poinformowany o różnych ludziach z konspiracji [w kraju]. Zna dobrze ich pseudonimy i miejsca zamieszkania”;

„Opowiada, że Władze Bezpieczeństwa źle go w Katowicach aresztowały i śmieje się (…). Gdyby inaczej postąpiły to wtedy wpadłoby więcej członków”; „Woźniak zna dużo ludzi ze stref okupacyjnych, którzy zajmują się wywiadem na Wschód (…), lecz trzeba być bardzo ostrożnym bo będzie stwarzał bajeczki i będzie podawał inne nazwiska ludzi, którzy są za granicą i nawet być może ludzi ci wcale się konspiracją nie zajmują, lecz Woźniak tak będzie mówić, aby zmylić kierunek śledztwa”.

W innym jeszcze z innym raportów agent celny informował oficera prowadzącego: „W czasie drugiej dyskusji Woźniak Jerzy powiedział, że [Stanisława] Mikołajczyka ostrzegła jakaś gruba ryba z Rządu, prawdopodobnie [Edward] Osóbka – Morawski, który też, zdaje się, niedługo przyjdzie tu posiedzieć, a zresztą cały Rząd prawdopodobnie znajdzie się na Mokotowie, wyłączając Ministra Bezpieczeństwa Publicznego – [Stanisława] Radkiewicza”.

Za odmowę zeznań lub, używając tutaj żargonu śledczych, typowe mataczenie w trakcie prowadzonego dochodzenia, „Jacek” kilkakrotnie był przez mjr. Ludwika Serkowskiego umieszczany w karcerze. W tym czasie środowisko wrocławskie aresztowanego emisariusza (w tym kontakty uniwersyteckie) rozpracowywał agent „Koniakowski”.

Dochodzenie zostało zakończone po 10 miesiącach. We wrześniu 1948 r. akt oskarżenia wobec „Jacka”, wyłączonego ze sprawy aresztowanych działaczy IV Zarządu Głównego WiN na czele z ppłk. Łukaszem Cieplińskim, sporządził oficer śledczy por. Jerzy Krzyżanowski. Oznaczało to formalne zamknięcia okresu ciężkiego śledztwa i rozpoczęcie przygotowań do postawienia „oskarżonego” przed trybunałem wojskowym.

Bo chyba tak, jak sądzę, trzeba określać ówczesne sądy wojskowe, jedno z posłusznych narzędzi represji politycznych w rękach partii komunistycznej, z wymiarem sprawiedliwości niewiele mające wspólnego.

Proces „Jacka” odbył się szybko. Można powiedzieć wręcz standardowo dla ówczesnych procedur. 10 XI 1948 r. w tzw. procesie kiblowym (odbywającym się w izolacyjnej celi więziennej na Mokotowie) liczący wówczas 25 lat żołnierz AK i emisariusz WiN został skazany przez warszawski trybunał wojskowy na karę śmierci. Dla polskich komunistów był zwykłym „szpiegiem”, którego należało zgładzić.

Jerzy Woźniak-Muzeum-Zolnierzy-Wykletych-13.1 Jerzy Woźniak-Muzeum-Zolnierzy-Wykletych-13.2Jerzy Woźniak-Muzeum-Zolnierzy-Wykletych-14Jerzy Woźniak-Muzeum-Zolnierzy-Wykletych-14.1

Trybunałowi wydającemu wyrok w procesie oficera Polski Podziemnej przewodniczył kpt. Zbigniew Furtak. Był on odpowiedzialny między innymi za śmierć, przed zastrzeleniem zmasakrowanego w śledztwie, sierż. Adama Gajdka „Antka” (kierownika organizacyjnego sieci informacyjnej WiN), por. Wiktora Kuczyńskiego (oficera 1. Brygady Wileńskiej AK, sędziego podziemnego wymiaru sprawiedliwości i działacza eksterytorialnej Komendy Okręgu Wileńskiego), por. Gracjana Fróga (dowódcę 3. Brygady Wileńskiej).

To jedynie kilka jego przykładów wydanych przez niego wyroków na żołnierzy i działaczy Podziemia niepodległościowego. Był dobrze wykształconym, jeszcze przedwojennym prawnikiem. Wychowany w rodzinie nauczycielskiej, absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, aplikant Sądu Okręgowego we Lwowie, uczestnik kampanii wrześniowej 1939 roku, jeniec oflagu.

W 1945 r. odkrył możliwość błyskawicznej kariery w strukturach aparatu represji. Pozostawał w nich czynny do 1977 roku. Młodzi ławnicy, żołnierze „ludowego” wojska (kpr. Stefan Turek i kpr. Władysław Pertko), oddelegowani rozkazem na proces, i zupełnie jak wspominał „Jacek” nie zainteresowani jego przebiegiem, byli jedynie figurantami. Podobnie jak obrońca, Lech Buszkowski.

Jako „świadkowie” krótko zeznawali w jego sprawie ostatni prezes WiN ppłk Łukasz Ciepliński (zmaltretowany, już wtedy wyniszczony fizycznie i doprowadzony do celi „Jacka” o dwóch kulach), jego zastępca mjr Adam Lazarowicz i kierownik organizacyjny ppor. Ludwik Kubik.

Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku trybunału, napisanym w typowym dla epoki języku nowomowy prawniczej, „sąd wziął pod uwagę jego rolę i rodzaj pracy w przestępczym związku WiN (oficer do specjalnych poruczeń i szyfrant przy Komendzie Głównej), ożywioną i różnorodną działalność, jaką przejawiał od czasu przyjazdu do kraju do dnia zatrzymania, wreszcie duże napięcie złej woli oskarżonego wyrażające się w jego pełnym oddania stosunku do poleceń otrzymywanych od Komendy Głównej WiN i inicjatywie własnej, jaką przejawiał w wykonywaniu poleceń”.

7 I 1949 Najwyższy Sąd Wojskowy podtrzymał orzeczenie trybunału pierwszej instancji skazujące „Jacka” na śmierć. Tego samego dnia, jak pisał w swoich wspomnieniach, „zostałem przeniesiony na oddział ogólny, do celi kaesów. Cela ta znajdowała się na ostatnim piętrze więzienia mokotowskiego.

Było w niej około dwustu osób. Spotkałem tam około sześćdziesięciu ludzi skazanych na karę śmierci (…). W celi było koło trzydziestu Polaków skazanych na karę śmierci. Około piętnastu Niemców, gestapowców, członków SS, i około dwudziestu Ukraińców z takimi wyrokami (…). Nastrój w celi był bardzo specyficzny.

Do południa rozmowy, opowiadania, po południu zaczynał się inny nastrój, gdyż z reguły na wykonanie wyroku zabierano około 15 – 16. Wtedy było tylko patrzenie w drzwi, kiedy się otworzą i kogo wywołają. Z tych sześćdziesięciu osób skazanych na karę śmierci prawie codziennie, poza sobotami i niedzielami, zabierano kogoś na wykonanie wyroku (…). Nie jest prawdą, że kara śmierci nie oddziałuje na świadomość człowieka. Najgorzej kary śmierci znosili zwykli bandyci.

Wyprowadzanie ich na wykonanie wyroku było połączone z próbami oporu, nie chcieli wychodzić, czepiali się nóg innych. Wpadało wtedy sześciu – siedmiu strażników i siłą wyprowadzało ich na stracenie. Podczas mojego pobytu w tej celi wyprowadzono około trzydziestu – czterdziestu więźniów politycznych i nigdy nie spotkałem się z przypadkiem, aby któryś z nich szedł niegodnie na śmierć”. Tydzień później był świadkiem wyprowadzenia na egzekucję Adama Gajdka.

W zbiorowej celi śmierci Mokotowa „Jacek” był więziony z czołowymi postaciami polskiego Podziemia niepodległościowego, między innymi cichociemnym mjr. Hieronimem Dekutowskim „Zaporą” i por. Władysławem Siłą-Nowickim „Stefanem” z Lubelszczyzny, ppor. Lucjanem Minkiewiczem „Wiktorem” z Wileńszczyzny i ppor. Zbigniewem Bernatowiczem „Basią” z Rzeszowszczyzny.

Przeznaczeni przez funkcjonariuszy aparatu represji na śmierć skazańcy nie siedzieli jednak bezczynnie. Na przełomie 1948/1949 r. „Jacek” został wtajemniczony w plany grupowej ucieczki skazańców organizowanej przez ludzi mjr. „Zapory”. W wyniku donosu jednego z więźniów kryminalnych, konfidenta celnego, została ona udaremniona. „Po południu tego dnia drzwi otworzyły się.

Wydano komendę: ‘Padnij na ziemię’ i zaczynali wyczytywać nazwiska osób do wyjścia. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Pierwszego wyczytali ‘Zaporę’, drugiego Siłę – Nowickiego, trzeciego mnie. Gdy tylko minąłem framugę drzwi chwycono mnie pod ręce i zaprowadzono na dół, do karceru (…). Zastanawiałem się, co się stało. Niektórzy mówili, że wybuchła wojna i nas rozwalą”, pisał w swoich wspomnieniach „Jacek”.

Po wykryciu ucieczki, przeprowadzeniu szybkiego i brutalnego śledztwa ucieczce więźniowie celi zbiorowej zostali rozbici na trzy odrębne mniejsze cele. „Jacek” wprost z karceru trafił do celi, już „tylko” około 60 osobowej. Ciągle oczekiwał tam na wykonanie wyroku. Zaczynał się dla niego trzeci miesiąc balansowania na krawędzi życia i śmierci.

Dobra wiadomość przyszła niespodziewanie. 18 I 1949 Bolesław Bierut zamienił „Jackowi’ wyrok śmierci na dożywotnie więzienie. „Było to olbrzymie, niewyobrażalne przeżycie. Wróciłem zza światów (…). Fizyczne załamanie przyszło następnego dnia.

Byłem tak chory, tak obity, że prawie nie mogłem się ruszać. Przestawienie się z tego stanu napięcia nerwowego na świadomość, że jest się ułaskawionym, było bardzo trudne. Dostałem wysokiej temperatury i leżałem schowany za siennikami”. W tym czasie nastąpiło również wyprowadzenie i zamordowanie skazanego na śmierć, i przebywającego w tej samej celi, wspomnianego już działacza WiN Zbigniewa Bernatowicza, szkolnego kolegi „Jacka” z rzeszowskiego gimnazjum.

Z więziennym murem Polska coraz mniej przypominała Polskę. Dyktatorską władzę sprawowała partia komunistyczna, zlikwidowany został ruch ludowy i socjalistyczny, Podziemie było rozbite, narastał terror. W więzieniach siedziały dziesiątki tysiące żołnierzy i działaczy Polski Podziemnej. Jedynym niezdobytym jeszcze bastionem pozostawał dla komunistów Kościół katolicki. Duże kłopoty mieli też z polską wsią, ostoją polskości i tradycji.

Na początku marca 1949 r. wspólnie z por. Siłą-Nowickim przetransportowano „Jacka” do kolejnego ciężkiego więzienia. Nie mógł wówczas, kiedy jechał transportem do Rawicza, wiedzieć, że na Mokotowie, wspólnie ze swoim dowódcą mjr. Dekutowskim, była mordowana kilkuosobowa grupa „Zaporczyków”, bitnych partyzantów, już od 1944 r. intensywnie tropionych przez „Bezpiekę”, w 1947 r. usiłujących zbiec na Zachód, wydanych przez agenta UB i aresztowanych na zasadzce zorganizowanej w Nysie. „Zapora” miał wtedy 31 lat.

Po śledztwie był strzępem człowieka. Siwy, z wybitymi zębami, połamanymi rękami i żebrami, zerwanymi paznokciami… W rawickim więzieniu „Jacek” pierwszy raz od czasu aresztowania mógł wyjść na więzienny spacerniak. Jednak już w połowie 1950 r. przewieziono go z powrotem do więzienia Mokotowskiego w Warszawie. Kilka miesięcy później miał występować jako świadek na procesie działaczy IV ZG WiN (ostatecznie odczytano tylko na rozprawie jego zeznania).

Reżimowa prasa pełna była wówczas haniebnych oszczerstw rzucanych pod adresem wybitnych działaczy niepodległościowych postawionych przed trybunałem wojskowym. Na podstawie partyjnych wytycznych dyspozycyjni dziennikarze celowo podgrzewali atmosferę nienawiści do Polski Podziemnej.

„Proces morderców i zdrajców”, „Najemni mordercy i szpiedzy”, „Szpiegostwo, mordy i dywersja na zamówienie imperialistów amerykańskich”, „Prokurator żąda kary śmierci dla gestapowskich zbirów z Komendy WiN, wrogów narodu polskiego, płatnych sługusów podżegaczy wojennych”, „Zdrajcy ojczyzny poniosą zasłużoną karę. Wyroki śmierci, dożywotniego i długoletniego więzienia dla bratobójców i sprzedajnych szpiegów – członków Komendy Głównej WiN”.

To tylko niektóre tytuły paszkwili zamieszczanych na łamach „Trybuny Robotniczej”, „Życie Warszawy”… W końcu listopada 1950 r., po zakończeniu procesu, „Jacek” został wywieziony do następnego ciężkiego więzienia we Wronek. Skazani na śmierć działacze IV Zarządu Głównego zostali zamordowani strzałami w tył głowy w piwnicach Mokotowa na początku marcu 1951 r. Do dnia dzisiejszego służby państwowe Trzeciej Rzeczypospolitej nie są w stanie ustalić miejsca pogrzebania zwłok siedmiu ludzi, de facto przywódców ostatniego kierownictwa Polski Podziemnej.

W 1952 (roku formalnych poprzez ogłoszenie konstytucji narodzin Peerelu), we Wronkach, „Jacek” był świadkiem śmierci ostatniego cichociemnego, rtm. Witoldem Uklańskim, zrzuconego do Polski w grudniu 1944 r., emisariusza polskich władz wojskowych na Uchodźstwie, aresztowanego przez UB w październiku 1945 r., gdy ponownie przybył z Zachodu do kraju.

Niedługo potem na podstawie decyzji z Moskwy została zakończona operacja MBP kryptonim „Cezary”. Stefan Sieńko „Wiktor”, główny agent i prowokator mający na sumieniu kilkaset osób aresztowanych i co najmniej kilkanaście wydanych na jego ofiary przez komunistyczne trybunały wyroków śmierci, „ujawnił” swoją „V Komendę WiN”. Przez następnych kilkadziesiąt lat pozostawał pod opieką UB/SB.

Pod zmienionym nazwiskiem pracował jako dziennikarz. W tym czasie we Wronkach „Jacek” został zatrudniony w szpitalu więziennym na oddziale gruźliczym jako pomocnik lekarza więziennego. Od tego czasu przez następne cztery lata pomógł wielu więźniom.

W miarę skromnych możliwości, przy pełnym poświęceniu personelu oddziału, prowadził więzienną profilaktykę, diagnostykę i terapię. Gruźlica była plagą wyniszczającą psychicznie i fizycznie wielu więźniów. Praca ta dawała mu wiele satysfakcji. W swoich wspomnieniach napisze potem:

„Stan epidemiologiczny, jeśli chodzi o gruźlicę, był fatalny. Ciężkie śledztwa, złe wyżywienie, zatłoczone cele (w pojedynkach 5 – 7 osób), spanie na betonie, brak spacerów, stresy powodowały, że na gruźlicę zapadała duża ilość odbywających karę (…). Opuszczając 16 listopada 1956 r. wieczorem zakład karny we Wronkach wbrew przesądom obejrzałem się do tyłu i patrząc blok szpitalny stwierdziłem, że to, co przeżyłem przez 9 lat więzienia zrekompensowała mi 4 – letnia praca w szpitalu, gdzie byłem potrzebny, gdzie sprawdziłem się nie w walce o wolność, ale zdobywając ostrogi jako przyszły lekarz”.

W Polsce kończył się okres terroru. Władza PZPR była ustabilizowana, zmieniła się tylko ekipa rządząca. Bolesława Bieruta zastąpił Władysław Gomułka. W tym czasie niepokojącym sygnałem był dla polskich komunistów wybuch w Poznaniu robotniczego protestu w czerwcu 1956 r., szybko jednak zdławionego przy pomocy formacji „Bezpieczeństwa”, milicji i czołgów „ludowego” wojska. Kolejnego, po maju 1946 r., poważanego ostrzeżenie.

DZIAŁALNOŚĆ „JACKA” PO ROZKŁADZIE PEERELU

Jerzy Woźniak-Muzeum-Zolnierzy-Wykletych-15Po zwolnieniu z więzienia, w którym spędził prawie 8 lat, „Jacek” zamieszkał we Wrocławiu. Z tym miastem, poznanym pierwszym raz ponad 10 lat wcześniej, jeszcze przed swoim wyjazdem na Zachód, związał potem całe swoje życie. Od 1957 r. kontynuował studia medyczne, ukończone dyplomem lekarskim w 1961 r.

Został specjalistą z zakresu chorób płucnych i medycyny społecznej. Służba Bezpieczeństwa, tak jak wielu innych zwalnianych w tym czasie z więzień żołnierzom i działaczom Polski Podziemnej, także i „Jackowi”, nie dawały jednak spokoju. Jako skazany na karę śmierci „bandyta z WiN-u”, emisariusz „reakcyjnych ośrodków emigracyjnych”, był dla komunistów szczególnie podejrzany.

Natychmiast po zwolnieniu wszedł w zainteresowanie operacyjne funkcjonariuszy z centrali SB (Grupa I Wydziału I Departamentu III). Przez wiele lat był okresowo rozpracowywany i inwigilowany przez agenturę. Przy egzaminie lekarskim ze specjalizacji musiał zataić fakt skazania. Odmawiano mu otworzenia przewodu doktorskiego, wydania paszportu.

Jednak dla człowieka, który umknął śmierci, tego typu działania, musiały mieć chyba drugorzędne znaczenie, chociaż niewątpliwie były uciążliwe. W swoich wspomnieniach pisał: „Fakty te nigdy nie miały wpływu na stosunek do ludzi, na świadomość spełnionego obowiązku i nie pozbawiły mnie nigdy radości z przetrwania”. Jerzy Woźniak-Muzeum-Zolnierzy-Wykletych-16We Wrocławiu przez wiele lat pracował jako lekarz w Klinice Chorób Płuc, Wojewódzkiej Przychodni Przeciwgruźliczej, Przychodni Akademickiej. Przewodniczył również Komitetowi do Walki z Gruźlicą.

Po rozkładzie Peerelu zaangażował się w działalność polityczną i aktywność w ruchu weteranów AK-WiN. Od 1990 r. organizował dolnośląskie struktury i wszedł do Rady Naczelnej ruchu chrześcijańsko – narodowego, kandydował w wyborach do senatu.

W tym czasie był też głównym inicjatorem i organizatorem uroczystości, z masowym udziałem mieszkańców Wrocławia i księdza kardynała Henryka Gulbinowicza, odsłonięcia tablicy pamiątkowej wmurowanej na ścianie więzienia przy ul. Kleczkowskiej, poświęconej polskim działaczom niepodległościowym, straconym tam w latach 1946 – 1954. Został organizatorem i prezesem Okręgu Dolnośląskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, współtworzył Zarząd Główny Zrzeszenia Społeczno – Kombatanckiego „Wolność i Niezawisłość.

Pełnił również funkcję członka Zarządu Głównego i prezesa Okręgu Wrocławskiego ŚZŻAK, a także sekretarza i prezesa ZG WiN. W 1998 r. z ramienia Akcji Wyborczej Solidarność został mianowany podsekretarzem stanu Urzędu d.s. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Tym samym został jedynym w Trzeciej Rzeczypospolitej wiceministrem, który, sam jak pisał w swoich wspomnieniach, swego czasu „powrócił z zaświatów”.

Funkcję tą pełnił do 2001 r. Obecnie jest przewodniczącym Rady Naczelnej Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, przewodniczącym Rady Kombatantów przy kierowniku Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Prezesem Honorowym Zarządu Głównego WiN. Był odznaczony dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Zasługi z Mieczami oraz Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Jerzy Woźniak-Muzeum-Zolnierzy-Wykletych-17W ostatnich kilkunastu latach „Jacek” utrzymuje również ścisłe kontakty z badaczami dziejów polskich działań niepodległościowych XX wieku.

Przekazał im wiele ze swojej wiedzy dotyczącej Podziemia, wykonanej misji kurierskiej, śledztwa i okresu pobytu w więzieniach.

Opublikował też przekazy źródłowe. Obecnie, w miarę poznawania przez historyków przejętych przez Instytut Pamięci Narodowej obszernych archiwów „Bezpieki” są one ważnym materiałem weryfikującym źródła wytworzone przez służby bezpieczeństwa Peerelu.

Jest autorem relacji „Byłem medykiem więziennym” oraz „Przyczynku do dyskusji na temat IV-go i V-tego Zarządu Głównego WiN”, opublikowanych w „Zeszytach Historycznych WiN-u” (nr 1/1992 i 5/1994). I ta współpraca ciągle. W latach 1997 – 2000 wspomagał wydanie, przygotowanej na wzór jej poprzedniczki („Armii Krajowej w dokumentach”) sześciu tomów monumentalnego wydawnictwa źródłowego „Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość w dokumentach”.

Dzisiaj znajomość tej, obecnie już klasycznej w historiografii Polski, edycji źródłowej jest niezbędna dla wszystkich badaczy zajmujących się dziejami pierwszej dekady Peerelu. Edycja przygotowana została przez Zespół Redakcyjny złożonego z byłych weteranów AK-WiN i konspiracyjnej „Solidarności” (wymieńmy tutaj chociażby zasłużonego dla prasy i poligrafii Podziemnego Wrocławia lat osiemdziesiątych redaktora, drukarza i kolportera w jednej osobie Romualda Lazarowicza vel „Jana Ewarysta”, wnuka wiceprezesa IV Zarządu Głównego), pracującego pod redakcją ówczesnego prezesa Zarządu Głównego Stowarzyszenia Społeczno – Kombatanckiego WiN mec. Mieczysława Huchli „Wacława”.

Jest ona dzisiaj nie tylko cenną pracą źródłową. Jest także, a może przede wszystkim, świadectwem ciągłości wspólnych wartości wyznawanych przez kilka pokoleń Polaków.

Autor: prof. Tomasz Balbus

Prof. historii, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, w latach 2000 – 2005 pracownik naukowy Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu, od 2006 roku naczelnik wrocławskiego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN, członek redakcji słownika biograficznego „Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944-1956” (redaktor naukowy tomu III). Specjalizuje się w najnowszych dziejach Polski, szczególnie historii podziemia niepodległościowego oraz działalności komunistycznych służb bezpieczeństwa. Autor książek: „Major Ludwik Marszałek Zbroja. Żołnierz Polski Podziemnej” (1999), „W celi śmierci” (1999), „Konspiracja dolnośląska AK-WiN. Leksykon” (2000), „Ludzie podziemia AK-WiN w Polsce południowo-zachodniej 1945-1948” (2003 – 2004) t. I-II, „O Polskę Wolną i Niezawisłą” (2005), „Jurandowcy. Powstańcy wileńscy roku 1944” (2005). Jest też współautorem prac, m.in.: „Rozpracowanie i likwidacja Rzeszowskiego Wydziału WiN w dokumentach UB” (2001), „Grudzień ’70 poza Wybrzeżem w dokumentach aparatu władzy” (Wrocław 2000), „Drogi do niepodległości 1944-1955/1980-1989” (Wrocław 2001), „Twarze wrocławskiej Bezpieki. Informator personalny UB i SB we Wrocławiu”.

  1. W ślad za filmem o takim samym tytule dzisiaj w mediach powszechnie używa się tej nieszczęśliwej metafory peerelowskiego literata przy okazji różnych AK-owskich uroczystości.
  2. T. Strzembosz, Rzeczpospolita podziemna. Społeczeństwo polskie a państwo podziemne 1939-1945, Warszawa 2000, s. 320-321.
  3. Z ostatnich studiów zob.: T. Łabuszewski, Bandy reakcyjnego podziemia czy zbrojne podziemie niepodległościowe, „Zeszyty Historyczne WiN-u”, nr 19-20, XII 2003, s. 7-43
  4. Cyt. za „Szydło”, 20 IX 1946 [w:] za: K. Kersten, Między wyzwoleniem a zniewoleniem. Polska 1944-1956, Londyn 1993, s. 29.
  5. Sprawozdanie stenograficzne ze 104 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej (14 marca 2001), „Biuletyn Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej”, marzec 2001, nr specjalny, s. 7.
  6. Najnowsze wyniki badań: Z. Zblewski, Działalność mjr. Łukasza Cieplińskiego od grudnia 1944 do kwietnia 1945 r., Zeszyty Historyczne WiN-u”, nr 19-20, XII 2003, s. 91-166.
  7. Informator o nielegalnych antypaństwowych organizacjach i bandach zbrojnych działających w Polsce Ludowej w latach 1944-1956, MSW Biuro „C” (Warszawa 1964), Lublin 1993, s. 57.
  8. Z. Gluza, Był Peerel, „Karta”, 1993, nr 10, s. 1.
  9. J. Kurtyka, Polska 1944–1956: z dziejów agonii i podboju [w:] Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944 – 1956. Słownik biograficzny, Kraków–Warszawa-Wrocław 2002, t. I, s. LV.
  10. Zob. również monografię miasta: Z. K. Wójcik, Rzeszów w latach drugiej wojny światowej, Okupacja i konspiracja 1939-1944-1945, Rzeszów-Kraków 1998.
  11. G. Ostasz, A. Zagórski, Akcja „Burza” w Inspektoracie AK Rzeszów. Krakowski Okręg Armii Krajowej w dokumentach, tom III, Kraków 2003, s. 19 i n.
  12. S. Kluz, W potrzasku dziejowym. WiN na szlaku AK. Rozważania i dokumentacja, Londyn 1978.
  13. D. Garbacz, A. Zagórski, W kleszczach czerwonych, Brzozów-Rzeszów 1991.
  14. Z. K. Wójcik, A. Zagórski, Na katorżniczym szlaku, Warszawa 1994.
  15. J. Łopuski, Losy Armii Krajowej na Rzeszowszczyźnie (sierpień-grudzień 1944). Wspomnienia i dokumenty, Warszawa 1990.
  16. Szerzej: W. Suleja, Historia Wrocławia. W Polsce Ludowej, PRL i III Rzeczypospolitej, Wrocław 2001; W. Wrzesiński, Uniwersytet Wrocławski 1945-1995, Wrocław 1995.
  17. AIPN-W-wa, sygn. 0259/235, Protokół przesłuchania J. Woźniaka z 16 VI 1948.
  18. Szerzej: „Dardanele”. Delegatura WiN-u za granicą (1946-1949), wstęp dobór tekstów, przypisy S. J. Rostworowski, Wrocław 2000.
  19. Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” w dokumentach, pod red. M. Huchli i in., Wrocław 1997, t. IV, s. 160 (dalej: WiN z numerem tomu).
  20. Terlecki, Dyktatura zdrady. Polska w 1947 roku, Kraków 1991, passim. Z. Zblewski, Między wolną Polską a „siedemnastą republiką”. Z dziejów oporu społecznego na terenie województwa krakowskiego w latach 1945-1947, Kraków 1998, s. 211.
  21. Zob.: WiN, t. I (wrzesień 1945 – czerwiec 1946), t. II (lipiec 1946 – styczeń 1947), t. III (luty – listopad 1947).
  22. AIPN-W-wa, sygn. 0259/235, Protokół przesłuchania J. Woźniaka z 16 VI 1948.
  23. J. Woźniak, Przyczynek do dyskusji na temat IV-tego i V-tego Zarządu głównego WiN, „Zeszyty Historyczne WiN-u”, nr 5, VIII 1994, s. 111-112.
  24. AIPN-W-wa, sygn. 0259/235, Protokół przesłuchania J. Woźniaka z 26 I 1948. Szyfrowana przez „Jacka” korespondencja IV Zarządu Głównego WiN (a także listy samego emisariusza) do Delegatury Zagranicznej została opublikowana w tomie IV wydawnictwa WiN w dokumentach.
  25. Zob. M. Huchla, Ostatnie miesiące działalności Krakowskiego Okręgu WiN, „Zeszyty Historyczne WiN-u”, nr 9, 1996, s. 121-125.
  26. Strukturom, ludziom i sprawie II Zarządu Głównego WiN został poświęcony nr 18 „Zeszytów Historycznych WiN-u” (2002). Zob. również, wzorcowo wydany, katalog z wystawy towarzyszącej sesji naukowej z września 2002 r., poświęconej „procesowi krakowskiemu”: W. Frazik, T. Gąsiorowski, F. Musiał, Z. Zblewski, „Wielkie procesy pokazowe w Krakowie”. Wystawa, Kraków 2004.
  27. Wyrok WSR w Warszawie z 10 XII 1947 (kopia w zbiorach T.B.).
  28. List nr 6 J. Woźniaka do J. Maciołka z dnia 26 VIII 1947 r. w sprawach organizacyjnych ZG WiN [w:] WiN, t. IV, s. 92.
  29. Ibidem s. 106.
  30. W dotychczasowych opracowaniach, biogramach i studiach pomija się fakt aresztowania również tego samego dnia siostry prezesa IV Zarządu Głównego WiN, Jadwigi Cieplińskiej, swoistego zakładnika w rękach funkcjonariuszy (co warto również mieć na uwadze oceniając postawę „Bogdana” w pierwszych dniach po aresztowaniu). Po wstępnych przesłuchaniach „operatywnych” w WUBP w Katowicach została ona przewieziona do Departamentu Śledczego MBP w Warszawie. 28 V 1949 została skazana przez WSR w Warszawie na 2 lata. Składowi orzekającemu przewodniczył kpt. Zbigniew Furtak. „Zdawała sobie sprawę, że Ciepliński Łukasz prowadzi przestępczą działalność w związku WiN, a tym samym nie tylko nie zawiadomiła władzy powołanej do ścigania przestępstw, ale w stosunku do innych osób nie przyznała się, że jest siostrą Cieplińskiego, lecz nazywała go kuzynem (…). Przy wymiarze kary Sąd wziął pod uwagę z jednej strony zły stan zdrowia oskarżonej [stopniowa utrata wzroku podczas brutalnego śledztwa] i stosunki rodzinne łączące ją z Cieplińskim Łukaszem, z drugiej zaś strony wybitne stanowisko i szkodliwą działalność Cieplińskiego w związku WiN” (z uzasadnienia wyroku). Została zwolniona 29 XI 1949 r. Mieszkała w Katowicach.
  31. Kurtyka, Światy przeciwstawne: komunistyczna bezpieka wobec podziemia niepodległościowego, „Pamięć i Sprawiedliwość”, nr 1 (5), 2004, s. 19.
  32. AIPN-W-wa, sygn. 0259/235, Protokół przesłuchania J. Woźniaka z 20 III 1948
  33. Ibidem, Protokół przesłuchania J. Woźniaka z 21 IV 1948.
  34. Z ważniejszych publikacji zob. między innymi: Operacja „Cezary” – ubecka analiza „gry” z WiN-em, oprac. W. Frazik, „Zeszyty Historyczne WiN-u”, nr 15, 2001, s. 183-256; J. Kurtyka, Jeszcze o monografii Zrzeszenia WiN, o rozbiciu IV Zarządu Głównego i o początkach prowokacji, ibidem, 1993, s. 219 – 240; Idem, Rozbicie IV Zarządu Głównego WiN i początek prowokacji w świetle dokumentów z Archiwum Delegatury Zagranicznej WiN, ibidem, nr 4, 1993, s. 130-170; Przejęte sprawozdanie. Jeszcze jeden dokument z okresu rozbicia IV Zarządu Głównego WiN, opr. J. Kurtyka, ibidem, nr 5, s. 119-130; „V Komenda” WiN w relacji dwóch szeregowych żołnierzy, zebrał i opracował T. Nowicki, ibidem, nr 15, 2001, s. 121-124; B. Sigda, Rozpracowanie Komendy WiN (wspomnienia osobiste), ibidem, nr 9, 1996, s. 127-132; Dardanele”, passim.
  35. Ostatnie wyniki badań: „Kapitulacja” Łukasza Cieplińskiego, opr. W. Frazik, Zeszyty Historyczne WiN-u”, nr 19-20, XII 2003, s. 401-408.
  36. J. Woźniak, Przyczynek, s. 111.
  37. Faktycznie w godzinach wieczornych 27 XI 1947.
  38. Pismo rzekomego V Zarządu Głównego WiN do J. Maciołka z drugiej połowy stycznia 1948 r. mające go uwiarygodnić wobec Delegatury Zagranicznej [w:] WiN, t. IV, s. 522.
  39. AIPN-Wr, sygn. 0259/235, „Jerzy Woźniak–Makara” (raport informatora celnego z 29 XII 1947).
  40. Ibidem.
  41. Ibidem, „Jerzy Woźniak–Makara” (niedatowany raport informatora celnego).
  42. Ibidem, „Jerzy Woźniak–Makara” (raport informatora celnego z 31 lipca 1948).
  43. Zagórski, „Czarna księga” wymiaru sprawiedliwości w służbie komunistycznych okupantów (odcinek 16), „Orzeł Biały” nr 10 (13), październik 1993, s. 6-7.
  44. K. Szwagrzyk. Zbrodnie w majestacie prawa 1944-1955, Warszawa 2000, s. 73-75
  45. Wyrok WSR w Warszawie z 10 XII 1948 (kopia w zbiorach T. B.).
  46. Woźniak, Niespodziewane ułaskawienie, opr. K. Szwagrzyk [w:] Księga świadectw. Skazani na karę śmierci w czasach stalinowskich i ich losy, praca zbiorowa pod red. K. Madeja, J. Żaryna, J. Żurka, Warszawa 2004, s. 376-379.
  47. Ibidem, s. 380.
  48. Ibidem, s. 383
  49. Woźniak, Byłem medykiem więziennym. Wspomnienia i refleksje, „Zeszyty Historyczne WiN-u”, nr 1, III 1992, s. 26.
  50. AIPN-W-wa, 0259/235, Raport oficera operacyjnego Wydziału I Departamentu III MBP por. S. Fliśnikowskiego do naczelnika wydziału z 7 II 1957.
  51. Woźniak, Byłem, s. 26.
  52. Zob.: R. Lazarowicz, Relacja, red. P. Cichoracki, G. Waligóra, „Studia i materiały z dziejów opozycji i oporu społecznego”, red. Ł. Kamiński, 2000, t. III, s. 139-149.
  53. W tym roku zespół edytorski tego dzieła został uhonorowany przyznawaną przez IPN nagrodą Kapituły „Kustosza Pamięci Narodowej”.
0
    0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyPowrót do sklepu
    Skip to content